Ministerka Ewa Kopacz zastosowała w Sejmie stary ale wciąż skuteczny chwyt, używany już przez sławetną Aleksandrę Jakubowską i jej poprzedników, polegający na celowym myleniu wynagrodzeń lekarskich z dyżurami i bez.
Cytat ministerki (za PAP): „Wynagrodzenie brutto lekarza zatrudnionego na umowę o pracę wynosi obecnie (bez dyżurów): w przypadku ordynatora 9 642 zł.; lekarza z drugim stopniem specjalizacji – 7 211 zł; z pierwszym stopniem specjalizacji 6 621 zł, a bez specjalizacji – 5 160 zł.” Zdaniem Kopacz, po doliczeniu wynagrodzeń za dyżury, liczby te są jeszcze wyższe.
Tymczasem ze sprostowania zamieszczonego 20 listopada 2008 r. przez Jakuba Gołąba (Gołębia?) na stronie MZ wynika, że wysokość wynagrodzeń łącznych brutto lekarzy (wynagrodzenie zasadnicze z dodatkami i wynagrodzeniem za dyżury) za miesiąc czerwiec 2008 r. wynosi dla lekarzy ordynatorów – 9 642 zł, lekarzy specjalistów (dawni lekarze z II stopniem specjalizacji) – 7 211 zł, lekarzy z I stopniem specjalizacji – 6 621 zł, lekarzy bez specjalizacji – 5 160 zł.
Zatem kwoty są te same, ale obejmują one również dyżury. Z wypowiedzi ministerki Kopacz wynika, że zaprezentowane przez nią dane nie były przedstawione omyłkowo (jako nie obejmujące dyżurów), lecz z pełną premedytacją. Tak że radosna twórczość polegająca na propagandowym rozwijaniu kłamliwej, kreatywnej księgowości w rządzie wciąż trwa, niezależnie od wiodącej opcji politycznej.
R K