9 listopada 2009

 

patrz informację prasową tutaj

 

oraz nasz komentarz:

To prawo zmusza dyrektora aby płacił lekarzowi specjaliście pensję zasadniczą wyższą niż pensja zasadnicza najlepiej wynagradzanego rezydenta !  (i udowadniają to sami dyrektorzy)

 

O tym, że lekarz specjalista powinien otrzymywać pensję zasadniczą wyższą niż lekarz rezydent przekonują i racje merytoryczne, i zdrowy rozsądek. Nie ma potrzeby rozwijać tego tematu szerzej, bo jest to tak oczywiste dla wszystkich, że nawet dyrektorzy temu nie przeczą. Oni twierdzą jedynie, że warunki finansowe, w jakich się znaleźli uniemożliwiają im aby postępowali rozsądnie i merytorycznie.

 

Nie o racjach merytorycznych (a przynajmniej nie przede wszystkim o nich) będziemy mówić w sądzie. Dla sądu bowiem najważniejsze jest czy dyrektor– płacąc specjaliście mniejszą pensję zasadniczą niż rezydentowi – łamie prawo czy nie. Naszym zdaniem – łamie, bo nie stosuje się do przepisów art.78 §1 oraz art.18 3c ( a contrario ) Kodeksu pracy, które nakazują, aby pracownik o wyższych kwalifikacjach, wykonujący bardziej złożoną pracę i o wyższej jakości był wynagradzany lepiej niż pracownik o niższych kwalifikacjach. Odnosi się to szczególnie do pracowników wykonujących ten sam rodzaj pracy. Dlatego np. pensja zasadnicza oficera WP wyższego rangą jest większa niż oficera niższego rangą (np. dla pułkownika wynosi od 6350 do 7850 złotych a dla porucznika tylko 3900 zł.). 

 

Dyrektor, który wynagradza specjalistę gorzej niż rezydenta twierdzi, że nie łamie prawa, bo pieniądze na pensję dla rezydenta dyrektor otrzymuje z innej puli (od ministra zdrowia), a nie z przychodów szpitala. I dalej dyrektor zwykle dodaje, że gdyby miał płacić rezydentom z własnych przychodów, płaciłbym im mniej niż specjalistom, bo na takie pensje pozwalają mu warunki finansowe szpitala.

 

To ostatnie twierdzenie nie jest jednak prawdą. Otóż dyrektor płaci wynagrodzenie dla rezydentów także z własnej puli – z przychodów szpitala. Są to wynagrodzenia za dyżury. I te wynagrodzenia za dyżury są  także wyższe w przypadku rezydentów niż w przypadku specjalistów. Jak dyrektor tłumaczy to, że lepiej wynagradza za dyżury rezydenta niż specjalistę, mimo, iż obu płaci z „własnych” (szpitalnych) pieniędzy ? Dyrektor mówi tak: „płacę lepiej za dyżury rezydentowi, bo jestem do tego przymuszony przez przepisy prawa.” Faktycznie, to przepisy powszechnie obowiązującego prawa ustalają pensję rezydenta i zasady wynagradzania za dyżury medyczne. W pierwszym przypadku jest to ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz wydane na jej podstawie rozporządzenie ministra zdrowia, które określa dokładnie ile wynosi płaca zasadnicza rezydenta. W drugim przypadku jest to ustawa o zakładach opieki zdrowotnej nakazująca aby dyżur medyczny był wynagradzany jak praca w godzinach nadliczbowych i kodeks pracy, który wynagrodzenie za godziny nadliczbowe odnosi do pensji zasadniczej.

 

Powtórzmy zatem jeszcze raz: dyrektor szpitala, który za dyżury płaci rezydentowi lepiej niż specjaliście – mimo, że – jak twierdzi – szpitala na to nie stać, robi tak, bo jest do tego zmuszony przepisami prawa powszechnie obowiązującego !  Dyrektor zatem uznaje, słusznie, że przestrzeganie prawa jest ważniejsze niż dbanie o finanse szpitala. Dodajmy, że nie jest to pierwszy tego rodzaju przypadek w polskiej ochronie zdrowia. Wypłata podwyżek wynikających z tzw. ustawy 203 także w wielu przypadkach spowodowała istotne pogorszenie kondycji finansowej szpitali (wzrost ich zadłużenia), a jednak dyrektorzy szpitali wypłacali te podwyżki, bo byli do tego zobowiązani przepisami prawa.

