5 sierpnia 2013

 

Anatomia kłamstwa na przykładzie nowotarskiego szpitala.

         Prześledziłem przebieg konfliktu w nowotarskim szpitalu i to co mi się ukazało było zatrważające. Skomasowane kłamstwa, pomówienia i oczernianie lekarzy oddziałów Chorób Wewnętrznych i Internistyczno-Kardiologicznego w Nowym Targu to główna metoda prowadzenia sporu przez dyrekcję i starostwo. Razem z kolegami odgrzebaliśmy doniesienia medialne na ten temat. Aby zrekonstruować możliwie obiektywnie sprawę, staraliśmy się oprzeć tylko na wypowiedziach oficjalnych. Ale wkradły się do tego tekstu także emocje… Czytelnik niech sam oceni…

         W szpitalu funkcjonowały dwa dobre oddziały internistyczne: Chorób Wewnętrznych i Internistyczno-Kardiologiczny. Miały solidnie wykształconą kadrę medyczną budowaną wiele lat, zaplecze diagnostyczne i szeroki zakres terapii. Wyróżniały się pozytywnie na tle szpitala, były znane i cenione przez pacjentów i w środowisku medycznym, co potwierdzali konsultanci wojewódzcy. Jeden z nich mieścił się na 1. piętrze szpitala, drugi na 4., gdzie według planów budowy szpitala miał się od początku znajdować, chociaż dopiero 5 lat temu został tam przeniesiony. Obydwa oddziały przyjmowały około 40 pacjentów tygodniowo, głównie z Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w stanie ciężkim i bardzo ciężkim, pilnie wymagających hospitalizacji.

         Na wiosnę 2013 roku, jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość o przeniesieniu Oddziału Chorób Wewnętrznych na pierwsze piętro (na miejsce Oddziału Neurologii) i połączenia z Internistyczno-Kardiologicznym w jeden wielki oddział z jednym ordynatorem i jednym lekarzem dyżurnym. Ordynatorzy dowiadywali się o planach z poleceń służbowych – najczęściej ustnych lub np. z informacji jakie uzyskały pielęgniarki oddziałowe na swoich cotygodniowych odprawach. Nie było żadnej merytorycznej dyskusji na ten temat z pracownikami, żadnej informacji jak nowy oddział ma wyglądać, ile tam będzie łóżek, czy będą dwie sale wzmożonego nadzoru, kto będzie ordynatorem etc. Dla lekarzy taki scenariusz wiązał by się ze znacznym pogorszeniem jakości usług medycznych i zagrożeniem dla Pacjentów i ich samych. W związku z tym, próbowali się  bezskutecznie spotkać z dyrektorem, a gdy to nie było możliwe wysłali list do dyrekcji. Odpowiedź nie nadeszła, a przygotowania do przeniesienia trwały pełną parą, wyznaczono nawet termin na początek czerwca. Dlatego pod koniec kwietnia lekarze z tych oddziałów, w ramach protestu przed destrukcją oddziałów i zagrożeniem dla Pacjentów złożyli wypowiedzenia, które miały wejść w życie 1 sierpnia 2013 roku.

         Tutaj zaczyna się nasza opowieść o ignorancji i arogancji władz szpitala i powiatu.

Na początku Dyrektor mówił: koncepcja połączenia obu oddziałów pojawiła się już rok temu i została pozytywnie zaopiniowana przez Radę Społeczną Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego…(podhale24.pl, 22.04.2013). W chyba najbardziej szczerym tekście dyrektora, którego teraz pewnie  najbardziej żałuje, powiedział:  Przeniesienie oddziału internistycznego w miejsce neurologii i odwrotnie to sprawa przesądzona i będzie realizowana w tym roku, a w dalsze części tekstu jest ewidentna sugestia połączenia oddziałów: Owszem, może niektórych przerażać wizja zarządzania takim oddziałem. (…) Ale jest spora grupa lekarzy, którzy mają takie doświadczenie i w swoim czasie, gdy będzie już decyzja, ten problem zostanie rozwiązany. (…) I nie widzę żadnego powodu, aby to wszystko nie mogło być w jednej komórce organizacyjnej (podhaleregion.pl, 25.04.2013).

