Z dniem dzisiejszym wchodzi w życie rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie ograniczenia pracy do jednego podmiotu przez osoby pracujące z pacjentami z COVID-19. Jest to zatem realizacja postulatu zgłaszanego od wielu lat przez OZZL (i niektóre inne środowiska lekarskie): jeden lekarz – jeden etat. Wcześniej rządzący (niezależnie jakiej „opcji”) sceptycznie podchodzili do tego postulatu. Dzisiaj jednak jego realizację uważa się nie tylko za możliwą, ale nawet konieczną i korzystną. Nie tylko dlatego, że lekarze pracując w jednym miejscu nie będą przenosić (ewentualnego) zakażenia między placówkami medycznymi, ale dlatego, że lekarze nie przemęczeni lepiej będą wypełniać określone procedury, będą bardziej uważni, a zatem lepiej zaopiekują się chorymi. Nie bez znaczenia jest też fakt, że organizm wypoczęty jest mniej podatny na choroby (nie tylko wirusowe) niż wyczerpany (np. z niewyspania i przepracowania, co jest dzisiaj udziałem wielu lekarzy), a na „ubytki w stanie osobowym” lekarzy z powodu chorób i przedwczesnych zgonów nie bardzo możemy sobie – jako państwo – pozwolić.
Minister Zdrowia nie tylko uznał za właściwą zasadę: jeden lekarz – jeden etat, ale nawet zgodził się z postulatem, również zgłaszanym od lat przez OZZL, że taki lekarz, który miałby się zdecydować na jeden etat powinien być lepiej niż obecnie wynagradzany. Pan minister określił również jakiej wysokości to wynagrodzenie – jego zdaniem – powinno być, a przynajmniej, jakie on akceptuje. Jest to kwota 16 750 PLN – za jeden etat. Składa się na nie obecne podstawowe wynagrodzenie (wynosi ono najmniej 6750 PLN zgodnie z ustawą Szumowskiego) plus 10 tys. PLN za to, że lekarz nie „dorabia” gdzie indziej. Jest to zatem kwota zbliżona do „3 średnich krajowych” dla lekarza zatrudnionego w publicznej ochronie zdrowia na podstawie umowy o pracę, o co środowisko lekarskie od lat zabiega.
Może zatem, zasadę: „jeden lekarz – jeden etat” z proponowaną przez Ministra kwotą 16750 PLN za jeden etat utrzymamy na stałe? Ja osobiście zgodziłbym się na taki „deal”. Co na to pan minister?
Krzysztof Bukiel
P.S.
Problem przedstawię na najbliższym posiedzeniu ZK OZZL