Przepis nakazujący lekarzowi konsultację z ordynatorem oddziału odmowy przyjęcia dziecka do szpitala jest niekonstytucyjny !
30 września br. zaczął obowiązywać przepis § 13 ust. 5 załącznika do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 8 września 2015 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej. Przepis ten przewiduje, że „Odmowa przyjęcia dziecka do szpitala wymaga uprzedniej konsultacji z ordynatorem oddziału, do którego dziecko miałoby być przyjęte, albo jego zastępcą, albo lekarzem kierującym tym oddziałem w rozumieniu art. 49 ust. 7 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej. Wynik tej konsultacji odnotowuje się w dokumentacji medycznej.”
Zgodnie z oficjalnym tłumaczeniem ministra zdrowia, przepis ten powstał po to, aby zapobiec przypadkom nieuzasadnionego i pochopnego odsyłania dzieci skierowanych do szpitala. Niewątpliwym bodźcem do sformułowania przepisu były głośne przypadki, gdy dzieci nie przyjęte do szpitala – po jakimś czasie – z różnych powodów – zmarły.
Nawet jeśli intencje pana ministra były szlachetne, to ich realizacja nie jest dobra. Minister zdrowia poszedł bowiem „na łatwiznę”, próbując uporać się ze złożonym problemem najbardziej prymitywną metodą, jaką jest metoda administracyjnego nakazu. Przy okazji wzmocnił w świadomości społecznej fałszywy przekaz, że winę za głośne przypadki śmierci wspomnianych wyżej dzieci ponoszą lekarze i ich niedbałość. Skutkiem wprowadzonych przepisów będzie – jak można się spodziewać – zwiększenie ilości hospitalizacji dzieci. Często będą to hospitalizacje świadomie nieuzasadnione. Lekarze będą w ten sposób chronić się przed zarzutem niedbalstwa. To spowoduje jeszcze większy deficyt „sił i środków” pediatrycznych niż obecnie, co spowoduje zwiększenie ryzyka nieotrzymania właściwej pomocy medycznej przez chore dziecko. Sytuacja zatem, zamiast się polepszyć, może się pogorszyć.
Poza tym wszystkim, wprowadzone w pośpiechu przepisy wzbudzają – jak to zwykle bywa w takich przypadkach – wiele wątpliwości prawnych i mogą powodować zaskakujące skutki faktyczne.
Najbardziej rzucającą się w oczy jest niezgodność przytaczanego przepisu z przepisami o czasie pracy. Aby zrealizować nakaz konsultowania odmowy przyjęcia dziecka za każdym razem z ordynatorem lub jego zastępcą musieliby oni mieć po co najmniej 15 dyżurów w miesiącu – na miejscu w szpitalu lub „pod telefonem”. Nie można przecież zakładać, że osoby konsultujące odmowę przyjęcia dziecka robiłyby to jako osoby „prywatne” nie pozostające w chwili konsultacji w pracy lub w gotowości do pracy (dyżur pod telefonem), chociaż należy przyznać, że nie jest to sprawa precyzyjnie określona w przepisie. Dyżur pod telefonem jakkolwiek nie jest w pełni czasem pracy, to nie jest również czasem odpoczynku i po każdym z takich dyżurów lekarz ma prawo do 11 godzinnego dobowego odpoczynku (podobnie jak i po dyżurze w szpitalu). Nie jest możliwa realizacja tego prawa przy pełnieniu 15 dyżurów w miesiącu. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy ordynator albo jego zastępca ma np. nieco dłuższy urlop. Przepis jest w ogóle nie do zrealizowania, gdy na urlop pójdzie „kierownik oddziału” czyli „ordynator na kontrakcie”. Rozporządzenie nie przewiduje bowiem możliwości konsultacji z zastępcą kierownika odmowy przyjęcia dziecka. Jeśli w danym szpitalu jest wiele oddziałów, na które potencjalnie może być przyjęte dziecko, to dotyczyłoby to tych wszystkich oddziałów. Wątpliwości prawne może budzić również fakt zobowiązania do konsultacji z ordynatorem (z-cą ordynatora albo kierownikiem oddziału) lekarza „kontraktowca”, pracującego na podstawie umowy cywilno- prawnej. Oznacza to bowiem prawne podporządkowanie takiego lekarza poleceniom przełożonego, co może przesądzić o uznaniu takiego zatrudnienia jako stosunku pracy, a nie umowy cywilno-prawnej, która jest podstawą zatrudnienia lekarza kontraktowego.