         Problem w tym, że Rada Społeczna jest organem doradczym, a Rada Powiatu nadzorczym dla szpitala. Odnalazło się pismo przewodniczącego Jana Krzaka z 16.11.2011, wyrażające opinię Rady Powiatu (przytoczone w  podhaleregion.pl, 26.04.2013), w którym stoi, że (…) po analizie przedmiotowego projektu uznać go należy za wadliwy ze względu na ryzyko istotnego obniżenia jakości świadczeń medycznych w/w Oddziałów. Racjonalnym rozwiązaniem dla poprawy wyników finansowych w/w Oddziałów jest: 1) pełne wykonanie kontraktu z NFZ 2) bilansowanie przychodów i kosztów 3) większe wykorzystanie potencjału leczniczego w/w Oddziałów (większy kontrakt z NFZ).

         Musiał być to cios dla tak prężnie rozwijającego się projektu, bo już 30.04.2013 dowiadujemy się, że: Zarząd Powiatu Nowotarskiego pozostaje w stałym kontakcie z Dyrektorem Szpitala, dotyczącym funkcjonowania szpitala, w tym także łączenia oddziałów. Wg przekazanych nam informacji koncepcja ta z różnych względów na razie nie może być zrealizowana(podhale24.pl).

         Ale, ale, jakie łączenie? Nie ma potrzeby łączenia oddziałów. Zresztą nie było o tym mowy(sic!) stwierdza dyrektor (Tygodnik Podhalański„Sercowcy łączcie się”) do dyskusji włącza się także wicestarosta Maciej Jachymiak, który w swoich listach kwiecistych w formie, ale w treści pełnych jadu, pisze: Nieprawdą jest przekazana przez niego (tzn. Krzysztofa Bukiela – przyp. mój) informacja, że konflikt został wywołany zapowiedzią dyrektora o łączeniu dwóch oddziałów i dalej:Konflikt został spowodowany zapowiedzią zmiany miejsc oddziałów neurologii i interny, zresztą przez neurologów przyjęty entuzjastycznie. Cała reszta to efekt wyobraźni i lęków internistów.

Jak to powinien nazwać psychiatra? Rozszczepienie?

         Ta wersja będzie potem obowiązująca przez cały czas konfliktu, aż do kolejnego przebłysku szczerości dyrektora pod koniec lipca: Pomysł łączenia nigdy nie wyszedł poza fazę konsultacji. Po złożeniu przez lekarzy wypowiedzeń ogłosiłem, że ten zamiar zostaje zawieszony  (podhaleregion.pl, 24.07.2013). Próbujący zmniejszyć zadłużenie dyrektor Marek Wierzba zaproponował, że połączy dwa oddziały w jedną całość. Na to nie zgodziła się załoga, która w efekcie masowo złożyła wypowiedzenia. – Rozumiem, że pomysł nie był popularny, dlatego postanowiliśmy z niego zrezygnować – mówi dyr. Wierzba (Dziennik Polski z 31.07.2013 „Lekarze odchodzą, ale do pracy na pewno przyjdą nowi”).

Niesamowite!

         Pojawia się przy tym zasadnicze pytanie, po co przenosić Oddział Chorób Wewnętrznych na miejsce Neurologii, skoro stamtąd właśnie w 2009 roku został przeniesiony na 4 piętro? Czy chodzi o kwestie finansowe? Sprawa oszczędności przez łączenie jest drugo- a nawet trzecioplanowa.stwierdza dyr Wierzba (podhaleregion.pl, 25.04.2013) Na dzisiaj obydwa oddziały mają wystarczające finansowanie (Tygodnik Podhalański „Sercowcy…”). Może są to sprawy organizacyjne? Przecież nawet dyrektor wiele razy deklarował, że jest zadowolony z tego jak funkcjonują obydwa oddziały (Tygodnik Podhalański „Sercowcy…”), mówił ordynator Robert Długopolski, który usłyszał to na jednym z nielicznych spotkań z dyrektorem i ma tę wypowiedź w protokole.

