23 czerwca 2007

Witam wszystkich,
jak wiecie, byłam wczoraj na zebraniu Krajowego Komitetu Strajkowego w
Warszawie,
relację zacznę od końca,
nie wiem, co było wczoraj pokazane w telewizji, więc przepraszam za
ewentualne powtórzenia.
Po 18.00 odwiedziliśmy strajkujących przed Kancelarią – wrażenie
niesamowite – z jednej strony upodleni ludzie, śpiący w warunkach, w
jakich nie spałam w najbardziej pionierskich czasach mojej młodości, z
drugiej strony absolutne poparcie i wsparcie różnych grup – przede
wszystkicm starszych i dorosłych, jedzenia i picia mają jak dla armii
wojska (od Warszawiaków), ludzie zabierają dziewczyny do mieszkań, żeby
mogły się wykąpać, zabierają rzeczy do prania i prasowania, przynoszą
kwiaty, przejeżdżające samochody zwalniają i trąbią. Największe wrażenie –
to 19 minut po każdej godzinie – robi hałas niewyobrażalny: butelki
plastikowe napełnione różnymi drobiazgami, trąbki, gwizdki, syreny –
byliśmy tam przez dwie takie tury – szaleństwo (godzina jest związana z
czasem, w którym zostały zepchnięte z ulicy). Ci, co ich pilnują, to
dzieci – tak młode buzie policjantów, że często nie wyglądają, mimo
mundurów i całego ekwipunku,na pełnoletnich. Jest tam grupa pielęgniarek,
które są od początku, reszta zmienia się codziennie, jest niezła
reprezentacja ze Śląska, mówiły, że były dziewczyny z Bytomia. Wczoraj
zostali nasi reprezentanci, byli lekarze z Banacha, Dąbrowy Górniczej,
dzisiaj do jutra będzie wspólny autobus pielęgniarek i lekarzy z Rybnkia,
w niedzielę będzie msza polowa.
Tam też widzimy, gdzie w hierachii społecznej jest nasze miejsce –
najniżej.
Tam widzimy, że "nie, bo nie" Premiera jest twarde, ale nie ma poparcia.
Tam widać, że to wojna, której nie możemy przegrać, bo choć mówią, że
niegdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej, to to "gorzej" w
cywilizowanej Europie, bardzo trudno sobie wyobrazić, ale przecież jest
możliwe – Premier mówi, że możemy zarabiać więcej, jak będziemy więcej
pracować – czy możemy jeszcze więcej pracować?

 

…. …..