Felieton pt. Dezerterzy został umieszczony pod zmienionym tytułem: „Dlaczego nikt nie chciał rozmawiać z lekarzami” na stronie Termedii:
oraz jego treść poniżej:
Dezerterzy
W dniach 19-20 października br. odbył się kolejny Krajowy Zjazd Delegatów OZZL. W drugim jego dniu przewidziano dyskusję dotyczącą reformy publicznej ochrony zdrowia. Zorganizowano ją bo w ocenie OZZL najważniejsza debata na ten temat „Wspólnie dla zdrowia”, która ma określić przyszły kształt systemu publicznego lecznictwa nie poruszyła – jak dotąd – najtrudniejszych problemów i unikała niewygodnych pytań. Jej uczestnicy najwyraźniej uznali, że „rewolucji” w obecnym systemie nie będzie, a jedynym co trzeba poprawić, to sposób wydawania pieniędzy przez NFZ. Tak wynika z zaleceń, które dotychczas wypracowano: należy płacić świadczeniodawcom nie za poszczególne procedury ale za koordynowaną opiekę zdrowotną i efekty leczenia; trzeba wprowadzić rejestry medyczne aby lepiej te efekty oceniać oraz „cyfryzację” służby zdrowia aby ułatwić kontrolę świadczeniodawców. W ten sposób debata „Wspólnie dla zdrowia” nawiązała do tradycji podobnych debat organizowanych przez poprzednie rządy: sprawić wrażenie nieskrępowanej dyskusji ale nie przekraczać zakreślonych z góry granic.
OZZL chciał pokazać, że debatować można w inny sposób, poruszając problemy, które mają fundamentalne znaczenie dla funkcjonowania systemu, chociaż są niewygodne. Dlatego uczestnikom dyskusji zadaliśmy konkretne pytania: Czy system publicznej ochrony zdrowia powinien być wydolny tzn. „bezkolejkowy”, czy wystarczy tylko „zarządzanie kolejkami”? Jak poradzić sobie z nadmiernym popytem na świadczenia zdrowotne – czy przez finansowe motywowanie pacjentów (współpłacenie, indywidualne konta zdrowotne, inne), czy w inny sposób? Jak duże powinny być nakłady publiczne na ochronę zdrowia i jakie powinno być ich źródło: składka, budżet państwa, inne? Czy powinien być jeden płatnik czy wielu, konkurujących ze sobą? Jakie są najbardziej efektywne sposoby alokacji środków: rynkowy, nakazowo -rozdzielczy? W jaki sposób rozwiązać problem płac w publicznej ochronie zdrowia? Do dyskusji zaprosiliśmy gości, którzy – wydawałoby się – mają decydujący wpływ na kształt publicznej ochrony zdrowia i których odpowiedzi na przedstawione wyżej pytanie powinny być powszechnie znane.
Minister zdrowia nie skorzystał z zaproszenia i nikogo nie wydelegował. Prezes NFZ nie odpowiedział na zaproszenie mimo monitów i nikogo nie wysłał. Przewodniczący Rady Społecznej debaty „Wspólnie dla zdrowia” odpowiedział, że nie może przyjechać ale nikogo w zastępstwie nie wyznaczył. Podobnie postąpił wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych. Przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych i Polskiej Federacji Szpitali – mimo wcześniejszego potwierdzenia swojego udziału, w ostatniej chwili przedstawili przeszkody, które – jak stwierdzili – uniemożliwiły im przyjazd.
W mojej ocenie to jest dezercja – ucieczka przed zmierzeniem się z najtrudniejszymi problemami. Różne pewnie były jej przyczyny – jedni bali się premiera lub prezesa rządzącej partii, inni ministra lub prezesa NFZ. Sam fakt dezercji nie budzi jednak mojej wątpliwości. Do podobnych zachowań dochodziło bowiem wielokrotnie w przeszłości np. w podobnych tego typu „okrągłych stołach” lub „białych szczytach” albo przy próbie uzyskania odpowiedzi na podobne pytania od przedstawicieli kolejnych rządów.
Dyskusja odbyła się. Nie zawiódł bowiem przedstawiciel organizacji pacjentów – prezes Fundacji 1 Czerwca Piotr Piotrowski, był reprezentant Naczelnej Rady Lekarskiej, jej wiceprezes Krzysztof Madej, byli członkowie OZZL. Z wynikami dyskusji zapoznam przy innej okazji. Być może przedstawią je też dziennikarki z Termedii i Medycyny Praktycznej, które również nie zawiodły i przybyły na debatę.
Przedstawicielom rządu i dyrektorom szpitali chciałbym – w związku z tym wydarzeniem – zadedykować następującą myśl: Uciekając od rozmowy z lekarzami i OZZL na temat kształtu systemu opieki zdrowotnej, spychacie nas na wyłącznie roszczeniowe pozycje. Nie zdziwcie się zatem, gdy w kolejnych szpitalach lekarze zwolnią się grupowo z pracy, wypowiedzą opt –outy lub zrezygnują z dodatkowych etatów. Innych metod nawiązania merytorycznego dialogu z Wami, niż wywołanie niepokoju społecznego, nie ma. Co zostało po raz kolejny udowodnione.
Krzysztof Bukiel 21 października 2018