Więc o co tutaj chodzi?  Chodzi o usprawnienie pracy, a w dalszej perspektywie – o poprawienie wyniku finansowego (…)  U nas na razie jakość usług wzrosła, pozycja Szpitala podniosła się w rankingach (podhaleregion.pl 23.04.2003). Wicedyrektor Jacek Imioło twierdzi, ze jest dobrze dlatego trzeba zmieniać…

Ostatecznie plany łączenia…., przepraszam – integrowania oddziałów zostały odłożone na potem z powodów nie do końca zrozumiałych Sprawa jest złożona, uzależniona od faktu, w jakiej wysokości udałoby się nam uzyskać kontrakt i ewentualnie na jakie nowe oddziały – mówi dyrektor. – Mamy tutaj pewne plany, które mogłyby skutkować zmniejszeniem kontraktu na internę. Stąd wziął się pomysł zintegrowania oddziałów. Ale na razie czekamy na rozwój sytuacji i został on odłożony – na dłuższy czas (podhaleregion.pl, 9.05.2013). Dyrekcja ma plany, które mogą skutkować zmniejszeniem kontraktu, to może ich nie realizować Panie Dyrektorze!

         Lekarze, którzy często związani były przez długi czas ze swoimi oddziałami, postanowili podjąć drastyczny krok w ich obronie. Twierdzili, że połączenie spowodują faktyczny spadek poziomu leczenia oraz poziomu bezpieczeństwa Pacjentów i swojego. Ale, skoro według dyrektora, nie ma i nie było żadnego łączenia, trzeba jakoś społeczeństwu wytłumaczyć fakt wypowiedzeń. W polskim prawie jest tak, że jak ktoś chce odejść z pracy, to nie można go powstrzymać – powiedział dyrektor szpitala Marek Wierzba. – Jeżeli uznają, że dalej chcą pracować, powinni wycofać się z wypowiedzeń o pracę. Ja oczywiście mogę się zgodzić na ich powrót do pracy, ale też nie muszę (podhale24.pl 24.05.2013). Proste? Chcą się zwalniać, to niech się zwalniają, a dyrektor może przyjąć sobie z powrotem kogo chce. Dalszy ciąg wypowiedzi jest bardzo zastanawiający: Nie stoję jednak z założonymi rękami, żeby od 1 sierpnia nie zostać bez lekarzy. Cały czas prowadzimy rozmowy, ja i moje służby, z lekarzami zainteresowanymi pracą w szpitalu w Nowym Targu.Jakież to służby ma dyrektor, który wypowiada się co najmniej jak szef MSW. Strach się bać… Ale żarty na bok, bo sprawa nabrała rumieńców gdy do dyskusji włączył się wicestarosta Maciej Jachymiak, który kwestię widzi inaczej. Lekarze toż to przecież wichrzyciele, co to zatruwają studnie, zrzucają stonkę i sypią piach w tryby historii. A najgorsi są związkowcy z OZZL i udziałowiec prywatnej spółki. Jest wróg, teraz cały wysiłek propagandowy należy skierować na niego. Na stronie mp.pl ukazał się list przewodniczącego OZZL Krzysztofa Bukiela (publikowany przez lokalne portale), gdzie na przykładzie nowotarskiego konfliktu, Bukiel analizował ogólnopolskie patologie w służbie zdrowia. Ośmielił się także wyrazić poparcie dla lekarzy z Nowego Targu i zaapelować do innych o niezatrudnianie się na tych oddziałach, bo sprawa jest zbyt poważna. Na początku odpowiedział starosta Faber  I zagrożenia dla pacjentów nie ma, gdyż gotowość przejęcia obu oddziałów do prowadzenia zgłosiła spółka Intercard, prowadząca już w Szpitalu kardiologię inwazyjną (podhaleregion.pl, 5.06.2013), jak na razie nie przejęła. Ale prawdziwy popis dostaliśmy od wicestarosty Jachymiaka, który napisał:Nieprawdą jest, że w szpitalu jest konflikt między lekarzami a dyrekcją. Dotyczy on tylko lekarzy dwóch oddziałów internistycznych, przeważająca reszta, mimo wezwań internistów, ich protestu nie wspiera. Z matematycznej przyzwoitości stwierdzić trzeba, że lekarze są raczej po stronie dyrekcji . Tak więc, jak dr Bukiel umie liczyć, lepiej niech zamilknie. Ile traktor ma kół? 4. Ile jest zepsutych? 1. To ile jest dobrych? 3. I tak trzeba powiedzieć! – pamiętacie Państwo ten skecz kabaretu Tey z czasów minionych? Weźmy ten Nowy Targ. Działacze związkowi mają jednocześnie swoje firmy. Poza tym jak taki związkowiec – kapitalista zatrudni w swojej firmie kolegów ze szpitala, no to już na zebraniu związkowym ma ich w kieszeni. No a na tych zebraniach wiadomo jak jest. Mało się myśli logicznie, więcej w kategoriach – jesteś z nami czy z nimi? Tak się fatalnie dla Jachymiaka złożyło, że żaden związkowiec, ani w ogóle żaden lekarz z tych oddziałów nie pracował wtedy w nagabywanej spółce! Ani na jednym dyżurze! Kapitalistyczny wróg został wytknięty surowym palcem wicestarosty, skądinąd zagorzałego liberała.

