27 maja 2017

 

 

felieton ukazał sie w ostanim numerze Ogólnopolskiego Przeglądu Medycznego: http://opm.elamed.pl/uploads/opm/articles/36428/opm-5-2017-72.pdf

 

oraz jego treść jest przedstawiona niżej:

 

 

Sztuka wyboru  

Ludzie, jak wiadomo, chorują. Na szczęście ogromna większość dolegliwości zdrowotnych ma charakter banalny i mija samoistnie, nawet bez interwencji medycznej. Jest to – nawiasem mówiąc – wykorzystywane przez całą masę szarlatanów, którzy leczą z nieistniejących chorób i chwalą się znakomitymi wynikami.  

Ludzie chorują jednak nie tylko na schorzenia banalne. Na drugim biegunie są te choroby, które – nie leczone lub leczone niewłaściwie –szybko i niechybnie prowadzą do śmierci. Nierzadko leczenie, jakie trzeba w tym przypadku zastosować jest skomplikowane, obciążające chorego, a przy tym bardzo kosztowne (jak np. leczenie złożonych wad wrodzonych, leczenie chorób nowotworowych itp.). Pomiędzy tymi skrajnościami znajdują się chorzy, których choroby może nie są  bezpośrednią przyczyną śmierci, ale mogą powodować istotne pogorszenie jakości życia lub przyczynić się do jego skrócenia.     

Powyższe fakty są tak oczywiste, że zapewne znane są nie tylko ekspertom zajmującym się medycyną i ochroną zdrowia, ale nawet osobom spoza „branży”. Powinny być też znane politykom, zwłaszcza tym, którzy decydują o kształcie systemu opieki zdrowotnej. Ich znajomość powinna też skutkować – moim zdaniem – przyjęciem przynajmniej dwóch zasadniczych wniosków co do sposobu funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej.   

Wniosek pierwszy  to ten, że ogromna większość (80-90%) problemów zdrowotnych społeczeństwa powinna być rozwiązywana na poziomie podstawowej opieki zdrowotnej bo nie wymaga to zaawansowanej technologii medycznej, ani wąskiej specjalistycznej wiedzy. Zadaniem lekarza POZ jest  „przesiać” skargi zgłaszane przez pacjentów i oddzielić te banalne od tych, które wymagają dalszego postępowania medycznego oraz leczyć te schorzenia, wymagające leczenia, które są najczęstsze ale – jednocześnie – stosunkowo proste.

Wniosek drugi, to taki, że – w sytuacji ograniczonej ilości środków publicznych przeznaczanych na opiekę zdrowotną – trzeba je przeznaczyć w pierwszej kolejności na leczenie (diagnozowanie) tych chorób, które nie leczone lub leczone niewłaściwie „szybko i niechybnie prowadzą do śmierci”. W drugiej kolejności pieniądze publiczne powinny być przeznaczane na leczenie tych chorób, które nie są bezpośrednią przyczyną śmierci, ale mogą powodować istotne pogorszenie jakości życia i/lub przyczyniać się do jego skrócenia. A dopiero na końcu, jeśli pieniędzy publicznych wystarczy, powinno się je przeznaczać na finansowanie najprostszych interwencji medycznych, dotyczących najczęstszych dolegliwości z jakimi zgłaszają się pacjenci, z reguły dolegliwości banalnych. Tym bardziej, że są to – jednocześnie – te świadczenia zdrowotne, które mogą być łatwo nadużywane przez ludzi korzystających z pomocy medycznej.

I oto zachodzi ciekawe zjawisko. O ile pierwszy wniosek (o konieczności rozwiązywania większości problemów zdrowotnych w POZ) jest powszechnie podzielany nie tylko przez ekspertów ale i polityków praktycznie wszystkich „opcji”, drugi wniosek jest równie powszechnie, zwłaszcza przez polityków odrzucany. Dotyczy to również obecnego rządu. Chociaż przyznaje on, że pieniędzy publicznych, przeznaczanych na lecznictwo jest zdecydowanie za mało, nie potrafi albo nie chce zdobyć się na trud dokonania wyboru które cele są najważniejsze.  Skutek będzie taki, że – jak dotychczas – z pieniędzy publicznych fundowane będzie leczenie „katarków”, bólów pleców, prostych badań, powtarzanych nierzadko bez potrzeby, a jednocześnie ludzie umierać będą z powodu zbyt spóźnionej diagnozy chorób nowotworowych lub niewłaściwego leczenia skomplikowanych schorzeń. Jeśli polityka jest sztuką wyboru, jak to się często powtarza, w Polsce nie ma dobrych polityków, przynajmniej w zakresie ochrony zdrowia.

Krzysztof Bukiel 22 kwietnia 2017.