27 listopada 2009

Z szacunku dla zwykłego człowieka.  – dla OPM

Wygląda na to, że polską służbę zdrowia ogarnęła znowu fala strajków. Już od paru miesięcy, szpitale, jeden po drugim ograniczają swoją działalność i przechodzą stopniowo na tryb pracy „ostro dyżurowej”. Pacjenci „planowi” odsyłani są do domów a przyjmowani jedynie chorzy ze wskazań nagłych. Akcja się rozszerza i – do końca roku – ma objąć wszystkie szpitale.  Obecny strajk przypomina nieco strajki organizowane przez OZZL w latach 2006 i 2007, jest jednak znacznie ostrzejszy i bezwzględny dla pacjentów. W czasie akcji OZZL poszczególne szpitale strajkowały stosunkowo krótko – tydzień, maksymalnie dwa i jakoś dochodziło do porozumienia, a po strajku lekarze odrabiali straty, przyjmując pacjentów, których wcześniej odesłali z kwitkiem. Poza tym w wielu szpitalach strajk miał charakter wyłącznie „administracyjny”: lekarze nie wypełniali dokumentów koniecznych do rozliczenia się z NFZ, a pacjentów przyjmowano normalnie. Organizatorzy obecnego strajku są bardziej bezwzględni. Już zapowiedzieli, że żadnego „odrabiania” nie będzie i kto z pacjentów w tym roku wypadł z kolejki, musi czekać w niej od nowa. Zapewne niektórzy z nich już się leczenia nie doczekają. Jeśli by porównać ilu pacjentów było leczonych w szpitalach w latach 2006 i 2007 z ilością świadczeń szpitalnych udzielonych w roku obecnym, to łatwo można by się przekonać, że obecna akcja jest dużo bardziej dotkliwa dla chorych niż protesty OZZL. Mimo to nie budzi ona aż tak wielkich emocji społecznych, jak strajki sprzed 2-3 lat. Prawdę mówiąc nie słychać wcale narzekań pacjentów. Nie ma również żadnej reakcji ze strony Rzecznika Praw Obywatelskich. Milczą autorytety moralne, które tak często odsądzały od czci i wiary strajkujących dwa lata temu lekarzy. Nikt nie zgłasza sprawy do prokuratury aby zbadała czy strajk ten jest na pewno legalny. Jedynie media informują codziennie o nowych szpitalach przyłączających się do akcji, ale też nie wpadają w jakieś katastroficzne tony. Żaden tabloid nie nazwał organizatorów strajku terrorystami. Żaden nie domagał się ich ukarania. Co się stało? Czyżby wszystko przykryła afera hazardowa? Nie! Zasadniczym powodem tego zaskakującego milczenia jest fakt, że organizatorem obecnego „strajku” jest Rząd RP i podległy mu NFZ. To oni zdecydowali, że świadczenia zdrowotne muszą być administracyjnie limitowane, a że limity na ten rok już dawno się skończyły, to i szpitale musiały przestać ludzi leczyć lub mocno to leczenie ograniczyć. I tak naprawdę to nie jest żaden strajk tylko normalne funkcjonowanie polskiej służby zdrowia. Tak właśnie to zostało zaplanowane i tak ma działać. A że wygląda jak strajk i przynosi skutki gorsze niż strajk ? To już tylko wina dyrektorów szpitali, którzy nie potrafią odpowiednio gospodarować przyznanymi limitami.      

I oto w takiej sytuacji, gdy powszechnie łamane jest podstawowe prawo pacjenta, jakim jest prawo do leczenia, uzyskanego w odpowiednim czasie, rządzący powołują Rzecznika Praw Pacjenta i każą mu tropić najmniejsze uchybienia: czy lekarze grzecznie odnoszą się do chorego, czy zapewniają mu kontakt z rodziną, czy pielęgniarki nie żądają łapówek za opiekę, a salowe za przyniesienie basenu. Rzecznik zajmie się też protestami pacjentów nie zgadzających się z lekarskimi orzeczeniami, ułatwi składanie skarg na lekarzy, wprowadzi „kartę kobiety rodzącej” i będzie sprawdzał jak przestrzegane są prawa małych pacjentów. Rzecznik Praw Pacjenta zajmie się zatem wszystkim, tylko nie tym, co dla chorego jest najważniejsze. Dlaczego ? Bo Rzecznik broni tylko tych praw, które pacjentowi przysługują w ramach obecnego ustroju służby zdrowia, a prawa do leczenia, uzyskanego o czasie, obecny ustrój nie przewiduje. Pomysł z takim rzecznikiem nie jest nowatorski. Podobnie było w PRL z Rzecznikiem Praw Obywatelskich.  On także ścigał najdrobniejsze uchybienia w pracy administracji lub urzędników, pochylał się nad losem pracowników, działkowców lub członków spółdzielni mieszkaniowych, a nie interweniował w sprawie łamania tak podstawowych praw obywatelskich jak prawo do własności, prawo do swobodnego wyjazdu z kraju, prawo do wolnego zrzeszania się w związki zawodowe, stowarzyszenia, partie itp. Po prostu ówczesny ustrój takich praw obywatelskich nie przewidywał. Po co zatem taki rzecznik? Żeby nie mówili, że w Polsce nie szanuje się człowieka.

Krzysztof Bukiel 22 października 2009r.