         13.06.2013 miało miejsce spotkanie w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Krakowie, gdzie dzięki mediacji przewodniczącego OIL prof. Matyi oraz sekretarza dr Tętnowskiego uzyskano kompromis. Lekarze mieli zrezygnować z żądania pisemnego zapewnienia o nie łączeniu oddziałów w przyszłości, a dyrektor miał przywrócić wszystkich do pracy na tych samych warunkach, czyli etatach. Kompromis rozsądny kończący spór. Wszystko było świetnie 14.06 w piątek, kiedy przygotowywane były cofnięcia wypowiedzeń, do poniedziałku rano, kiedy udało się zebrać wszystkie podpisy. I co się okazało? Że jest już po terminie. Zostało ustalone, że w piątek lekarze cofną wypowiedzenia z pracy i wycofają się z postulatów. Nie zrobili tego. Dopiero dzisiaj złożyli wnioski o cofnięcie wypowiedzenia, ale z postulatów się nie wycofali. Niestety, oznacza to, że nie dotrzymali warunków umowy, więc do porozumienia nie doszło stwierdził Dyrektor (podhale24.pl, 17.06.2013). Co prawda, w protokole OIL ze spotkania nie ma zapisanej daty cofnięcia wypowiedzeń, ale widać, że jeżeli teoria nie zgadza się z faktami, to tym gorzej dla faktów. Lekarze wycofując wypowiedzenia napisali, że warunkiem jest przywrócenie wszystkich do pracy, o innych warunkach nie pisali…

         1.07.2013 lekarze zatrudnieni „na kontraktach” także złożyli wypowiedzenia w ramach solidarności z koleżankami i kolegami etatowymi. Dyrektor na początku proponował wszystkim kontrakty (dwóm najstarszym lekarzom nawet etaty – ludzki Pan), potem już tylko kontrakty i to nie wszystkim, złościła go ta solidarność…

