Piromani?
Jak wszyscy mogliśmy zobaczyć, akcja antykorupcyjna w Szpitalu MSWiA w Warszawie była bardzo widowiskowa. Podobnie jak konferencja prasowa w tej sprawie, która odbyła się z udziałem jednocześnie ministra sprawiedliwości i szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Minister sprawiedliwości miał nawet powiedzieć, że „dla tej jednej sprawy warto było powołać CBA”. I właśnie ta widowiskowość i to zdanie kazało mi się zastanowić mocniej nad prostym pytaniem: czy obecny Rząd chce faktycznie zlikwidować korupcję w polskiej służbie zdrowia?
Pytanie jest uzasadnione, bo chociaż nic nie zwalnia z osobistej odpowiedzialności osób, które postępują nieetycznie, to jednak faktem jest, że warunki zewnętrze mogą do takiego postępowania zachęcać lub je utrudniać, a nawet uniemożliwiać. Warto by więc się przyjrzeć co w sprawie tych „warunków zewnętrznych” czyni nasz Rząd.
Obecny system opieki zdrowotnej został tak skonstruowany, jakby jego celem było ułatwianie
korupcji. Zachętę do korupcji stanowi jednoczesne występowania następujących zjawisk:
– trwały deficyt środków przeznaczonych na świadczenia zdrowotne, w stosunku do formalnie gwarantowanego zakresu tych świadczeń, co rodzi kolejki do leczenia i niepewność pacjentów czy otrzymają potrzebną pomoc lub czy doczekają się jej w odpowiednim terminie,
– brak wolnej konkurencji między szpitalami, wskutek tzw. konkursu ofert, pozwalającego na dowolny wybór świadczeniodawców przez urzędników NFZ i dowolne różnicowanie kontraktów,
– monopol jednego płatnika (NFZ) wykluczający faktyczną, nie fasadową, kontrolę społeczną nad sposobem wydawania pieniędzy publicznych, przeznaczanych na świadczenia zdrowotne,
– brak prawdziwego właściciela publicznych zakładów opieki zdrowotnej, rozmycie odpowiedzialności za funkcjonowanie szpitali na wiele osób i podmiotów,
– niskie płace personelu medycznego zatrudnionego w publicznych zakładach opieki zdrowotnej,
OZZL w licznych listach skierowanych w ostatnich 15 miesiącach do Premiera Kazimierza Marcinkiewicza, Premiera Jarosława Kaczyńskiego, ministra zdrowia i innych polityków rządzącej koalicji zwracał się z apelem o podjęcie takich zmian w sposobie finansowania i organizacji służby zdrowia, które uniemożliwią lub znacząco utrudnią zachowania korupcyjne. Wskazywaliśmy przy tym na konkretne rozwiązania, jak:
– zbilansowanie nakładów na ochronę zdrowia z wydatkami, poprzez uzupełnienie środków publicznych – środkami prywatnymi w postaci tzw. współpłacenia za niektóre świadczenia zdrowotne,
– wprowadzenie normalnej konkurencji między świadczeniodawcami i demonopolizacja płatnika,
– przyjęcie przez szpitale formy spółek prawa handlowego i umożliwienie ich prywatyzacji.
Nasze listy pozostały bez odpowiedzi lub zostały zbyte ogólnikowymi frazesami, natomiast praktyczne działania proponowane przez rządzących służą raczej utrwaleniu prokorupcyjnych mechanizmów. Taki efekt może przynieść chociażby utworzenie sieci szpitali, chronionych przed konkurencją i mających zapewnione kontrakty z publicznym płatnikiem oraz wyróżnianie szpitali „strategicznych”.
Jeżeli zatem rządzący nie chcą podjąć reform, które znacząco utrudnią istnienie korupcji w służbie zdrowia, to czy można uwierzyć, że ich intencją jest faktyczne zwalczenie tej patologii? Może raczej chodzić o pokazową i niekończącą się walkę z korupcją. Przypominałoby to działania strażaka – piromana, który najpierw powoduje pożar, po to aby później popisać się efektownym jego gaszeniem.
Krzysztof Bukiel
Stargard Szczeciński 16 lutego 2007r.