10 stycznia 2018

 

Jedna z dziennikarek całkiem przytomnie zauważyła, że mimo, iż  Premier Morawiecki dokonał zmiany na wielu stanowiskach ministerialnych nie przedstawił publicznie powodów dla których te zmiany nastąpiły. Nie wiemy zatem na przykład dlaczego odwołano dotychczasowego ministra zdrowia i jaki był cel powołania nowego.

Minister Radziwiłł bardzo dobrze wypełniał program PiS i rządu w dziedzinie ochrony zdrowia. Realizował wszystko, co miał zrealizować. Wprowadzał te rozwiązania, które zapowiedziała partia rządząca. Nie załamał się pod naporem protestujących rezydentów, mamiąc ich i zwodząc  przez miesiące.  Jeżeli nie doprowadził do zapowiadanej likwidacji NFZ to tylko dlatego, że pewnego dnia prezes PiS zapowiedział, że trzeba to odłożyć do przyszłej kadencji, a wiadomo, że słowo prezesa jest tutaj najważniejsze.   Dlaczego zatem odwołano  dotychczasowego ministra i powołano nowego?

Niektórzy twierdzą, że powodem było, iż minister Radziwiłł nie potrafił rozwiązać konfliktu z rezydentami, a nowy minister będzie potrafił to zrobić, uspokajając tym samym  nastroje w publicznej ochronie zdrowia. Zastanówmy się jednak co więcej mógł zrobić minister Radziwiłł niż zrobił w tym konflikcie.  Czy miał rezydentów pobić, zamknąć w więzieniu, przekupić stanowiskami, może zastraszyć czymś? Bo przecież nie mógł spełnić ich podstawowego postulatu i warunku niezbędnego aby zakończyli swoje protestowanie – nie mógł spowodować aby nakłady na publiczną ochronę zdrowia wzrosły do 6,8% PKB w ciągu 4 lat, a przynajmniej aby wzrosły do poziomu „minimum minimorum”, jak to określił prezes PiS. Spełnienie tego postulatu zależy bowiem od rządu, nie od ministra zdrowia. Wiedzieli zresztą o tym rezydenci, kierując wielokrotnie apele do kolejnych premierów rządu PiS. Z ministrem zdrowia spotykali się jedynie z powodu swojego dobrego wychowania i aby nie sprawiać wrażenia, że go nie szanują.

I co w takiej sytuacji może z tym protestem rezydentów i fatalną sytuacja sypiącej się publicznej ochrony zdrowia zrobić nowy minister?  Oczaruje rezydentów swoją powierzchownością albo miłymi słowami? Wyczaruje dodatkowe pieniądze? Przekona lekarzy aby wrócili do pracy i jeszcze zrzekli się części wynagrodzenia?  Trudno w to uwierzyć. Jeżeli nowy minister zdrowia będzie funkcjonował w tych samych kleszczach finansowych, co poprzedni to nie zrobi nic ponad to, co mógł zrobić minister Radziwiłł. Po co zatem była ta zmiana?

Ktoś może powiedzieć, że nowy minister otrzyma dodatkowe środki albo, że rząd zmieni swoje stanowisko wobec publicznej ochrony zdrowia i zwiększy teraz wydatki zgodnie z potrzebą, a przynajmniej do poziomu „minimum minimorum” w najbliższym czasie (nie za 8 lat). Jeśli jednak rząd miał taki zamiar, to po co by zmieniał ministra – mógł to wszystko zrobić z ministrem Radziwiłłem który – jak wspomniałem – okazał się wiernym wykonawcą poleceń partii i rządu. Skoro nie zrobił tego dotychczas, mimo takiego nacisku społecznego, tym bardziej nie zrobi tego teraz.

Wniosek zatem może być tylko jeden: zmiana ministra zdrowia była po to, aby było tak jak było ale żeby wydawało się, że jest inaczej.

Krzysztof Bukiel 10 stycznia 2018