 

Skoro dyrektor szpitala czuje się w obowiązku przestrzegać prawo jeśli chodzi o wynagradzanie rezydentów za dyżury, mimo iż szpitala  na to nie stać, to dlaczego ten sam dyrektor uważa, że jest zwolniony z przestrzegania prawa (kodeksu pracy), który nakazuje mu lepiej wynagradzać pracownika o wyższych kwalifikacjach niż pracownika o niższych kwalifikacjach. Gdyby dyrektor szpitala był konsekwentny w swoim lekceważeniu prawa, to  powinien za dyżury rezydentowi płacić mniej niż specjaliście, uznając, że go na to nie stać. Mógłby wtedy powiedzieć tak: pieniądze na wynagrodzenie zasadnicze dla rezydenta otrzymuję od ministra zdrowia, dlatego płacę tyle, ile nakazuje prawo, ale pieniądze na dyżury rezydenta muszę wygospodarować sam z przychodów szpitala, dlatego płacę tylko tyle na ile mnie stać. Zauważmy, że dokładnie tak tłumaczy dyrektor szpitala łamanie przez niego prawa o lepszym wynagradzaniu specjalisty.

 

Wniosek:

 

Dyrektorzy szpitali są zmuszeni do ustalania płacy zasadniczej lekarzy specjalistów na poziomie wyższym niż 3890 zł miesięcznie (płaca zasadnicza najlepiej wynagradzanych rezydentów) przez obowiązujące prawo.  I jest to niezależne od argumentów merytorycznych, zdroworozsądkowych, ani od kondycji finansowej szpitala. Dyrektorzy są do tego zmuszeni, bo muszą przestrzegać jednocześnie kilku przepisów prawnych ( i nie mogą stosować ich wybiórczo): 

*      ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, która daje ministrowi zdrowia prawo do ustalania płacy zasadniczej lekarza rezydenta,

*      rozporządzenia ministra zdrowia, które ustala wysokość płacy zasadniczej dla lekarzy rezydentów,

*      kodeksu pracy, który nakazuje, aby pracownik o wyższych kwalifikacjach i wykonujący bardziej złożoną pracę miał lepszą płacę niż pracownik o niższych kwalifikacjach i wykonujący mniej złożoną pracę.

 

Zdajemy sobie sprawę, że dostosowanie się do tych  przepisów może spowodować w przypadku takiego czy innego szpitala trudności finansowe, czy nawet powiększenie zadłużenia, ale nie zwalnia to szpitala z obowiązku przestrzegania prawa. Nie jest to – niestety – pierwszy taki przypadek, że przepisy prawa narażają szpitale w Polsce na pogorszenie ich kondycji finansowej. Oprócz wspomnianej wyżej „ustawy 203”  można wymienić np. przepisy o wymogach, jakie powinny spełniać szpitale i inne zakłady opieki zdrowotnej, albo przepisy pozwalające NFZ nie płacić za tzw. nadwykonania lub płacić ze znacznym opóźnieniem, czy też przepisy  pozwalających NFZ w sposób dowolny wyceniać świadczenia zdrowotne  nawet poniżej kosztów. Nie może to być jednak pretekstem do przerzucania odpowiedzialności za złe prawo na pracowników. Powinno spowodować inne działania dyrektorów szpitali – ich naciski na wzrost wyceny świadczeń zdrowotnych, aby pieniądze, jakie szpitale otrzymują za świadczenia zdrowotne wystarczały na ich zobowiązania prawne  wobec pracowników. Tak właśnie działo się po uchwaleniu „ustawy 203”. Wielki „ruch” jaki wówczas powstał, nie tylko dyrektorów szpitali, ale także organów założycielskich (zwłaszcza powiatów) doprowadził do szeregu decyzji poprawiających finansowanie szpitali (stopniowy wzrost składki na powszechne ubezpieczenie zdrowotne i kilka programów oddłużeniowych dla szpitali). Tak też powinno się stać i tym razem. Dyrektorzy szpitali MUSZĄ (bo są do tego zmuszeni prawem) płacić lekarzom specjalistom płacę zasadniczą wyższą niż 3890 zł miesięcznie, a jeśli uważają, że pozostałe elementy systemu opieki zdrowotnej nie zapewniają im takich przychodów aby takie pensje wypłacać – muszą działać na rzecz zmiany tych elementów.

 

Można powiedzieć, że system prawny (włączając w to również przepisy prawa pracy), jaki kształtuje służbę zdrowia w Polsce, powoduje iż wynagrodzenie lepsze niż najlepiej wynagradzanego rezydenta pełni w istocie funkcję minimalnego wynagrodzenia zasadniczego dla lekarza specjalisty. I jest to rzecz prawnie bezdyskusyjna. Do sądu może należeć co najwyżej ocena o ile płaca zasadnicza specjalisty powinna być wyższa niż płaca rezydenta.

 

Krzysztof Bukiel