27 stycznia 2018

 

Podczas niedawnego wystąpienia w komisji sejmowej nowy minister zdrowia przedstawił swoje priorytety. Jednym z nich jest doprowadzenie do tego, aby pieniądze przeznaczane na publiczną ochronę zdrowia wydawać jak najbardziej racjonalnie. Pan minister podał nawet przykład obecnej nieracjonalności w postaci niekorzystania przez szpitale z tzw. zakupów grupowych, co zwiększa koszty zakupów – podobno- o 20-30 %. Takich przykładów, zdaniem pana ministra jest więcej. O konieczności „uszczelnienia” systemu mówił też wiele razy pan Mateusz Morawiecki – ostatnio jako premier, wcześniej jako minister finansów. Wspominał wówczas na przykład o konieczności „cyfryzacji” ochrony zdrowia, która ma się przyczynić do zahamowania „wycieku” publicznych pieniędzy.  Owo „uszczelnienie” ma być warunkiem niezbędnym do tego aby móc dodać do systemu więcej środków. Państwa nie stać bowiem na to, aby marnować publiczne pieniądze.  

Gdy słucha się tych wypowiedzi, cały czas przewija w nich wątek pieniędzy, kosztów, oszczędności, racjonalności, czyli pojęć związanych ściśle z ekonomią. Można by zatem pomyśleć, że politycy partii rządzącej apelują o większy rygor ekonomiczny w ochronie zdrowia lub – inaczej to ujmując – o większą „ekonomizację” publicznej ochrony zdrowia. Pewne działania, które już zostały dokonane były zresztą podyktowane takim ekonomicznym rygorem, jak np. obniżenie wyceny niektórych świadczeń, które były podobno przeszacowane (nota bene przez państwowych funkcjonariuszy zatrudnionych w NFZ). 

Dlaczego o tym piszę?  Bo wszystkie opisane wyżej wypowiedzi i działania stoją w zasadniczej sprzeczności z tym, co obecny rząd zapowiedział na samym początku swojego rządzenia (dwa lata temu) i co stało się symbolem zmian w ochronie zdrowia czyli z tak zwaną deekonomizacją. Dzięki temu publiczna służba zdrowia miała się pozbyć „prymatu ekonomii”. Okazuje się jednak, że ta ekonomizacja jest nie tylko nieszkodliwa, ale wręcz konieczna do „uszczelnienia” systemu. W ten sposób, odrzucając „ekonomizację” obecny rząd sam zapędził się w kozi róg. Może zatem już czas porzucić tę utopię i zastanowić nad stworzeniem racjonalnego systemu opieki zdrowotnej, który nie będzie uciekał od zasad ekonomii, od bodźców ekonomicznych, (w tym również od działania dla zysku) ale je umiejętnie wykorzystywał dla dobra pacjentów, pracowników ochrony zdrowia i państwa jako całości.

Pan minister Szumowski w czasie wspomnianej komisji zdrowia wspomniał, że chciałby w dialogu z pacjentami i całym środowiskiem ustalić kierunek w którym powinien zmierzać system zdrowia w Polsce. Piękna idea, którą należy – moim zdaniem – poprzeć. Chciałbym tylko przestrzec, że jeżeli ten kierunek ma być już z góry ograniczony do pewnych pryncypiów, które określił rząd PiS na początku swojego rządzenia (budżetowa służba zdrowia, działanie „dla misji”, brak konkurencji, rezygnacja z jakiegokolwiek motywowania finansowego pacjentów i ogólnie „deekonomizacja”), to praca będzie daremna.

Krzysztof Bukiel 27 stycznia 2018.