21 lipca 2021
Wiekoformatowy banner z wizerunkiem ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego opatrzony hasłem „Polaku, przez ich działania nie będzie miał kto Cię leczyć w Twoim szpitalu i przychodni” miał zawisnąć w centrum Warszawy. Nie zawiśnie, bo właściciele powierzchni reklamowej boją się potencjalnych problemów ze strony urzędów kontrolujących.
Prawda o aktualnej sytuacji w ochronie zdrowia nie ma szansy przebić się do szerszej świadomości.
„Choć OZZL negocjował wynajęcie powierzchni reklamowej od kilu tygodni, a jej właściciele wiedzieli, że chodzi o ważny społecznie przekaz dla pacjentów, w ostatniej chwili wycofali się z wynajmu. Usłyszeliśmy, że nie chcą mieć problemów ze strony urzędów kontrolujących, jakie mieli wcześniej przy okazji publikacji innych treści, które nie podobały się rządowi.
Choć nasz baner nie niesie treści niezgodnych z prawem, właściciele powierzchni reklamowych wolą dmuchać na zimne. Dla nas świadczy to nie tylko o postępującym ograniczaniu wolności słowa przez władzę, ale o tym, że nie chce ona słyszeć, że jej działania tylko pogrążają i tak już znajdującą się w zapaści ochronę zdrowia” – mówi ….
Pisząc o tym, że minister zdrowia, premier oraz przewodniczący partii rządzącej swoimi działaniami spowodują, że za chwilę nie będzie miał kto leczyć w państwowej ochronie zdrowia, chcieliśmy podkreślić powagę sytuacji, w jakiej za chwilę mogą znaleźć się pacjenci. – Przed pandemią lekarze pracowali na kilku etatach, bo taki był model ich pracy. Nawet się nie zastawiali biegnąc ze szpitala do przychodni bo nie było czasu na zastanowienie. Po prostu nie było komu wziąć dyżuru, więc się go brało. Po pandemii wszyscy, również my, lekarze, nie chcemy pracować na kilku etatach, łatając dziury kadrowe. Tym bardziej że nie uwzględnia się postulatów środowiska lekarskiego, a minimalne wynagrodzenie dla lekarza w państwowej ochronie zdrowia rząd ustawowo podnosi o zaledwie 19 złotych miesięcznie. Dochodzi do tego nadmierna liberalizacja przepisów nostryfikacyjnych dla medyków z dyplomem spoza UE, brak szacunku do lekarzy, permanentny brak pieniędzy na leczenie i bałagan organizacyjny w placówkach ochrony zdrowia. Chcemy leczyć zgodnie z zasadami a nie pod refundację. Wszystko to przyspiesza decyzję o przejściu lekarzy do systemu prywatnego i wyjeździe za granicę.
Lekarze wyjeżdżają nie tylko za godnymi warunkami płacy i pracy, ale w poszukiwaniu szacunku, którego nie dostaną od polskich rządzących.
Od początku lipca czytamy o kolejnych zamykanych oddziałach szpitalnych czy całych szpitalach. Ich pacjenci jako pierwsi doświadczają tego, co za kilka miesięcy może stać się codziennością w całym kraju – widoku opustoszałych sal chorych, nieczynnych przychodni, niedziałających bloków operacyjnych.
OZZL zamierza mówić o tym głośno, nawet jeśli nie może tego robić z banerów w wielkich miastach „Polaku, przez takie działania nie będzie miał kto Cię leczyć w Twoim szpitalu i przychodni”.
Prawda o aktualnej sytuacji w ochronie zdrowia nie ma szansy przebić się do szerszej świadomości.
„Choć OZZL negocjował wynajęcie powierzchni reklamowej od kilu tygodni, a jej właściciele wiedzieli, że chodzi o ważny społecznie przekaz dla pacjentów, w ostatniej chwili wycofali się z wynajmu. Usłyszeliśmy, że nie chcą mieć problemów ze strony urzędów kontrolujących, jakie mieli wcześniej przy okazji publikacji innych treści, które nie podobały się rządowi.
Choć nasz baner nie niesie treści niezgodnych z prawem, właściciele powierzchni reklamowych wolą dmuchać na zimne. Dla nas świadczy to nie tylko o postępującym ograniczaniu wolności słowa przez władzę, ale o tym, że nie chce ona słyszeć, że jej działania tylko pogrążają i tak już znajdującą się w zapaści ochronę zdrowia” – mówi ….
Pisząc o tym, że minister zdrowia, premier oraz przewodniczący partii rządzącej swoimi działaniami spowodują, że za chwilę nie będzie miał kto leczyć w państwowej ochronie zdrowia, chcieliśmy podkreślić powagę sytuacji, w jakiej za chwilę mogą znaleźć się pacjenci. – Przed pandemią lekarze pracowali na kilku etatach, bo taki był model ich pracy. Nawet się nie zastawiali biegnąc ze szpitala do przychodni bo nie było czasu na zastanowienie. Po prostu nie było komu wziąć dyżuru, więc się go brało. Po pandemii wszyscy, również my, lekarze, nie chcemy pracować na kilku etatach, łatając dziury kadrowe. Tym bardziej że nie uwzględnia się postulatów środowiska lekarskiego, a minimalne wynagrodzenie dla lekarza w państwowej ochronie zdrowia rząd ustawowo podnosi o zaledwie 19 złotych miesięcznie. Dochodzi do tego nadmierna liberalizacja przepisów nostryfikacyjnych dla medyków z dyplomem spoza UE, brak szacunku do lekarzy, permanentny brak pieniędzy na leczenie i bałagan organizacyjny w placówkach ochrony zdrowia. Chcemy leczyć zgodnie z zasadami a nie pod refundację. Wszystko to przyspiesza decyzję o przejściu lekarzy do systemu prywatnego i wyjeździe za granicę.
Lekarze wyjeżdżają nie tylko za godnymi warunkami płacy i pracy, ale w poszukiwaniu szacunku, którego nie dostaną od polskich rządzących.
Od początku lipca czytamy o kolejnych zamykanych oddziałach szpitalnych czy całych szpitalach. Ich pacjenci jako pierwsi doświadczają tego, co za kilka miesięcy może stać się codziennością w całym kraju – widoku opustoszałych sal chorych, nieczynnych przychodni, niedziałających bloków operacyjnych.
OZZL zamierza mówić o tym głośno, nawet jeśli nie może tego robić z banerów w wielkich miastach „Polaku, przez takie działania nie będzie miał kto Cię leczyć w Twoim szpitalu i przychodni”.