„Ustawa o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta nie buduje ani jakości, ani bezpieczeństwa nie tylko pacjenta, ale także personelu medycznego” – uważa Grażyna Cebula-Kubat, przewodnicząca Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL). Parlament właśnie zawiesił prace nad tą ustawą.
Kontrowersje budzą przede wszystkim trzy obszary dotyczące zgłaszania zdarzeń niepożądanych, systemu kompensacji oraz dostępu do danych zbieranych w Rejestrze Zdarzeń Niepożądanych.
Projekt ustawy przewiduje krótki czas na zgłoszenie (kierownictwo placówki ma od momentu zaistnienia takiego zdarzenia 72 godziny na jego zgłoszenie), co w sytuacjach długofalowych komplikacji zdrowotnych czy procesów diagnostycznych nie ma racji bytu.
Zgodnie z założeniami projektu, system w kontekście odpowiedzialności lekarzy niezmiennie oparty będzie na presji karnej. Pojawiające się „nadzwyczajne złagodzenie kary” nadal wiąże się z prowadzeniem postępowania karnego, jak również w takim postępowaniu ma charakter fakultatywny. Rządowy projekt przewiduje, że chroniona przed odpowiedzialnością karną w sytuacji nieumyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu będzie tylko osoba, która zgłosiła zdarzenie do wewnętrznego rejestru, natomiast w przypadku ciężkiego uszczerbku na zdrowiu projekt takiej ochrony nie przewiduje w ogóle.
Projekt nie wdraża sprawnego, efektywnego z perspektywy pacjenta systemu kompensacji, który mógłby być alternatywą dla drogi sądowej. W dodatku zespół do spraw Świadczeń z Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych ma liczyć zaledwie 9 osób, a ma zostać ustanowiony w celu obsługi wniosków z całego kraju.
„Budzi to nasze zastrzeżenia co do wydolności takiego zespołu. Dla porównania w liczącej niecałe 6 mln obywateli Danii podobny zespół liczy 100 osób, Polska ma 37 mln obywateli i nam ma 'wystarczyć’ 9 osób. A przecież w interesie nas wszystkim jest to, że pacjent powinien dostać rekompensatę za utratę zdrowia jak najszybciej” – wylicza Cebula-Kubat. – „W dodatku brakuje zapisów o które postulowaliśmy my lekarze – chodzi o preferencyjne warunki dostępu do publicznych świadczeń zdrowotnych dla pacjenta, który doznał szkody. Tak, by została ona naprawiona jak najszybciej” – podkreśla przewodnicząca OZZL.
Związek podkreśla także, że w projekcie ustawy myli się pojęcia „zdarzenia medyczne”, „zdarzenie niepożądane”, „błąd medyczny”.
„Nie rozumiem dlaczego w ustawie tych pojęć używa się zamiennie skoro są to zupełnie różne rzeczy” – podkreśla Grażyna Cebula-Kubat.
W dodatku rządowy projekt opiera się na założeniach sprzecznych z postulowanym przez środowisko systemem bezpieczeństwa leczenia opartym na idei no-fault. „Nie wiem dlaczego Ministerstwo Zdrowia uznało, że jak się za wszelką cenę będzie szukać winnego to poprawi się zgłaszalność zdarzeń niepożądanych. Chyba jednak nie tędy droga” – konkluduje przewodnicząca OZZL.
Dlatego Związek z zadowoleniem przyjął wiadomość o zawieszeniu prac nad ustawą w takiej formie, bo ani środowiska pacjenckie, medyczne ani duża grupa parlamentarzystów w sejmie czy senatorów jej nie poprze.