2 lutego 2010

 

Polak mądry po szkodzie

 

W naszym społeczeństwie funkcjonują ciągle jeszcze różnego rodzaju przysłowia i ludowe porzekadła, ale rzadko są wykorzystywane przez nas w codziennym życiu. Często popełniamy te same błędy kilka razy, jakbyśmy nie pamiętali starego, ale jakże mądrego przysłowia, wymienionego w tytule. Powody do takiej refleksji dały mi wydarzenia ostatnich tygodni, a nawet 2-3 miesięcy. Otóż stało się, niestety, u nas świecką tradycją, że w ostatnich miesiącach roku brakuje funduszy Funduszowi. Skutkowało to ograniczaniem przyjęć pacjentów, wykonywaniem mniejszej ilości zabiegów planowych oraz mniejszym lub większym popłochem wśród pacjentów, którzy na te zabiegi oczekiwali od dłuższego czasu. Jednakże do roku 2007 włącznie, jakoś te pieniądze znajdowano, i po dłuższych lub krótszych targach Fundusz regulował zapłatę za tzw. nadwykonania. Sytuacja zmieniła się przed rokiem. Podkarpacki Oddział Wojewódzki NFZ nie zapłacił nadwykonań za lata 2008- 2009 na sumę ok.150 mln zł. Pogorszyło to znacznie, i bez tego trudną, sytuację finansową świadczeniodawców z Podkarpacia. Wywołało też, wreszcie, protesty oburzonych samorządowców, bo widmo pokaźnych długów zawisło właśnie nad samorządami, prowadzącymi publiczne zakłady opieki zdrowotnej. 4 stycznia 2010 w gmachu Podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego zorganizowano Konwent Starostów Powiatów Województwa Podkarpackiego, w którym wzięli udział starostowie wszystkich powiatów oraz wicemarszałek, zajmujący się opieką zdrowotną. Na spotkaniu przedstawiono informację, pochodzącą zresztą ze stron internetowych MZ, że wskutek działania tzw algorytmu terytorialnego POW NFZ otrzymał o 500 mln zł mniej za lata 2008-2009. Tutaj należy się wyjaśnienie, że tzw. algorytm terytorialny jest efektem rozporządzenia ministra zdrowia z 2007 roku, które wprowadza zasadę powiązania ilości pieniędzy przeznaczonych na leczenie ze średnią płacą w województwie. Niska średnia skutkuje niższą stawką na jednego ubezpieczonego. Średnio w kraju wychodzi to ok. 1400 zł na osobę, w województwie mazowieckim ok. 1600 zł, a u nas tylko nieco ponad 1200. Informacja ta spowodowała prawdziwe wrzenie wśród samorządowców. Była też dobrą ilustracją powiedzenia, że administracja służy do rozwiązywania problemów, których by nie było, gdyby nie administracja. Dopiero taka sytuacja odblokowała dyrektorów placówek opieki zdrowotnej. Po uzyskaniu politycznego przyzwolenia zaczęli działać. Efektem tego działania było, zorganizowane już, niepodpisywanie kontraktów na świadczenie usług zdrowotnych z Funduszem i wyrażane publicznie, w mediach, święte oburzenie. Zorganizowano też 14 stycznia manifestację pracodawców i pracowników, pikietując siedzibę POW NFZ, co oczywiście z góry było skazane na niepowodzenie, bo oddziały wojewódzkie Funduszu nie mają żadnych kompetencji w tym zakresie, a decyzje odnośnie podziału pieniędzy podejmowane są w centrali. Oczywiście lepiej późno, niż wcale, ale na tym przykładzie doskonale widać polityczne umocowanie dyrektorów placówek ochrony zdrowia, czyli dziedziny, której kontakt z polityką nie wychodzi na zdrowie. Im więcej polityki, ręcznego sterowania, ustawiania „swoich”, tym gorzej dla pacjentów, a także dla pracowników. Dyrektorzy działają nie wtedy, kiedy powinni, tylko wtedy, kiedy otrzymają polityczne przyzwolenie. Należało protestować wtedy, kiedy wprowadzono algorytm, a także kiedy nieuczciwie obniżono cenę punktu, po zaprzestaniu obowiązywania tzw. ustawy wedlowskiej z 22 lipca 2006 r. Kiedy rok temu OZZL prowadził szeroką akcję propagandową, informującą społeczeństwo o oszustwach NFZ ( cenę punktu jednostronnie obniżono z ok. 54,26 na 51zł ) dyrektorzy udawali, że nic się nie stało, a to przecież oni powinni być najbardziej zainteresowani wyższą ceną punktu. Nie tylko milczeli, nie pomagali, ale wydawali polecenia służbom porządkowym, aby usuwały one plakaty i ulotki informacyjne, rozpowszechniane przez działaczy OZZL. Dlatego też nie wzruszają mnie ich rozpaczliwe apele i krokodyle łzy, wylewane po czasie. Jest źle i będzie jeszcze gorzej, dopóki chory układ polityczny będzie rządził niepodzielnie w ochronie zdrowia, a prawa pacjentów, tak powszechnie i chętnie podnoszone w mediach przez polityków, będą realizowane, zamiast adekwatnymi nakładami- wyłącznie lekarską etyką.

 

 

Zdzisław Szramik, wiceprzewodniczący Zarządu Krajowego OZZL

Rzeszów 2010.02.01