10 marca 2010

 

Autor: Jerzy Przystawa

08.03.10 17:35

 

Twardowski ku drzwiom się kwapił

Na takie dictum acerbum;

Diabeł za kontusz ułapił:

a gdzie jest nobile verbum?

 

 

Kilkaset metrów od przesławnej Karczmy „Rzym” w Suchej Beskidzkiej, w całkiem zgrabnym  i nowoczesnym Hotelu Monttis, odbyła się w dniach 5-6 marca 2010 Ogólnopolska Konferencja pod hasłem Poseł z każdego powiatu. Główny organizator spotkania, starosta suski Andrzej Pająk, przypomniał, że w tradycji polskiej i języku polskim słowo poseł nie jest synonimem człowieka zesłanego z centrali w teren, lecz oznacza reprezentanta ziemi, która go posyła. Tymczasem Ziemia Suska – powiat suski, pomimo 21 lat istnienia III RP nie dostąpił jeszcze zaszczytu posiadania własnego posła. To znaczy, owszem, można powiedzieć, że od roku ma już swojego posła, Kazimierza Hajdę z Jordanowa, który wszedł do Sejmu, ponieważ miejsce zwolnił Paweł Kowal, b. sekretarz stanu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Panu Kowalowi trudno się dziwić: w Brukseli serwują pyszne ostrygi, a i apanaże dużo bardziej sympatyczne niż w Warszawie, ale też dzięki temu mieszkańcy Ziemi Suskiej mogliby się cieszyć posiadaniem posła ze swojej okolicy. Wygląda jednak na to, że na tę radość jeszcze za wcześnie. Jakoś tak już (w Polsce!) jest, że jak tylko jakiś Polak prowincjonalny dostąpi centralnego namaszczenia i wyląduje w Warszawie, to natychmiast zapomina o tym skąd pochodzi. Czego pośrednim dowodem jest i fakt, że poseł Hajda z Jordanowa nie zaszczycił swoją osobą konferencji w Suchej Beskidzkiej, pomimo że do mieszkańców i samorządowców powiatu suskiego dotarli ludzie z miejsc dużo bardziej odległych: z Londynu (prof. Tomasz Kaźmierski), Paryża (prof. Bernard Owen i dr Marcin Skubiszewski), by nie wspominać już o ludziach z Warszawy czy Wrocławia, a nawet, jak doktor Krzysztof Bukiel, prezes Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, po całonocnej podróży ze Stargardu Szczecińskiego. Patrząc na mapę to nawet z Zamościa nie tak prosto, a przecież nie przeszkodziło to prezydentowi Marcinowi Zamoyskiemu towarzyszyć nam od początku do końca.

 

 

Oczywiście, nie chodzi tu wcale o to, że powiat suski leży tak daleko od Warszawy, a bezpośredniego połączenia ze stolicą nie ma, bo o tym samym mówił i na to samo narzekał p. Konrad Rytel, długoletni starosta wołomiński i prezes Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, który powiedział nam, że powiat wołomiński, mimo że do Warszawy nie daleko, też ani nie doczekał się jeszcze swojego posła, ani nie może się pochwalić tym, że posłowie z Warszawy często do Wołomina zaglądają. I podobnie mają się sprawy w połowie powiatów polskich!

 

 

Zebrani uczestnicy konferencji nie wskazywali, jako przyczyny, złego losu – nieprzychylnego Polsce B, Polsce poza Centralą – ale wadliwy, szkodliwy dla całej Polski, korupcjogenny mechanizm wyborczy, nazywany ordynacją proporcjonalną do Sejmu. Mechanizm ten zamiast kraj decentralizować, umacniać lokalnie i samorządowo, oddaje go w pazerne łapy centralnych aparatów partyjnych i centralnej biurokracji rządowej. Dzieje się więc dokładnie to, przeciwko czemu wybuchł bunt „Solidarności” i co było nadzieją przemian 1989 roku.

 

 

Prawie wszyscy mówcy, od profesora Antoniego Kamińskiego z Instytutu Studiów Politycznych PAN po dra Wojciecha Błasiaka z Małopolskiej Wyższej Szkoły Zawodowej przedstawiali w swoich wystąpieniach rozliczne negatywne aspekty tego systemu wyborczego i, jako drogę wyjścia, wskazywali wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) w wyborach do Sejmu. W tym miejscu warto przypomnieć, że Wojciech Błasiak to jedyny członek Zgromadzenia Narodowego, który w 1997 roku, podczas debaty nad nową Konstytucją, domagał się usunięcia słowa proporcjonalne z art. 96 Konstytucji. Dostojne grono zareagowało wówczas na tę propozycję tupaniem i szyderstwem, tak jakby w Polsce opowiedzenie się za systemem wyborczym, jaki od setek lat mają u siebie Amerykanie, Brytyjczycy czy Kanadyjczycy nie zasługiwało na nic więcej jak szyderstwo i śmiech!