Oprócz sprzeczności prawnych, wspomniany przepis może też spowodować niekorzystne, a niekiedy nawet groźne skutki faktyczne. Co może się stać, gdy szukanie ordynatora oddziału albo jego zastępcy przedłuża się, a decyzja o nieprzyjęciu dziecka do danego szpitala i skierowaniu go do innego, właściwego dla danej choroby (urazu) powinna być podjęta jak najszybciej? Czy lekarz powinien kierować się bardziej literą prawa, czy zdrowym rozsądkiem i potrzebą ratowania życia lub zdrowia chorego ? Chociaż niektórym może się ten problem wydać wydumany, to – niestety – taki nie jest. W dzisiejszych czasach często zasady etyczne i zdrowy rozsądek muszą ustąpić procedurom i przepisom. Czyż nie tak było w przypadku lekarza, który – po wyczerpaniu wszystkich innych możliwości – leczył dzieci medyczną marihuaną, a teraz został z tego powodu zwolniony z pracy? Co więcej, mogą się znaleźć rodzice chorych dzieci, którzy wykorzystają niezachowanie procedur przeciwko lekarzom i szpitalowi, nawet jeżeli nie spowodowało to uszczerbku na zdrowiu ich dziecka, a było podyktowane koniecznością podjęcia jak najszybszej decyzji dla dobra dziecka. Podobno sytuacja taka już się wydarzyła w Trójmieście, gdzie lekarka nie przyjęła dziecka do szpitala (bez konsultacji z ordynatorem) i skierowała go do innej placówki, właściwej dla danej choroby.
Zgodnie z art. 2 Konstytucji, „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym (…)”. Trybunał Konstytucyjny wyprowadził z tej ogólnej zasady cały szereg zasad szczegółowych dotyczących – między innymi – reguł tworzenia prawa. Przepisy prawne – aby je uznać za zgodne z konstytucją – muszą być m. innymi: zrozumiałe, jednoznaczne, spójne i niesprzeczne z innymi normami prawa. Ich treść powinna być oczywista i powinna pozwalać na wyegzekwowanie określonych zachowań od adresatów przepisów. Nie ma wątpliwości, że przepis nakazujący lekarzowi konsultować każdorazową odmowę przyjęcia dziecka do szpitala z ordynatorem oddziału albo jego zastępcą albo kierownikiem oddziału nie spełnia powyższych warunków. Pozostaje sprzeczny z innymi przepisami (zwłaszcza o czasie pracy), budzi wątpliwości interpretacyjne, może postawić adresata przepisu (lekarza dyżurnego w szpitalu) w trudnej sytuacji, w której musi on wybierać między zachowaniem nakazanej procedury, a dobrem chorego dziecka ( z jednoczesnym narażeniem się na roszczenia rodziców). W niektórych przypadkach przepis ten w ogóle nie będzie mógł być zrealizowany przez lekarza (urlop lub choroba kierownika oddziału). Z tych powodów Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy zaskarży –najprawdopodobniej – powyższy przepis do Trybunału Konstytucyjnego, korzystając z faktu, że przepis ten dotyczy bezpośrednio warunków pracy lekarza, bo warunki te są „odbiciem” sposobu udzielania świadczenia nakazanego przez przedmiotowy przepis. 20 listopada br. w czasie najbliższego posiedzenia ZK OZZL zostanie podjęta uchwała w tej sprawie.
Krzysztof Bukiel – przewodniczący ZK OZZL 30 października 2015r.