31 stycznia 2009

Komentarz OZZL do informacji o zapowiedzi wzrostu składki na NFZ do 10% podstawy :
 
 
Składka zdrowotna 2009: Polska - 9%, Czechy - 13,5%, Węgry - 14%, Niemcy -
średnio ponad 13%
 
Przypomnijmy, że w pierwotnym projekcie NSZZ Solidarność dot. wprowadzania
kas chorych była zapisana składka w wysokości 11%; jednak na żądanie
Ministra Finansów Leszka Balcerowicza aby było 7% wprowadzono ostatecznie
składkę w wysokości 7,5% - najniższą w Europie!; od 1 stycznia 2007 r. jest
9% podczas gdy we wszystkich innych krajach europejskim jest kilkanaście
procent np. w Czechach 13,5% lub na Węgrzech 14% i tam płacą ją w pełnej
wysokości prawie wszyscy, a nie niektórzy jak w Polsce;
 
 
 
Dlaczego dzisiaj nawet 20% składka zdrowotna to mało?
 
To bardzo dobrze, że składka zdrowotna wzrośnie z 9% do 10% w 2010 r.; aby
ocenić czy to za mało czy za dużo należy najpierw określić co za te
pieniądze chce się kupić, jeżeli - jak jest dzisiaj - chce się kupić
wszystko to nawet składka w wysokości 20% będzie na pewno za niska; dopiero
jak będzie wprowadzony koszyk gwarantowanych świadczeń zdrowotnych będzie
można określić czy składka w wysokości 10% to dużo czy za mało na realizację
tego koszyka.
 
 
 
Czy naprawdę niewielu musi płacić za wielu?
 
Szkoda, że ten wzrost ma być finansowany prawie w całości z kieszeni każdego
płatnika składki (czyli stosunkowo nie tak licznych obywateli), a nie z
budżetu państwa (czyli z podatków, które płacą wszyscy; głównym podatkiem w
Polsce jest VAT, który płaci każdy kupując jakikolwiek towar); znowu część
społeczeństwa (zatrudnieni na etatach i prowadzący działalność gospodarczą
na własny rachunek)  zapłaci znacznie więcej niż reszta (np. rolnicy czyli
płatnicy składek do KRUS); wniosek: jesteśmy bardzo nie solidarnym państwem
w ponoszeniu kosztów leczenia;
 
 
Czy podnosić składkę w okresie kryzysu?  
 
Kryzys w ochronie zdrowia trwa od co najmniej 20 lat i bez napływu pieniędzy
będzie trwał nadal- cudów nie ma! 
 
Racja - że w okresie kryzysu (chociaż my mamy przecież mieć jedynie
spowolnienie a nie kryzys!) - nie podnosi się podatków tylko je obniża, więc
rzeczywiście trudno oczekiwać refundacji wzrostu składki z budżetu
chociaż... może chociaż częściowego (np. zamiast 7,5% z 9% może budżet
mógłby refundować 8% z 10%); Ochrona zdrowia w Polsce żyje od 20 lat w
okresie permanentnego kryzysu finansowego  i tak była i nadal jest
finansowana jakby ten kryzys trwał cały czas tzn. najniżej ze środków
publicznych (NFZ + budżet) ze wszystkich krajów UE i europejskich krajów
OECD tj. na poziomie 3,5% - 4,3% PKB podczas gdy minimum dla bezpieczeństwa
pacjentów wg WHO to co najmniej o połowę więcej czyli 6% - i dopóki tak
będzie to w ochronie zdrowia nadal będzie trwał kryzys - cudów nie ma!;   
 
  
 
To początek końca najtańszej w Europie służby zdrowia!
 
Nie jest racją, że dodatkowe pieniądze na lecznictwo zostaną zmarnowane bo 
służba zdrowia jest nieefektywna i niezrestrukturyzowana.  To kłamstwo, którego celem 
jest chyba utrzymanie obecnego systemu najtańszej w Europie służby
zdrowia opartej na wyzysku ekonomicznym wykwalifikowanych pracowników
medycznych i właścicieli szpitali (dzisiaj głównie samorządów)! Ciekawe, kto
chce ten fatalny system utrzymać ? 
Ochrona zdrowia w Polsce musi podrożeć, jeżeli chce się zwiększyć ilość lekarzy i pielęgniarek. Dzisiaj ich liczba, w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest
najniższa w Europie  Ochrona zdrowia podrożeje również dlatego, że właściciele szpitali
(zwłaszcza po przekształceniu ich w spółki handlowe) nie będą chcieli dalej dopłacać
do swoich szpitali.
 
 
 
 
Komercjalizacja szpitali to nie cud!
 
Sama komercjalizacja szpitali nie jest wystarczającą receptą na uzdrowienie 
sytuacji w ochronie zdrowia. Dzisiaj już nawet te komercyjne szpitale zaczynają
mieć podobne problemy finansowe jak placówki publiczne. Różnica polega
na tym, że  spółka nie będzie nigdy głośno mówić o swoich problemach 
finansowych bo to jej dobrze nie służy i że w przypadku szpitali-spółek 
samorządowych są one w znacznym stopniu dofinansowane przez
właściciela (miasto, powiat), a więc z lokalnych budżetów.  Jest to w istocie
częściowe przesunięcie ciężaru finansowania lecznictwa z NFZ na lokalny samorząd, 
a nie cud ekonomiczny w postaci jeszcze tańszego leczenia. Dzisiaj,
w szpitalach, które restrukturyzowały się przez ostatnie 20 lat (większość), 
dalsze obniżenie kosztów jest już niemożliwe . 
 
 
 
 
Koszyk świadczeń gwarantowanych i koniec monopolu NFZ - to może być pierwszy
cud!
 
Fundamentalną zmianą systemową najlepiej służącą pacjentom nie jest sama
komercjalizacja czy prywatyzacja szpitali (konieczna!) ale: 
 
- wprowadzenie koszyka gwarantowanych świadczeń zdrowotnych czyli określenie
co pacjent dostanie za swoją składkę zdrowotną, a czego nie dostanie (więc
za co będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni bezpośrednio lub poprzez
dodatkowe ubezpieczenie) oraz 
 
- rzetelna wycena procedur medycznych przez instytucje powszechnego
ubezpieczenia zdrowotnego tzn. dzisiaj przez NFZ; większość procedur NFZ
wycenia znacznie poniżej ich kosztów co powoduje zadłużanie się szpitali i
wynika m.in. z faktu, że jest tylko jedna monopolistyczna instytucja
ubezpieczenia zdrowotnego - NFZ; ponieważ nie ma możliwości aby dobrze
konkurowały między sobą publiczne ubezpieczalnie należy dążyć (najpóźniej
zaraz po pokonaniu spowolnienia gospodarczego) do wprowadzenia kilku
ubezpieczalni niepublicznych, które mogłyby skutecznie konkurować z jedną
publiczną (NFZ); spowoduje to przejściowy wzrost kosztów funkcjonowania
systemu m.in. ze względu na fakt konieczności wydania dużych środków na
reklamę przez każdą ubezpieczalnię, ale da znacznie większy zysk w postaci
uniknięcia wielu błędów popełnianych dzisiaj przez monopolistyczny NFZ. Nikt
o zdrowych zmysłach nie powie, że brak konkurencji jest tańszy niż
konkurencja!
 
 
 
 
Z poważaniem,
 
Maciej Niwiński
 
Członek Zarządu Krajowego i Przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego
Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy