Głośne stały się w ostatnich tygodniach protesty pielęgniarek w różnych rejonach kraju. Pielęgniarki domagają się wzrostu wynagrodzeń. Mają rację. Zarabiają stanowczo poniżej tego ile warta jest ich praca, gdyby wyceniał ją wolny rynek. Mają również rację, gdy swoje wynagrodzenia porównują z wynagrodzeniami innych zawodów, także lekarzy. Nie mają jednak racji i źle robią, gdy porównują rzeczy nieporównywalne, chociaż – pozornie – podobne. Szkodzą w ten sposób same sobie. Kto inny może bowiem podobny manewr zastosować wobec nich, jak one stosują wobec wynagrodzeń lekarskich. Mogą się wówczas zdarzyć prawdziwe cuda. Może się okazać na przykład, że pielęgniarki zarabiają więcej niż lekarze.
Modne stało się w ostatnich latach stwierdzenie, że lekarze są bardzo dobrze wynagradzani. Protestujące pielęgniarki jako dowód uprzywilejowania lekarzy w stosunku do nich podają, iż za jeden dyżur lekarz dostaje tyle, co pielęgniarka za miesiąc pracy. Wobec tego pielęgniarki w jednym z województw zażądały aby ich płace wynosiły 60% płac lekarskich. Czy jednak na pewno wiedzą czego żądają?
Głównym powodem rzekomego cudu w zarobkach lekarskich ostatnich lat są trzy fakty: 1 – masowe przechodzenie lekarzy z umowy o pracę na tzw. kontrakty i 2 – opłacanie dyżuru jak pracy w godzinach nadliczbowych, co ma miejsce od 2008 roku oraz 3 – lekarze są zmuszeni brać dużą ilość dyżurów (brakuje lekarzy). Jeśli – w takiej sytuacji – porówna się kwotę środków przekazywanych przez szpital na konto lekarza – „kontraktowca”, który był zatrudniony na pełen etat w szpitalu i pełnił w nim dodatkowo np. 6 dyżurów w tym 2 świąteczne oraz kwotę środków przekazywanych na konto pielęgniarki zatrudnionej na podstawie umowy o pracę i nie mającej nadgodzin to – w istocie – porównujemy rzeczy nieporównywalne i wysuwanie jakichkolwiek wniosków z tych kwot jest nieuprawnione i ryzykowne. Kwota przekazywana na konto lekarza jest to bowiem kwotą „kosztów brutto pracodawcy” za 274 godzin, z czego 114 to godziny nadliczbowe płacone znacznie lepiej niż normalne, natomiast kwota przekazywana na konto pielęgniarki to kwota netto pracownika za 160 godzin. Już stosunek kosztów pracodawcy do kwoty netto pracownika – przy założeniu tego samego wynagrodzenia – jest jak 1,65 :1 (można wyliczyć za pomocą tzw. kalkulatora płac np. ze strony: http://wynagrodzenia.pl/kalkulator_oblicz.php ), a przecież dochodzi tutaj jeszcze wielka różnica czasu pracy i praca w godzinach nadliczbowych lekarzy.