         Rozpoczął się ostatni miesiąc nowotarskiej interny. OZZL po raz kolejny alarmował, wicestarosta po raz kolejny odpisywał w tempie iście stachanowskim, co zresztą może być przyczyną poziomu jego komentarzy (obydwa wpisy: podhale24.pl, 2.07.2013). Według Jachymiaka W szpitalu w Nowym Targu większość lekarzy nie popiera OZZL, w związku z czym jest na kim się oprzeć, nawet w sytuacji gdy interniści odejdą. Chirurg z ortopedą na internie a psychiatra z ginekologiem na kardiologii? Poza tym w szpitalu funkcjonuje oddział kardiologii inwazyjnej, świadczący usługi kardiologiczne na wyższym poziomie niż nasza tradycyjna kardiologia, i tu też mamy wsparcie zapewnione. Dla pacjentów pogorszeniem usług raczej to nie grozi, może być nawet przeciwnie (…) Mam na myśli ciągły brak miejsc, niechęć lekarzy do dyżurów na SOR, czy poziom konsultacji dla innych oddziałów. Pomijam już dość uciążliwe dla kierowania szpitalem skłonność działaczy związkowych do donosicielstwa, niski poziom kultury we wzajemnych relacjach oraz związkowy obowiązek niezadowolenia ze wszystkiego co dyrekcja szpitala robi. Te sformułowania szczególnie dotknęły lekarzy, którzy przypominali, że w 2006 roku opowiedzieli się oni za Jachymiakiem w czasie strajku. Uzyskał on także olbrzymią pomoc od OZZL, wtedy zaczęła się jego zawrotna kariera polityczna. Na jakiej podstawie Jachymiak pisze o wyższym poziomie „Intercardu”? Lekarze zgadzają się z tym, że jest to dobry oddział, ale wykonujący zabiegi kardiologii inwazyjnej, ma inny profil. Dlaczego twierdzi o braku kultury i donosicielstwie, bez przykładów, bez konkretów, ot, tak? Ci, którzy byli na spotkaniu w OIL razem z Jachymiakiem twierdzą, że to on zachowywał się niegodnie. Tylko, że to są słowa przeciw słowom. Ponadto Jachymiak nie ma kompetencji ani wiedzy do oceny jakości konsultacji. Inne oddziały nie zgłaszały problemu, dopiero napisał o tym wicestarosta Jachymiak w mediach. Kiedyś on sam prosił internistów i kardiologów o poradę, polecał swoich pacjentów, teraz twierdzi, ze są to ludzie niekompetentni. Jest sprytny, wie że kłamstwo powtarzane staje się prawdą. Były czasy i to nie dawno, gdy poziom zadowolenia w szpitalu z działań dyrekcji był dużo większy, także wśród związkowców, Panie Wicestarosto.

