21 marca 2010

 

W związku z bardzo powierzchownymi i w konsekwencji nierzetelnymi relacjami mediów dotyczących przebiegu debaty „Dwa lata po białym szczycie”, która odbyła się w Kancelarii Prezydenta RP w dniu 19 marca b.r. przedstawiamy poniżej treść wystąpienia przewodniczącego ZK OZZL. Czas wystąpień był ograniczony do 5 minut (z nielicznymi wyjątkami).

 

Szanowni Państwo,

Na początku chciałbym zastrzec, że chociaż reprezentuję związek zawodowy skupiający określoną grupę zawodową, moje wystapienie będzie dotyczyło generaliów.Po pierwsze – dlatego, że takie jest założenie tej debaty; po drugie dlatego, że niskie płace lekarzy, podobnie jak pielęgniarek czy innych zawodów medycznych nie są problemem samym w sobie, ale wynikają z tego, że system opieki zdrowotnej jest patologiczny. W normalnym systemie lekarz ( i pielęganiarka )muszą dobrze zarabiać, bo są to zawody cenione przez ludzi.

Dziękuję Panu Prezydentowi za zaproszenie i za zorganizowanie tej debaty.To dobrze, że prezydent podejmuje temat ochrony zdrowia, bo podnosie to rangę problemu i mobilizuje także innych polityków, w tym zwłaszsza rząd do bardziej intensywnego zajęcia się tą sprawą.

Jeśli by ocenić ostatnie dwa lata reformowania służby zdrowia przez rząd jednym zdaniem, to należałoby stwierdzić: przełomu nie było. NIe oznacza to jednak, że rząd nic nie robił, albo że robił wyłącznie rzeczy złe. Wręcz przeciwnie robił wiele, a niektóre rzeczy były nawet dobre. Przedstawię rzeczy, które -moim zdaniem – były dobre, nijakie i złe.

Do rzeczy dobrych zaliczyłbym przede wszystkim uchwalenie tzw.ustawy koszykowej, która zawiera mechanizm tworzenia koszyka świadczeń gwarantowanych. Jest to właściwie „przepis na koszyk”. Być może znajdzie się kiedyś taki rząd, który z tego przepisu skorzysta, bo to co teraz jest formalnie koszykiem, naprawdę nim nie jest, ale o tym później. Ustawa koszykowa zawiera jednak sporą wadę. Jest nią przepis, który oddaje ministrowi zdrowia ostatnie słowo co do kształtu koszyka. To znaczy, że  minister może zupełnie zlekceważyć cały proces kwalifikowania świadczeń do koszyka, niejako unieważnić go. Przez to decyzja o zawartości koszyka może mieć bardziej charakter polityczny niż merytoryczny (jak to faktycznie jest teraz). Trzeba ministra zdrowia wyrzucić z tej ustawy.

Drugą dobrą rzeczą było podniesienie wynagrodzeń lekarzom rezydentom, czyli lekarzom specjalizującym się, którzy otrzymują wynagrodzenie z budżetu państwa. To jest osobista zasługa pani minister i za to chciałbym jej podziękować. Dzięki tej podwyżce rezydent, czyli – z reguły – początkujący lekarz zarabia teraz tylko kilkaset złotych mniej niż początkujący oficer WP (porucznik) i tylko ok. 40-50% mniej niż początkujący sędzia. Podwyżka płac rezydentów miała i tę dobrą stronę, że ujawniła jakie są naprawdę płace lekarzy specjalistów, że nie są one tak wielkie, jak to rządzący próbowali pokazać. Okazało się bowiem, że w bardzo wielu szpitalach lekarze specjaliści czyli „mistrzowie” zarabiają mniej niż rezydenci,których uczą. Zmobilizowało to lekarzy specjalistów w wielu miejscach do upomnienia się o wyższe wynagrodzenie, co było rzeczą dobrą. Tak się stało np. w szpitalu psychiatrycznym w Olsztynie, gdzie specjaliści grupowo zwolnili się z pracy i wrócili do niej dopiero, gdy uzyskali pensje wyższe niż pensje rezydentów.