Żeby pokazać jak bardzo mylne mogą być powyższe porównania proponuję konkretny przykład, z życia wzięty. Moje wynagrodzenie brutto na podstawie umowy o pracę w szpitalu (jestem lekarzem „dwójkowiczem” z 28 letnim stażem pracy) wynosi 4100 zł (wynagrodzenia zasadniczego) + 25 % dodatku stażowego. W sumie brutto 5125 złotych, czyli netto 3637 zł. Tyle dostałbym na konto, gdybym pracował na cały etat bez dyżurów. Gdybym był kontraktowcem, na moje konto wpłynęłoby 6123 zł. A gdybym był kontraktowcem i miał wspomniane 4 dyżury zwykłe i 2 świąteczne, a stawka mojego kontraktu była ustalona jako kwota brutto kosztów pracodawcy (czyli pracodawca nic by do mojego kontraktu nie dodawał w stosunku do umowy o pracę) – wyliczmy ile bym dostał na konto: Zasady wynagradzania dyżurów jak pracę w godzinach nadliczbowych są takie, że za dzień zwykły oprócz wynagrodzenie normalnego (czyli miesięcznego brutto podzielonego przez ilość godzin w miesiącu pomnożonego przez ilość godzin dyżuru) przysługuje dodatek w wysokości 50% stawki godzinowej wynikającej z płacy zasadniczej – za godziny dzienne oraz dodatek 100% za godziny nocne. Za dni świąteczne przysługuje oprócz wynagrodzenia normalnego dodatek 100% za wszystkie godziny. W istocie za godziny nocne przysługuje jeszcze dodatek 20 % liczony od stawki godzinowej najniższego wynagrodzenia, który pominę. Jak można łatwo wyliczyć, za dyżur zwykły powinienem dostać 841 zł , a za dyżur świąteczny 1382 zł brutto na umowę o pracę. Zatem za 4 dyżury zwykłe i 2 świąteczne powinienem dostać 6128 zł brutto na umowę o pracę czyli 7321 złotych brutto (koszty pracodawcy) na kontrakcie. Zatem przelew na kontro lekarza kontraktowca z 6 dyżurami wyniesie 13444 złotych, a przelew na konto tego samego lekarza zatrudnionego na podstawie umowy o pracę i pracującego „tylko” jeden etat 3637 złotych.
Cud prawdziwy: zamiana umowy o pracę na kontrakt oraz 6 dodatkowych dyżurów powodują ponad 3,5 krotny wzrost kwoty przelewanej na konto.
Weźmy teraz pielęgniarkę, która zarabia 60% wynagrodzenia lekarskiego – tak, jak postulują to niektóre pielęgniarki. Jej pensja całkowita wyniesie 60% x 5125 zł = 3075 zł brutto. Na konto jako pracownica otrzyma 2208 zł. Wyobraźmy sobie jednak, że pielęgniarka ta zatrudnia się na kontrakcie, wtedy na konto otrzyma już 3674 zł. Załóżmy też, że pielęgniarka weźmie również „nadgodziny” (jak to się często zdarza) np. w miesiącu 2 dyżury nocne po 12 godzin w dni powszednie i 2 dyżury nocne w dni świąteczne. Wówczas za te nadgodziny otrzyma za dyżur 12 godzinny w dzień zwykły 382 zł, a za świąteczny 414 zł brutto na umowę o pracę. Za 4 powyższe dyżury w sumie 1592 zł brutto. Jeżeli przeliczymy to na kwotę kontraktu (czyli koszty pracodawcy) uzyskamy 1902 zł.
Jeżeli teraz zsumujemy kwotę kontraktu pielęgniarki z powyższego przykładu za jeden etat i za 48 godzin nadliczbowych uzyskamy kwotę 5573 zł.
Porównajmy teraz – jak to robią niekiedy niektóre pielęgniarki – kwotę jaka jest przelewana na konto pielęgniarki z powyższego przykładu zatrudnioną na podstawie kontraktu z kwotą jaka jest przelewana na konto lekarza, zatrudnionego na podstawie umowy o pracę, nie dyżurującego, którego pensja stanowi – de facto – 1,66 pensji pielęgniarki. Uzyskamy proporcję: 5573 : 3637. Tak rozumiana „pensja” lekarza stanowi 60% „pensji” pielęgniarki. Cud? Cud (mniemany).
Powyższy tekst nie jest w najmniejszej mierze atakiem na pielęgniarki, ani nie podważa ich słusznych żądań. Przestrzega jednak przed wchodzeniem w takie koleiny myślenia, które chcą nam narzucić rządzący: nie możemy wam więcej zapłacić, jeśli chcecie więcej zarabiać, przejdźcie na kontrakt i dorabiajcie sobie w nadgodzinach. Pielęgniarki, które porównują swoje pensje netto na umowie o pracę za jeden etat z wysokością kontraktu (czyli de facto z kosztami pracodawcy) lekarza za dwa etaty, w tym połowa „nadgodzin” – same na siebie plotą taki bicz.
Krzysztof Bukiel