         23.07.2013 Oddział Chorób Wewnętrznych postawiono w stan likwidacji zabraniając przyjęci i polecając wypisach wszystkich pacjentów do końca miesiąca. Na drugi dzień ukazała się wypowiedź starosty Fabera Nie przewiduję potrzeby przewożenia pacjentów do ościennych szpitaligdyż(…) Dyrektor Wierzba uspokaja jednak, że latem ilość pacjentów z reguły jest mniejsza, dlatego wykorzystuje się ten czas na konieczne remonty (podhaleregion.pl, 24.07.2013). Miał pecha dyrektor, tego lata oddziały zachowawcze nawet w lecie miały nadwykonania. Od 23.07 nie przyjmowała Interna, od 29.07 oddział Internistyczno-Kardiologiczny, mający przejąć tych pacjentów, którzy jednak nie posłuchali zarządzenia dyrektora i nie nadawali się do wypisu z oddziału wewnętrznego. A pacjenci z SOR-u? Gdzie tych kilkudziesięciu chorych miało się podziać, ilu z nich przewieziono do innych szpitali, bo rozwożeni byli, czy hospitalizacja w miejscu odległym od miejsca zamieszkania to nie jest pogorszenie warunków dla pacjentów? Czy wszyscy byli przyjęci, jakiego stresu doświadczyli na SOR-e? Czy można zgodzić się z tym: Dyrektor nowotarskiego szpitala Marek Wierzba kilkakrotnie publicznie zapewniał, że pacjenci nie mają powodów do obaw – ani konflikt, ani odejście z pracy lekarzy nie wpłynie na pracę szpitala. Dyrektor informował, że placówka zatrudniła nowych lekarzy w miejsce tych, którzy zdecydowali się odejść(podhale24.pl, 24.07.2013)? Także potem zapewniał Tak absolutnie nie będzie (pogorszenia usług pzyp. mój)– zapewnia jednak dyrektor Wierzba. – Zatrudniłem już prawie cały komplet nowej załogi oddziału kardiologicznego. Obsadę na oddział wewnętrzny mam jeszcze czas skompletować, ponieważ przez najbliższy miesiąc nie będzie on przyjmował pacjentów z powodu remontu (Dziennik Polski  „Lekarze odchodzą…” 31.07.2013). Winni znowu są lekarze, gdyżLiczyłem, że gdy tak się stanie, ci państwo pozostaną w pracy. Tak się jednak nie stało i 31 lipca rzeczywiście po raz ostatni przyjdą do pracy. Dlaczego rezygnują, skoro osiągnęli swój cel? Mam swoje podejrzenia… (Dziennik Polski  „Lekarze odchodzą…” 31.07.2013). Wypowiedzenia wycofane od 17.06, czekają na łaskawą akceptacje dyrektora, który nie wie dlaczego, ale podejrzewa.

         Rozwiała się jak piękny sen zapowiedź dyrektorska: Scenariusz, że oddziały pozostaną bez lekarzy w ogóle nie wchodzi w grę (Tygodnik Podhalański „Sercowcy…”), na oddział wewnętrzny nie było nikogo chętnego do pracy, na internistyczno-kardiologiczny (34 łóżka w tym sala wzmożonego nadzoru) 1.08 przyszło dwóch lekarzy… Trzeba było wymyślić remont Oddziału Wewnętrznego. Był on planowany już w zeszłym roku i nie ma nic wspólnego z odejściem od 1 sierpnia lekarzy z oddziału wewnętrznego – zapewnia dyrektor (podhale24.pl 31.07.2013). A to ci ciekawostka, plany remontu o których nikt na oddziale nie wiedział, do czasu, aż pojawiło się zarządzenie z 22.07.2013. Po co remontować jeden z najnowszych oddziałów można się spytać, ale dalsza informacja rozwiewa wszystkie wątpliwości. Chodzi o remont mający dostosować pomieszczenia do potrzeb Oddziału Neurologii. To nie jest remont Oddziału Chorób Wewnętrznych! Sprawa wraca do punktu wyjścia, Neurologia ma być przeniesiona na 4. piętro a Interna na 1. Samodzielnie, czy połączona? Dyrekcja twierdzi, że samodzielnie, przynajmniej na razie, lekarze bardzo w to wątpią. Okazuje się, że gdyby nawet interniści i kardiolodzy wycofali wypowiedzenia 15.06 jak chciał dyrektor, to pewnie czcionka byłaby nie ta, lub kolor długopisu nieodpowiedni. Działania dyrekcji konsekwentnie zmierzały do przeniesienia i połączenia obydwu oddziałów demolując je przy tym straszliwie. Demontując kolejne oddziały coraz trudniej nazywać ten szpital specjalistycznym.

Pamiętajcie, że to wy jesteście za to odpowiedzialni dyrektorzy szpitala Marku Wierzbo, Alicjo Jarosińska i Jacku Imioło oraz panowie starości Krzysztofie Faberze i Macieju Jachymiaku.

Piotr Watoła – przewodniczący

Zarząd Regionu Małopolskiego OZZL