22 lutego 2010

 

Od niedawna mamy nową ustawę o izbach lekarskich (z 2 grudnia 2009r – Dz. U. Nr 219, poz.1708). Nie różni się ona niemal wcale od poprzedniej ustawy z roku 1989, przynajmniej jeśli chodzi o rzeczy istotne. Tym niemniej konieczne stało się wydanie na nowo wszystkich aktów wykonawczych do tej ustawy. W tej liczbie również rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie przekazywania izbom lekarskim środków finansowych na pokrycie kosztów czynności wykonywanych przez izby lekarskie. Projekt takiego rozporządzenia został właśnie przesłany różnym podmiotom do zaopiniowania, m. innymi do OZZL.

Po utworzeniu izb lekarskich przekazano im wiele czynności o charakterze administracyjnym takich, jak: prowadzenie rejestru lekarzy, przyznawanie prawa wykonywania zawodu, dokonywanie zmian w rejestrze, prowadzenia spraw z zakresu odpowiedzialności zawodowej itp. Przedtem były one wykonywane przez urzędników państwowych i finansowane z budżetu państwa, bo w istocie są to czynności prowadzone w interesie państwa, a nie lekarzy. Wraz z przekazaniem tych obowiązków izbom, państwo zobowiązało się też do przekazywania odpowiednich kwot pieniędzy samorządowi lekarskiemu na sfinansowanie nowych zadań. Rozporządzenie o którym piszę ma właśnie regulować sposób ustalania tych kwot. A trzeba dodać, że ich wielkość jest przedmiotem sporu między samorządem a państwem niemal od początku istnienia izb. Konflikt stał się jeszcze bardziej napięty w ostatnich latach, bo w wielu izbach koszty faktycznie ponoszone na czynności administracyjne były i są nawet parę razy (2-3) większe niż kwoty otrzymywane od rządu.

Jak zatem Ministerstwo Zdrowia proponuje uregulować tę sprawę? Otóż – zgodnie z rozporządzeniem – wysokość kosztów poszczególnych zadań administracyjnych, jakie wykonują izby lekarskie „jest ustalana corocznie w drodze negocjacji ministra właściwego do spraw zdrowia z okręgowymi izbami lekarskimi  i z Naczelną Izbą Lekarską”. Brzmi zachęcająco? Faktycznie, można by tak pomyśleć zanim się przeczyta o istotnym zastrzeżeniu: całkowita wynegocjowana kwota, jaką rząd przekaże samorządowi lekarskiemu nie może być wyższa niż kwota ustalona przez rząd. Zatem całe te „negocjacje” sprowadzają się wyłącznie do tego jak izby mają zaksięgować otrzymaną refundację: ile złotówek za prowadzenie rejestru, ile za postępowanie sądowe, ile za pracę rzecznika itp.. Rzecz najważniejsza – całkowita kwota refundacji nie podlega negocjacjom i jest  dyktowana przez rząd. W uzasadnieniu do projektu rozporządzenia napisano, że „wielkość dotacji w następnych latach nie powinna znacząco ulec zmianie”, co oznacza wprost, że rządzący nie zamierzają urealnić tych kwot do kosztów rzeczywiście ponoszonych przez izby i za nic mają sobie stanowisko samorządu lekarskiego w tej sprawie.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego rząd tak lekceważy lekarski samorząd?

Pewne światło na to rzuca przebieg dyskusji, jaka miała miejsce w czasie ostatniego Krajowego Zjazdu Lekarzy (izb lekarskich). Wywołał ją projekt uchwały zgłoszony przez delegatów OIL w Szczecinie, zobowiązującej NRL do wniesienia pozwu sądowego przeciwko Ministrowi Zdrowia w związku z zaniżaniem kwot refundacji jakie państwo przekazuje izbom za czynności administracyjne przejęte od państwa. Okazało się, że część czołowych działaczy NRL (z ustępującym prezesem na czele) jest przeciwna takim krokom. Dali oni do zrozumienia (chociaż nie zupełnie wprost), że pozew mógłby narazić samorząd na retorsje ze strony rządzących z groźbą likwidacji samorządu lub przynajmniej zniesienia obowiązkowej przynależności do niego. A są to wartości – jak zrozumiałem z ich wypowiedzi – na tyle istotne, że nie warto ich narażać dla tych pieniędzy, które można by uzyskać w wyniku procesu. Najprawdopodobniej rządzący myślą podobnie: istnienie samorządu lekarskiego i obowiązkowa do niego przynależność jest tak istotna dla lekarzy (a przynajmniej dla tych działaczy izbowych, którzy reprezentują samorząd w kontaktach z rządem), że nie podejmą oni żadnych radykalnych działań w sprawie zaniżonej refundacji za działania administracyjne prowadzone przez izby. Po co zatem rząd ma płacić więcej, skoro może płacić mniej?

Podobno w USA w niektórych więzieniach wprowadza się tzw. samorząd więźniów. Ich przedstawiciele przejmują od administracji więziennej szereg zadań, łącznie z częściowym nadzorem nad skazanymi. Okazuje się przy tym, że łatwiej w ten sposób utrzymać dyscyplinę wśród więźniów. Wszyscy są zadowoleni. Więźniowie mają rozrywkę, a rząd klawiszy za półdarmo.

Krzysztof Bukiel

Treść opinii ZK OZZL dotyczącej projektu Rozporządzenia MZ w sprawie przekazywani izbom lekarskim środków finansowych na pokrycie kosztów czynności wykonywanych przez izby lekarskie – tutaj.