 

 

Dr Marcin Skubiszewski z Centrum Badań Porównawczych nad Systemami Wyborczymi Uniwersytetu Paryskiego, przedstawił zebranym reformę generała de Gaulle’a, który wbrew ówczesnej francuskiej klasie politycznej przeprowadził referendum w sprawie zmiany systemu wyborczego z systemu list partyjnych na system JOW. Dr Skubiszewski pokazał, że reforma de Gaulle’a była niekonstytucyjna, naruszała ówczesne zapisy Konstytucji IV Republiki, tym niemniej francuski odpowiednik naszego Trybunału Konstytucyjnego uznał, że SUWERENEM nie jest żadna Rada Konstytucyjna czy jakiekolwiek ciało lecz NARÓD FRANCUSKI i skoro w referendum wyraża swoją wolę, to wszystkie gremia mają obowiązek pochylić głowę!

 

 

Ruch Obywatelski na rzecz JOW, współorganizator konferencji, zawsze zabiega, aby na jego spotkaniach chcieli się wypowiedzieć przeciwnicy koncepcji JOW i zawsze stara się zaprosić jakichś znanych i elokwentnych adwersarzy. Niestety, to się prawie nigdy nie udaje. Obrońcy politycznego status quo chętnie wypowiadają się zza ekranu telewizyjnego i w pismach zastrzeżonych dla uprawiania oficjalnej propagandy, unikają natomiast spotkania twarzą w twarz z obywatelami domagającymi się zmiany. Teraz już coraz głośniej słyszymy zapowiedzi, że klasa polityczna zechce nas obdarować nową ordynacją wyborczą do Sejmu i że ma to być ordynacja mieszana. Szukaliśmy więc usilnie osoby, która zechciałaby uchylić rąbka tajemnicy i podzielić się z nami bardziej szczegółową informacją na temat tego, co nam gotują w partyjnej kuchni. To się, niestety, niespecjalnie udało. Dlatego z wielkim uznaniem trzeba się wyrazić o dr. Jarosławie Flisie z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który śmiało włożył głowę w paszczę lwa i z wielką maestrią przedstawił zebranym swój autorski projekt ordynacji bi-personalnej, który w znacznej mierze przypominał nam ordynację obowiązującą w Niemczech. Ze wstydem przyznać trzeba, że projekt dra Flisa nie spotkał się z wielką przychylnością zebranych, chociaż głośno wstawiła się za nim znakomita i urodziwa pani Zofia Oszacka, wójt gminy Lanckorony (Feministki! Patrzcie na Lanckoronę. Tam nie tylko dama jest wójtem, ale w ogóle panie tam rządzą jak chcą, bo sekretarzem gminy jest p. Teresa Florek, a skarbnikiem p. Irena Kwaśnica – czy tam w ogóle są jeszcze jakieś chłopy?).

 

 

Propozycja dra Flisa nie spodobała się prof. Owenowi, który zapytał, czy autora nie zniechęca próba dodania jeszcze jednego wariantu ordynacji proporcjonalnej do 150 już istniejących? Prof. Owen stwierdził, że jakość i wartość ordynacji wyborczej sprawdzić można dopiero po wielu dziesięcioleciach, a może nawet i stuleciach jego stosowania w praktyce. Wszystkie dotychczasowe próby z listami partyjnymi miały raczej żywot krótki i po ich zastosowaniu zawsze się okazywało, że to pomyłka. Tego też zresztą dowodzi i eksperyment polski, gdyż w naszym kraju nieomal co wybory, to nowa ordynacja!

 

 

Myślę, że koncepcja dra Flisa nie spodobałaby się sędziemu Jerzemu Stępniowi, b. prezesowi Trybunału Konstytucyjnego, który nie mógł przybyć do Suchej, ale w nadesłanych na konferencję tekstach wyraźnie podkreślał, że jedną z głównych wad obecnego systemu wyborcze w Polsce jest fakt, że wyborcy NIE ROZUMIEJĄ tego mechanizmu wyborczego, co samo w sobie podważa sens jego stosowania. (zob. www.jow.pl i Biuletyn Informacyjny nr 32 Ruchu JOW). Jeśli wybory mają być powszechne, to musza też być zrozumiałe. Tymczasem – ocenia b. Generalny Sekretarz Wyborczy – tajniki ordynacji proporcjonalnej zna nie więcej niż ok. 5% populacji. Efektem tego jest upadek zaufania obywateli do klasy politycznej, który sędzia Jerzy Stępień określa w tytule artykułu jako chorobliwy.

