Felieton ukazał sie w ostatnim numerze Ogólnopolskiego Przeglądu Medycznego – jest dostępny w pdf – tutaj
oraz jego treść poniżej:
28 sierpnia 2017
Rzeczywistość pozorna. Dla OPM.
Jedna z moich znajomych na fb przesłała mi wiadomość, że startuje w plebiscycie na najlepszego „X” roku 2017 i prosi o zagłosowanie na jej kandydaturę. Nie ważne jakiego zawodu medycznego to dotyczy, bo podobne prośby od przedstawicieli różnych zawodów uczestniczących w podobnych plebiscytach otrzymywałem nie raz. W zasadzie nie ma w tym nic złego, że koleżance lub koledze pomożemy w zdobyciu takiego czy innego „tytułu”. Nie można jednak nie zauważyć, że tworzy się w ten sposób jakąś „rzeczywistość” pozorną, odmienną od faktycznej. Chociaż wybieramy formalnie „najlepszego” wygrywa ten, kto ma najwięcej życzliwych znajomych, gotowych na niego zagłosować.
Ta, opisana wyżej, pozorna rzeczywistość nie jest groźna i można by się nią wcale nie zajmować. Jest jednak dobrą ilustracją pewnego szerszego zjawiska, które dotyczy coraz większej liczby dziedzin i w niektórych przypadkach może być niebezpieczne. Dzieje się tak, gdy realne problemy traktuje się powierzchownie i chce się je rozwiązać niejako „na skróty” bez sięgania do rzeczywistych przyczyn. Odnosi się to także – niestety –do szeroko pojętej ochrony zdrowia. Podam parę przykładów:
Lekarze powinni się stale dokształcać – nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Część z nich jednak obowiązek ten lekceważy i po skończeniu studiów kończy też jakąkolwiek medyczną edukację. Parę lat temu samorząd lekarski pod wodzą obecnego ministra zdrowia wymyślił, że rozwiązaniem problemu będą tzw. punkty edukacyjne, gromadzone przez lekarzy w odpowiedniej liczbie za udział w różnego rodzaju szkoleniach. Efekt jest taki, że namnożyła się liczba szkoleń, z reguły komercyjnych, organizowanych przez różne podmioty. Udział w nich jest najczęściej fundowany lekarzom przez firmy farmaceutyczne, a punkty za te szkolenia można uzyskać jedynie za złożenie podpisu na odpowiedniej liście. Dodatkowo wiele z tych „szkoleń” ma bardziej charakter nachalnej reklamy niż przekazywania rzetelnej wiedzy. Tworzona jest w ten sposób pozorna rzeczywistość: za wykształconego lekarza uchodzi nie ten, kto ma wiedzę, ale ten, kto zebrał odpowiednią liczbę punktów.
Po wstąpieniu Polski do UE nasz kraj musiał implementować dyrektywę o czasie pracy. Dotyczy ona także lekarzy, którzy mogą mieć ten czas wydłużony po wyrażeniu na to swojej zgody (tzw. klauzula opt –out). Nawet jednak ten wydłużony czas pracy nie pozwoliłby na „obsadzenie” wszystkich dyżurów we wszystkich szpitalach. Tak wielki jest niedobór lekarzy w naszym kraju. Jak ten problem rozwiązano? Niemal wszyscy lekarze w Polsce dyżurują nie jako pracownicy zatrudnieni na podstawie umowy o pracę, ale jako „przedsiębiorcy”, których dyrektywa nie dotyczy. Mamy więc „rzeczywistość” pozorną, w której przepisy o czasie pracy są przestrzegane i faktyczną, w której lekarze mogą dyżurować nawet 5 dni z rzędu, stwarzając zagrożenie dla zdrowia i życia swojego i swoich pacjentów.
Tworzenie takiej pozornej rzeczywistości stało się na tyle atrakcyjne, że politycy chętnie korzystają z tej możliwości w sytuacji, gdy faktyczne rozwiązanie problemu wymagałoby – ich zdaniem – zbyt wiele wysiłku i pieniędzy. Przykładem może być „pakiet onkologiczny”. Zamiast znieść limitowanie wszystkich świadczeń zdrowotnych (co wymagałoby istotnego wzrostu nakładów), zlikwidowano je tylko w ograniczonym zakresie. Pozornie więc ułatwiono chorym dostęp do leczenia i diagnozowania, ale faktycznie odnosi się to tylko do wybranej grupy pacjentów i odbywa się kosztem innych, dla których dostępność do opieki medycznej się pogorszyła.
Takim pozornym rozwiązaniem będzie też „reforma” POZ. Projekt ustawy w tej sprawie przyjął właśnie rząd, a MZ wśród celów ustawy wymienia: bardziej skuteczną opiekę, skoncentrowaną na pacjencie, zwiększenie roli profilaktyki i edukacji zdrowotnej, optymalizację procesu leczenia i skoordynowanie działań na różnych poziomach opieki zdrowotnej (…). Wszystkie te cele minister chce osiągnąć zapisami ustawowymi. Czy on naprawdę uważa, że lekarze POZ nie robią tego już teraz bo im się nie chce albo tego nie potrafią? Sądzę, że dobrze wie, iż po prostu nie mają do tego faktycznych możliwości bo jest ich zbyt mało i dysponują niedostateczną ilością środków. Zamiast jednak zająć się tymi realnymi przyczynami woli iść „na skróty” i proponować pozorne rozwiązania, tworzące równie pozorną „rzeczywistość”. Jest to jednak droga donikąd i w przypadku ochrony zdrowia może być niebezpieczna.
Krzysztof Bukiel 28 sierpnia 2017