Trzecią dobrą rzeczą był zamiar przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego, jednak został on wykonany bardzo niefortunnie. Sam zamiar był dobry. Szpitale powinny funkcjonować jak spółki, ale powinny być też jednocześnie spełnione inne warunki, o czym później jeszcze powiem.

Czwartą rzeczą, którą oceniam pozytywnie jest zapoczątkowanie działań przez Ministerstwo Zdrowia, których celem jest porządkowanie polityki lekowej, czyli takie działania, które mają doprowadzić do zmniejszenia generowania niepotrzebnego popytu na leki przez firmy farmaceutyczne – w taki czy inny sposób. Oceniam pozytywnie te działania na podstawie propozycji jaki minister zdrowia przedstawiała. Mam nadzieję, że zostaną one zrealizowane.

To wszystko jeśli chodzi o rzeczy dobre.

Rzeczą nijaką, a potencjalnie szkodliwą było uchwalenie ustawy o prawach pacjenta i instytucji rzecznika praw pacjenta. To działania propagandowe w najczystszej postaci. Żadna ustawa ani żaden rzecznik nie zagwarantują przestarzegania prawa pacjenta, a jedynie może to zrobić rzetelny, wydolny, efektywnty i konkurencyjny system opieki zdrowotnej. Podobnie jak żadna Inspekcja Robotniczo Chołopska w okresie PRL nie zapewniła przestrzegania praw konsumenta i nie zapełniła półek w sklepach. Zrobił to dopiero wolny rynek.

I teraz przechodzę do rzeczy złych. Najważniejszą złą rzeczą jest brak wizji rządu jak ma wyglądać ostatecznie system opieki zdrowotnej w naszym kraju, a jeszcze gorzej,że nie jest to wizja systemu wydolnego, to znaczy takiego, że człowiek, gdy zachoruje jest leczony bezzwłocznie, a nie odsyłany do kolejki jak obecnie. Tylko taki system – wydolny, „bezkolejkowy” jest systemem oczekiwanym przez pacjentów. Tylko taki system powinniśmy budować. Inne działania nie mają sensu. Wbrew twierdzeniom niektórych ekspertów zbudowanie takiego systemu jest możliwe. Nawet w obecnym systemie opieki zdrowotnej w Polsce tu i ówdzie to się udaje. Przykładem niech będzie kardiologia interwencyjna, gdzie leczenie jest w praktyce „bezkolejkowe”. Stało się to dzięki odpowiedniej wycenie świadczeń i rezygnacji z ich limitowania.

Brak wizji ostatecznego kształtu systemu opieki zdrowotnej powoduje, że wiele – nieraz dobrych – pomysłów i zamierzeń rządzących nie jest do końca realizowanych, pozostaje na etapie półśrodków albo poszczególne elementy są do siebie nie dopasowane, niespójne. Wydaje się jakby rządzący nie bardzo wiedzieli czemu mają służyć te elementy systemu, które wprowadzają.

Najlepszym, wręcz klinicznym tego przykładem jest koszyk świadczeń gwarantowanych. Wszyscy zawsze mówili, że „koszyk” to najważniejsza część reformy. Rzad formalnie wprowadził ten koszyk i co? I nic. Nie oznacza to jednak, że opinie o ważności koszyka były przesadzone. Po prostu ten koszyk, który wprowadził rząd nie jest prawdziwym koszykiem. Nie spełnia bowiem zasadniczej funkcji, jaką koszyk powinien spełniać. A funkcją tą jest równoważenie zakresu świadczeń bezpłatnych  w koszyku z iloscią pieniędzy publicznych, przeznaczanych na sfinansowanie tego koszyka. W praktyce oznacza to, iż część świadczeń zdrowotnych musi być dostępna za dopłatą – większą lub mniejszą, skonstruowaną w taki czy inny sposób, ale jednak za dopłatą. Można zatem postawić znak równości: koszyk = współpłacenia. NIe ma współpłacenia = nie ma koszyka. Zrównowazony koszyk świadczeń gwarantowanych jest kluczem do reformy opieki zdrowotnej. Jest warunkiem, który pozwala na wprowadzenie wszelkich innych koniecznych zmian. Bez takiego koszyka, bez współpłacenia będziecie się Państwo (myślę o rządzących) kręcić w kółko do ….końca świata i nic z tego reformowania nie wyjdzie.