 

 

Dr Wojciech Błasiak omawiając wieloletnią działalność Ruchu Obywatelskiego na rzecz JOW, powiedział:

 

 

(Ruch) dokonał intelektualnego i naukowego przełomu wypracowując, m.in. na dziesiątkach konferencji, głęboką analizę stanu polskiej państwowości i formułując diagnozę tej sytuacji i istotę naprawy polskiego państwa. Ruch wypracował również pełną i twardą argumentację przeciw ordynacji proporcjonalnej, a za ordynacją większościową, wbrew stanowisku praktycznie całej akademickiej politologii, socjologii polityki i akademickiego prawa konstytucyjnego. Ruch de facto wykonał pracę naukową dużego instytutu naukowego. O ile jeszcze w latach 90. zdarzały się publiczne wystąpienia polemiczne z argumentacją Ruchu, o tyle od ponad 10 lat jedynym sposobem występowania przeciw argumentom Ruchu jest stosowanie przemilczenia.

 

 

Prezes OZZL, dr Krzysztof Bukiel, odnosząc się z wielkim uznaniem do dorobku Ruchu, stwierdził, że właściwie działalność Ruchu była działalnością edukacyjną i że ta praca została już wykonana. Pytanie, co dalej? Jak wprowadzić tę propozycję w życie, wbrew klasie politycznej?

 

 

I to pytanie dominowało myślenie i rozważania uczestników spotkania. Wojciech Kaźmierczak (Wrocław) i Remigiusz Zarzycki(Warszawa), członkowie Zarządu Stowarzyszenia na rzecz Zmiany Systemu Wyborczego „JOW”, przedstawili wiele propozycji i koncepcji dalszych działań, w szczególności w aspekcie roku wyborczego, jakim jest rok obecny. Podzielili się z zebranymi informacją, że Zarząd Stowarzyszenia inicjuje przygotowania do jesiennego Marszu na Warszawę, którego datę ustalono na dwa tygodnie przed ostatecznym terminem wyborów prezydenckich i zaprasza wszystkich do udziału i współpracy.

 

 

Ciekawy akcent wniosła do tych rozważań p. Jolanta Bąkowska-Gieysztor, przypominając, że obywatele nie mogą się czegokolwiek spodziewać od polityków, jeżeli nie są gotowi złożyć się na powodzenie swoich projektów obywatelskich, tak na przykład, jak składają się na potrzeby swojego kościoła! I poszła z tacą pomiędzy uczestników konferencji, co w kilka minut przyniosło kwotę prawie tysiąca złotych!

 

 

Za podsumowanie dwudniowych obrad służyć mogą dwa dokumenty przedyskutowane i uchwalone przez zebranych: Apel do Kongresu XX Lat Samorządu Terytorialnego, który w poniedziałek, 8 marca, rozpoczął obrady w Poznaniu oraz Przesłanie do Kandydatów na Urząd Prezydenta RP. Akurat na sali znajdował się jeden z kandydatów, dr Kornel Morawiecki, ale do przesłania tekstu innym upoważniono p. starostę suskiego.

 

 

Apel do Kongresu Samorządowego odwołuje się do Uchwały Zgromadzenia Ogólnego Związku Miast Polskich z marca 2009. Uchwała ta, podjęta prawie jednomyślnie, wzywała rządzących do otwarcia nieskrępowanej debaty obywatelskiej nad propozycjami zmiany systemu wyborczego, w szczególności nad propozycją JOW. Niestety, jak dotąd, politycy ignorują wszelkie głosy obywatelskie w tej sprawie, obojętnie skąd pochodzące i dają wyraz przekonaniu, że sposób w jaki są wybierani jest ich, i tylko ich, wewnętrzną sprawą. Konferencja upoważniła starostę suskiego do wystąpienia na kongresie w Poznaniu. Obecny na sali p. Janusz Marszałek, prezydent Oświęcimia i członek Zarządu Związku Miast Polskich, uchwalony Apel natychmiast przekazał do Biura Kongresu i Zarządu.

 

 

Podczas konferencji wielokrotnie przypominano deklaracje premiera Donalda Tuska, który nas zapewniał przed kamerami TVP, że nie spocznie, dopóki nie wprowadzi jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu. Gdzież, jak nie w Suchej Beskidzkiej, wypada postawić pytanie:

 

 

Panie Premierze! A gdzie jest  „Nobile Verbum”?

 

 

Wrocław, 8 marca 2010