Felieton z ostatniego numeru Ogólnopolskiego Przeglądu Medycznego – dostępny na stronie: https://opm.elamed.pl/aktualny-numer
oraz jego tekst poniżej:
Praca nikomu nie potrzebna. Dla OPM.
Niedawno jedna z lewicowych partii zaproponowała skrócenie czasu pracy do 7 godzin dziennie z zachowaniem dotychczasowego wynagrodzenia. Odzew społeczny na ten postulat jest praktycznie żaden. Może dlatego, że owa partia nawiązuje do ideologii marksistowskiej, a Polacy jeszcze się nie pozbierali po próbie wprowadzenia jej w życie w naszym kraju w latach 1945-89. Gdyby jednak odrzucić (usprawiedliwione) uprzedzenia i spojrzeć na problem „filozoficznie”, to w postulacie tym jest pewna racja. Produkcja towarów i wielu usług jest coraz efektywniejsza i można je dzisiaj kupić za pieniądze zarobione w dużo krótszym czasie niż np. 50 lat temu, a ludzie nie tylko nie pracują krócej, ale często dłużej niż dawniej. Co się stało? Czy tak bardzo marnujemy owoce naszej pracy? Czy tak nam wszystkim wzrosły potrzeby? A może wiele z tej pracy – tak naprawdę – niczemu nie służy i gdyby jej nie wykonywać, nikt by nie stracił, a „zaoszczędzony” czas można by przeznaczyć na odpoczynek lub życie rodzinne. Jeśli to prawda, to postulat skrócenia czasu pracy jest uzasadniony, ale nie osiągnie się tego kolejną ustawą tylko eliminacją pracy niepotrzebnej.
Na to się jednak nie zanosi. Kierunek jest dokładnie odwrotny, a wielki udział w tym (może największy) mają politycy regulujący różne dziedziny życia. Właśnie w ostatnich dniach doświadczyliśmy znakomitego przykładu na słuszność tej tezy. Weszły w życie przepisy tzw. RODO. Jeszcze zanim zaczęły obowiązywać wydano mnóstwo książek i publikacji na ten temat. Ktoś je napisał, ktoś wydrukował, kto inny pracował aby je zareklamować i sprzedać. W związku z nowymi przepisami pojawił się nowy „zawód” (inspektor danych osobowych), uruchomiono nowe szkolenia, które ktoś „certyfikował”. W różnych firmach zakupiono kolejne szafy na dokumenty (które ktoś musiał produkować), wiele osób wysłano na dodatkowe szkolenia, napisano tysiące i miliony kartek różnych informacji, instrukcji itp. Czy zmieni to w jakikolwiek sposób sytuację przeciętnego Kowalskiego? Czy nie można by tego samego celu osiągnąć w dużo prostszy sposób?
A przecież podobnych działań jest całe mnóstwo. W samej tylko ochronie zdrowia można znaleźć wielką liczbę przykładów pracy, której można by uniknąć. Ile czasu i niepotrzebnej pracy zaoszczędzono by, gdyby krótkotrwałe zwolnienia chorobowe można było wziąć bez wizyty u lekarza. Ile dodatkowych (niepotrzebnych !) wizyt i wykonywanych badań uniknięto by, gdyby wiązały się one z jakimś kosztem dla pacjenta. Ile nieuzasadnionych i równie niepotrzebnych pobytów w szpitalu, a także niepotrzebnych badań laboratoryjnych lub radiologicznych można by uniknąć gdyby racjonalnie zmienić warunki kontraktów zawieranych przez NFZ. Praktycznie każda regulacja prawna skutkuje dodatkową i niepotrzebną pracą. Parę lat temu wydano przepisy, że nie można odesłać dziecka z SOR do domu bez konsultacji z ordynatorem, jego zastępcą albo kierownikiem oddziału (gdy lekarze zatrudnieni są na kontraktach). Teraz w wielu szpitalach wszystkie dzieci zgłaszające się do SOR przyjmowane są na oddział bo nie jest możliwe aby w każdej chwili dnia i nocy mieć kontakt z ordynatorem jego zastępcą lub kierownikiem oddziału. Ile osób – w związku z tym – niepotrzebnie pracuje?
Oczywiście są też bardziej ogólne przyczyny mnożenia pracy niepotrzebnej. Jest to przede wszystkim obowiązująca we współczesnych państwach doktryna „napędzania koniunktury”. Wmawia się ludziom, że powinni konsumować i kupować jak najwięcej, nawet jak ich na to nie stać i nie jest im to potrzebne. W ochronie zdrowia na tej zasadzie rozwinął się cały „przemysł” tzw. suplementów diety, które – jak wskazują badania –raczej szkodzą zdrowiu niż pomagają. Ile ludzi pracuje aby wyprodukować i sprzedać rzeczy zbędne?
Są też pewne cywilizacyjne „trendy” które mnożą pracę – w istocie – niepotrzebną. Należy do nich wzrastająca roszczeniowość poszczególnych obywateli i spadające wzajemne zaufanie. Widać to szczególnie w ochronie zdrowia. W niektórych krajach (np. USA) koszty i praca z tym związane już niemal dorównują kosztom i pracy związanym z samym zasadniczym działaniem (leczeniem).
Widać wyraźnie, że perspektywy powszechnego skrócenia czasu pracy nie są zbyt optymistyczne. Nie powinno nas to jednak zwalniać ze śledzenia i eliminacji działań wyraźnie niepotrzebnych, co jest szczególnie ważne w ochronie zdrowia, zwłaszcza wobec występującego obecnie deficytu kadr medycznych i pieniędzy publicznych przeznczonych na lecznictwo.
Krzysztof Bukiel 25 czerwca 2018