Dlaczego zrównoważony koszyk jest taki ważny? Bo umożliwia on stworzenie systemu wydolnego (bezkolejkowego) i wprowadzenie innych koniecznych zmian w ochronie zdrowia. Zrównoważony koszyk ( oraz wprowadzenie RUM) umożliwi rezygnację z limitowania świadczeń. Dzięki temu znikną kolejki do leczenia. Bo zasadniczym powodem kolejek jest limitowanie świadczeń przez NFZ (oraz zaniżanie kwot refundacji za świadczenia). Służba zdrowia w Polsce jest w stanie wygenerować odpowiednią ilość usług zdrowotnych, ale nie może tego zrobić przez administracyjne decyzje. Brak limitowania umożliwi zrealizowanie oczekiwanej zasady żeby pieniądze szły za pacjentem (a nie za limitem).Dzięki tej zasadzie szpitale zaczną naprawdę konkurować ze sobą. Dzisiaj prawdziwej konkurencji nie ma, bo co to za konkurencja, gdy dobry i zły szpital otrzyma ten sam limit świadczeń do wykonania?

Zrównoważony koszyk umozliwi wreszcie rzetelną wycenę świadczeń, bo zniknie powód dla którego płatnik musi zaniżać ceny za świadczenia. Dzisiaj NFZ zaniża ceny świadomie i celowo, bo wykonuje polityczne zadanie: za zbyt małą ilość pieniędzy sfinansować jak największą ilość świadczeń. Dopiero wtedy, gdy nie będzie limitowania świadczeń i gdy będzie rzetelna ich wycena będzie można ( i będzie trzeba)  przekształcić szpitale w spółki prawa handlowego, konkurujące ze sobą o pacjenta. Bo tylko taka konkurencja i groźba bankructwa zapewni sprawne zarządzanie szpitalami. Nie ma jednak sensu i uzasadnienia przekształcanie szpitali w spółki gdy jest limitowanie i zaniżanie cen za świadczenia. Wowczas bowiem szpital – spółka może upaść nie dlatego, że jest zła, ale dlatego, że np. NFZ przyzna jej zbyt niski limit lub zaniży ceny poniżej kosztów.

Podumowując zatem- co należy zrobić, aby skutecznie naprawić system opieki zdrowotnej w naszym kraju:

1. Stworzyć zrównoważony koszyk świadczeń gwarantowanych, co musi oznaczać wprowadzenia współpłacenia za niektóre świadczenia (na tym współpłaceniu zbudowane zostaną dodatkowe, dobrowolne ubezpieczenia zdrowotne).

2. Wprowadzić RUM (rejest usług medycznych – elektroniczną kartę ubezpieczenia zdrowotnego).

3. Dzieki 1i2 – zlikwidować limitowanie refundowanych świadczeń zdrowotnych.

4. Wprowadzić rzetelną wycenę świadczeń refundowanych.

5. Przekształcić szpitale w spółki prawa handlowego, swobodnie konkurujące o pacjenta.

6. Zbudować system pomocy dla najbiedniejszych, których nie stać na współpłacenie.

 

Przed tym wszystkim jednak trzeba wprowadzić najważniejszą zmianę, bez której wszelkie reformy nie bedą możliwe. Trzeba zmienić ordynację wyborczą do sejmu, wprowadzić ordynację większościową opartą o Jednomandatowe Okręgi Wyborcze (JOW), aby zlikwidować partyjniactwo i „wojny gangów” do których upodabnia się dzisiejsza walka polityczna między partiami  w Polsce. Bez tego, bez odblokowania mechanizmu wymiany elit – nie uda się w naszym kraju żadna pozytywna reforma.

Dziękuję za uwagę.

Krzysztof Bukiel – przewodniczący ZK OZZL