6 marca 2014

 

Czy wiceminister zdrowia jest tak mało inteligentny, że nie rozumie prostych pytań i nieskomplikowanych zależności ? Takie pytanie narzuca się po lekturze odpowiedzi, jakiej wiceminister nadzorujący w Ministerstwie Zdrowia Departament Prawny udzielił na pytanie zadane przez ZK OZZL, a dotyczące wypisywania leków refundowanych przy zastosowaniu nazw międzynarodowych.

Przypomnę, że problem jest następujący:

Zgodnie z ustawą o refundacji leków, stopień refundacji danego leku przyporządkowany jest do określonego produktu handlowego i wskazań zarejestrowanych przez jego producenta,. To oznacza, że ten sam lek, rozumiany jako substancja czynna może być w tym samym wskazaniu klinicznym jednocześnie: 1. Refundowany, 2. Nierefundowany lub 3. Refundowany na kilka sposobów – zależnie od tego jaki produkt handlowy otrzyma pacjent.

Przepisy o wypisywaniu recept zobowiązują lekarza do wskazania na recepcie stopnia odpłatności za przepisany lek (jeżeli  występuje on w więcej niż jednym stopniu odpłatności) lub zaznaczenia, że lek jest „poza zakresem refundacji” w danym wskazaniu.  Aby to zrobić lekarz musi wiedzieć jaki produkt handlowy otrzyma pacjent, co wynika z w/w faktu (przypisanie stopnia odpłatności do wskazań zarejestrowanych dla danego produktu handlowego).  

Jednocześnie jednak te same przepisy dają lekarzowi  prawo – nieograniczone żadnymi dodatkowymi warunkami – do wypisywania leków przy użyciu nazwy międzynarodowej. Nazwa międzynarodowa odnosi się nie do konkretnego preparatu handlowego ale do substancji czynnej, co oznacza, że  mogą być pod nią „ukryte” liczne preparaty handlowe.

Stąd pojawiło się pytanie, które ZK OZZL zadał wiceministrowi zdrowia, nadzorującemu departament prawny w MZ:

 W jaki sposób lekarz, który wypisuje recepty na leki refundowane używając ich nazw międzynarodowych ma zrealizować obowiązek wskazania odpłatności za lek lub wskazania, że lek znajduje się poza zakresem refundacji, skoro nie wie jaki preparat handlowy wyda aptekarz?  

Odpowiedź, jaką podał wiceminister jest następująca:

„Przy wskazywaniu poziomu odpłatności decydującym jest wskazanie, w związku z którym osoba wystawiająca receptę przepisuje dany lek.”

 

Innymi słowy na pytanie:

Jak wskazać odpłatność odpowiednią dla danego wskazania za produkt handlowy, gdy nie wiadomo co to za produkt?

– wiceminister odpowiada:

Trzeba wskazać odpłatność odpowiednią dla danego wskazania.

Czy wiceminister zdrowia jest tak mało inteligentny, że nie zrozumiał zadanego pytania i problemu, który się  za nim kryje?  Nie sądzę. Najprawdopodobniej jest dokładnie odwrotnie. Wiceminister jest tak inteligentny, że nie tylko dobrze zrozumiał pytanie i znał na nie odpowiedź, ale przewidział też jej konsekwencje. Dobrze wie, że nie da się zrealizować (w ogromnej większości przypadków) obowiązku wskazania odpłatności za lek refundowany,  jeżeli używa się nazwy międzynarodowej. Jeśli dodać do tego, że prawo przewiduje, iż za błędy przy określaniu odpłatności za lek refundowany lekarz narażony jest na kary, to oznacza, iż przepisy o wypisywaniu recept są niekonstytucyjne, bo naruszają art.2 Konstytucji RP, który stwierdza, że „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym …”. Z tej zasady wywodzi się zasadę zaufania obywatela do państwa i prawa przez nie stanowionego. Oznacza ona m. innymi nakaz tworzenia prawa precyzyjnego, jednoznacznego, dającego się prosto stosować i nie tworzącego „pułapek na obywatela” . (Taką pułapką zastawioną na lekarzy jest danie możliwości wypisywania przez nich leków refundowanych przy użyciu nazw międzynarodowych ze świadomością, że narazi ich to na kary za błędy przy określaniu odpłatności za lek).  Kolejną konsekwencją takiego stwierdzenie musiałaby być zmiana przepisów o refundacji leków albo przepisów o wypisywaniu recept na leki refundowane. Rządzący musieliby np. zwolnić lekarza z obowiązku wskazywania na recepcie odpłatności za lek (jak było to zawsze przed wprowadzeniem obecnych przepisów). Wtedy jednak lekarze przestaliby się obawiać kar za nieprawidłowo wskazaną odpłatność i przestaliby wypisywać leki na 100% w tak dużym zakresie, jak to robią obecnie. Rządzący straciliby „oszczędności” na refundacji leków, jakie teraz dokonywane są podstępnie (żeby nie powiedzieć: oszukańczo) na pacjentach, rękami zastraszonych lekarzy. Najprawdopodobniej rządzący nie chcą z tego zrezygnować. Można zatem domniemywać, że odpowiedź wiceministra była przemyślana i na swój sposób logiczna. Tak jak logiczne, choć na pozór głupie, bywa nieraz zachowanie hochsztaplera.   

 

W związku z odpowiedzią, jaką ZK OZZL otrzymał od wiceministra zdrowia na swoje pytania dotyczące wypisywania leków refundowanych przy użyciu nazw międzynarodowych, Związek zwrócił się – w dniu dzisiejszym 06 marca 2014r. – do RPO z wnioskiem o odpowiednią interwencję.

 

List ZK OZZL do RPO – tutaj,

 

Odpowiedź wiceministra zdrowia na pytania ZK OZZL –1 część  tutaj., 2 częśćtutaj 

 

Przypomnienie pisma z pytaniami, jakie ZK OZZL wysłał do wiceministra zdrowia – tutaj.

 

Przedstawiamy również opinię prawną kancelarii prawnej dotyczące przedstawionego wyżej problemu. Sprowadza sie ona do stwierdzenia, że lekarz ma prawo do wypisywania lekow refundowanych przy użyciu nazw międzynarodowych tylko w przypadku, gdy dotyczy to leków bez istniejących odpowiedników (leków produkowanych przez tylko jednego producenta). Taka interpretacja oznaczałaby jednak „domyślne” a nie zapisane wprost w przepisach prawa ograniczenie uprawnienia do stosowania nazw międzynarodowych, co w ocenie OZZL jest niedopuszczalne. Opinia prawna – tutaj  

K.B.