22 marca 2013

 

Przedstawiciele OZZL wzięli udział w dniu 16 marca br. w spotkaniu „oburzonych” w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej. W sumie przybyli reprezentanci ponad 100 organizacji. W ogromnej większości byli to ludzie mocno dotknięci niesprawiedliwością i krzywdą ze strony państwa, jego  funkcjonariuszy lub urzędników. Jakkolwiek reprezentowali różne środowiska, przedstawiali różne problemy, jedna rzecz ich łączyła: obojętność państwa na ich los, lekceważenie ich głosu, pycha i arogancja przedstawicieli państwa wobec nich i ich problemów.

 

OZZL znalazł się tam nieprzypadkowo. Związek też przez ostatnie 20 lat doświadczył nie raz lekceważenia przez władze RP problemów lekarzy i ochrony zdrowia, zupełnego pomijania głosu środowiska lekarskiego w każdej niemal sprawie dotyczącej i lekarzy i całego systemu opieki zdrowotnej.

 

Dlatego OZZL jest od kilkunastu lat członkiem społecznego ruchu na rzecz JOW, którego celem jest zmiana ordynacji wyborczej do Sejmu RP, oparcie jej na wyborach większościowych w jednomandatowych okręgach wyborczych. Wbrew temu, co głoszą zwolennicy obecnej – partyjnej i „proporcjonalnej” ordynacji, JOW nie likwiduje partii i nie wprowadza „atomizacji” sceny politycznej. Zasadniczą zmianą jaką powoduje JOW jest przeorientowanie sposobu funkcjonowania partii politycznych z odgórnego, centralistycznego (wodzowskiego) na oddolny, demokratyczny. Dzięki temu zmienia się „garnitur” działaczy i polityków. Obecnie karierę robią głównie ci, którzy bezwzględnie i całkowicie podporządkowują się prezesowi partii. Jest to wierna kopia rozwiązania znanego z okresu PRL, gdzie funkcjonowała partia „wodzowska” typu leninowskiego. W systemie opartym na JOW jednostki niezależne, myślące – jeżeli nie zostaną zaakceptowane przez lidera partii – mogą być wybrane bez pomocy i udziału partii jako kandydaci niezależni w swoich okręgach wyborczych. Dlatego partie nie rezygnują z nich tak łatwo jak dzisiaj. Dzisiaj bowiem nawet najwybitniejsza postać, gdyby uzyskała w swoim okręgu 100% poparcia, nie zdoła zgromadzić 5% głosów w skali kraju. Dlatego listy partyjne są obecnie – de facto – uprzywilejowane i szefowie partii korzystają z tego,  wymuszając bezwzględną posłuszność i wiernopoddańczość od członków swojego ugrupowania.

 

Nawiasem mówiąc, ten fakt – całkowitego podporządkowania sobie członków partii i parlamentarzystów przez szefa partii – może być też wykorzystywany przez służby obcych państw, które chcą wpływać na decyzję polskiego państwa. Nie trzeba już przekonywać (uzależniać, przekupywać, zastraszać) 460 posłów, wystarczy parę osób ze ścisłego kierownictwa partii tworzących rząd. To pewnie dlatego taką właśnie proporcjonalną i partyjną ordynację wyborczą narzucili pokonanej Japonii zwycięscy Amerykanie po II wojnie światowej.

  

Dlatego też JOW jest solidarnie zwalczany przez WSZYSTKIE PARTIE obecne w Sejmie. Chociaż każda partia robi to na inny nieco sposób. PO na przykład udaje zwolenniczkę JOW aby w jakiś sposób odróżnić się od PiS, ale – gdy przychodzi co do czego – zwalcza najmniejsze nawet możliwości wprowadzenia JOW, czego dowodem może być „zmielenie” 750 tys. podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie JOW, jakie partia te zebrała przed wyborami w roku 2007.

 

Ten lęk przed wprowadzeniem JOW, co zmiotłoby dotychczasową scenę polityczną (jak stało się w innych państwach, które JOW wprowadziły w miejsce ordynacji partyjnej i proporcjonalnej) spowodował, że obraz spotkania „oburzonych”, jaki można było zobaczyć w mediach był szczególnie i na różne sposoby zafałszowany. Jedni przedstawiali „oburzonych” jako ruch głównie antyrządowy (lub wręcz anty PO-wski), inni jako roszczeniowy, „socjalistyczny”, związkowy; jeszcze inni jako zgromadzenie frustratów, nie wiedzących czego chcą albo zebranie oszołomów, oderwanych od rzeczywistości.    

 

Tymczasem, przy całym swoim zróżnicowaniu, Platforma Oburzonych zgłosiła dwa zasadnicze postulaty o charakterze ustrojowym: Po pierwsze zmiana sposobu ogłaszania referendów ogólnokrajowych – aby były one obowiązkowe przy złożeniu określonej liczby podpisów obywateli pod żądaniem przeprowadzenia referendum. Po drugie – wprowadzenie ordynacji wyborczej do Sejmu – większościowej w jednomandatowych okręgach wyborczych, aby posłów uzależnić bardziej od obywateli niż od partyjnych „wodzów”. 

 

Przestraszona klasa polityczna i ich posłuszne media, nie potrafiąc w sposób merytoryczny odpowiedzieć na te ustrojowe postulaty – próbowała ich autorów ośmieszyć. Stąd dominujący w tych mediach rechot zamiast rzeczowej dyskusji.

 

Krzysztof Bukiel

Zdjęcia z Platformy Oburzonych z udziałem przedstawicieli OZZL

1,

2