Dyrektorzy niektórych szpitali wyraźnie i czynnie popierają absurdalne
zarządzenie prezes NFZ o karach dla lekarzy za tzw. nieprawidłowo
wystawioną receptę, ścigając lekarzy biorących udział w proteście
receptowym. Są sygnały m.in. z takich szpitali jak wojewódzkie zespolone
czy uniwersyteckie.
Najczęściej stosowaną psychotechniką jest kierowanie wobec
protestujących zarzutu, że „w innych szpitalach piszą recepty jak
należy, zgodnie z wymogami NFZ, a tylko wy się wyłamujecie”. Oczywiście
jest to kłamstwo, ale wpływa na wyobraźnię. Jest to zastraszanie
grupowe.
Inną metodą jest zastraszanie indywidualne. Wypisane wg wzoru izbowego
recepty są skrzętnie wyłapywanie, do delikwenta, który je wypełnił
wysyłana jest natychmiast kontrola wewnętrzna prześwietlająca dokładnie
dokumentację medyczną, dyrektor dzwoni do ordynatora (kierownika
kliniki) z odpowiednimi instrukcjami, a ten z kolei wzywa
lekarza-przestępcę i straszy go karami dyscyplinarnymi oraz finansowymi,
odbierając mu ochotę do dalszych ekscesów.
Jak widać, nie każdy dyrektor ma „jaja”, nie każdy ma odwagę aby
walczyć z absurdami NFZ, nie każdy ma odwagę aby solidaryzować się ze
swoimi pracownikami. Doskonałym pozytywnym przykładem w tym względzie
jest dyrektorka jednego z czołowych szpitali w Polsce, która potrafiła
zapewnić lekarzy, że nie będzie stosować wobec nich konsekwencji w
takich przypadkach.
(rk)