9 marca 2021

 

                                       Biała armia

Mija właśnie rok od momentu pojawienia się koronawirusa w naszym kraju. Mimo uspokajających, wypowiadanych nieco lekceważącym tonem, zapewnień władz epidemia stała się faktem również w Polsce. Pierwszy pacjent przywiózł wirusa z Niemiec, gdzie brał udział w masowej imprezie kulturalnej. Tzw. pacjent „0” miał szczęście- po kilkudniowej hospitalizacji został wypisany w dobrym stanie. Nie można tego, niestety, powiedzieć o ponad 42 tysiącach chorych w Polsce, a na świecie ponad 2 milionach, którzy infekcję przypłacili życiem. Tak, przed rokiem, zaczęła się wojna, wojna z niewidzialnym wrogiem, który zaatakował wszystkie dziedziny naszego życia i samo życie.

                                 W ogniu walki

O przebiegu walki z epidemią powiedziano i napisano już niemal wszystko. Urzędnicy rządowi i politycy obozu rządzącego wystawili sobie, oczywiście, najwyższe oceny- zrobili wszystko, lub prawie wszystko, co było możliwe. Natomiast politycy opozycji skrytykowali wszystko, do samego dna, dopatrując się zaniedbań, korupcji, lewych przetargów i braku kompetencji. Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku, ale są obszary, które zostały, chyba z premedytacją, bardzo zaniedbane. Jeżeli pewna nieporadność i niespójność na początku epidemii były usprawiedliwione, to te same braki przy drugiej i, tym bardziej, trzeciej fali ocierają się już o sabotaż. Późna wiosna 2020 roku była dla rządu czasem fetowania zwycięstwa nad epidemią, a powinna być okresem starannego przygotowania do drugiej fali. Tym bardziej, że mieliśmy pewien interwał czasowy, o który wyprzedzały nas kraje, gdzie epidemia zaczęła się wcześniej, jak Włochy czy Hiszpania. Niestety, nie wykorzystaliśmy tej szansy! Pewnym usprawiedliwieniem dla rządu były działania totalnej opozycji, która nawet na trudny czas epidemii nie potrafiła się zniżyć do współpracy z rządem dla dobra nas wszystkich, ale z upodobaniem krytykowała wszystkie, bez wyjątku, posunięcia władz. Jeżeli wprowadzano obostrzenia epidemiczne, opozycja nazywała to zamachem na wolności obywatelskie, jeżeli je luzowano, opozycja nazywała to brakiem pomysłu na walkę z epidemią i brakiem odpowiedzialności za państwo. Szczytem hipokryzji było domaganie się ogłoszenia stanu wyjątkowego, tylko po to, żeby przesunąć termin wyborów i doprowadzić do paraliżu konstytucyjnego (brak urzędującego prezydenta uniemożliwia uchwalanie i wprowadzanie w życie nowych ustaw). Po raz kolejny zobaczyliśmy, że od ważnego interesu społecznego, czyli walki z epidemią, ważniejsza jest walka o władzę!

                                     System na zakręcie

Na temat systemu ochrony zdrowia w Polsce pisałem już wielokrotnie. Muszę przyznać, że nie były to superlatywy, a ich brak nie był zjawiskiem chwilowym. Parafrazując zdanie wypowiedziane przez byłego prezesa Sądu Najwyższego- tak zmieniać, żeby było, jak było- można powiedzieć, że nasz system, reformowany wielokrotnie, a nawet nieustannie, był również zmieniany tak, aby było, jak było- czyli tanio. Wielokrotnie wykonywano pozorowane kroki, to na przód, to do tyłu, a różnej maści reformatorzy wydawali opinie, wzajemnie się wykluczające. Efekty obserwowali nie tylko pacjenci, ale rzesze pracowników systemu ochrony zdrowia. Spowodowało to powoli postępującą katastrofę kadrową, którą bezwzględnie ujawniła obecna pandemia. Jeszcze niedawno, w czasie protestu głodowego lekarzy, posłanka z rządzącej koalicji, z tytułem profesorskim zresztą, na pytanie o wyjazdy lekarzy z Polski, odpowiedziała- niech jadą! Dzisiaj obchodzi się prawo unijne i krajowe, zapraszając do Polski obcokrajowców, bez weryfikacji ich kwalifikacji a nawet umiejętności językowych!

               Nikt wam tyle nie da, ile ja wam obiecam

Trudno nie pamiętać obietnic wyborczych obecnej koalicji rządzącej. Dobre i bardzo dobre zarobki w ochronie zdrowia brzmiały w ustach szefa PiS nawet dość wiarygodnie. Niestety na ty się skończyło. Po przejęciu władzy wszystko wróciło do „normy”. Znowu słyszeliśmy, że nakłady na zdrowie rosną, że nie można wszystkiego od razu, że musimy zaczekać, itd. Itp. Teksty te słyszymy już od 30 lat i są one ciągle aktualne, niezależnie od tego, kto aktualnie rządzi. Dlatego też na przełomie 2016 i 2017 roku powołano Porozumienie Zawodów Medycznych, żeby wypracować konsensus w sprawach płacowych w ochronie zdrowia. Po kilku miesiącach udało się taki konsensus uzgodnić i nadać mu ramy projektu obywatelskiego ustawy. Po akcji zbierania podpisów (250 tys.) projekt został złożony w Sejmie. Niedługo minie 4 lata od jego złożenia, a on ciągle …leży! To chyba jedyny projekt obywatelski w tamtej kadencji, który nie został rozpatrzony! Jego efektem było jednak pospieszne opracowanie projektu rządowego ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Mimo, że projekt był przygotowywany po światłym przywództwem ówczesnego ministra zdrowia, naszego byłego kolegi, jego zapisy były policzkiem dla wszystkich pracowników. Przyjęty zapis o wysokości mnożnika dla kwoty bazowej (średnia płaca w roku ubiegłym) dla specjalisty- 1,27, był nie tylko daleki od oczekiwań, ale wręcz obraźliwy dla środowiska lekarskiego. Z dzisiejszej perspektywy widać również, że ustawa ta była początkiem końca pana ministra!

                               Zmiana warty

Początkiem roku 2018, na fali protestów lekarskich, doszło do zmiany na stanowisku ministra zdrowia. Nowy minister, Łukasz Szumowski, okazał się człowiekiem otwartym na dialog i jednocześnie dobrze zorientowanym w problematyce systemu. Podjęte negocjacje z przedstawicielami OZZL i Porozumienia Rezydentów OZZL dały efekt w postaci dość istotnej podwyżki lekarskich płac oraz nadziei na stopniowe podnoszenie nakładów na ochronę zdrowia. W porozumieniu zapisano również renegocjacje podwyżek w roku 2020.   Niestety epidemia pokrzyżowała te plany, a sam minister podał się do dymisji. Nowy minister, pełniący uprzednio funkcję prezesa NFZ, nie sprostał nowej roli. Poza przedstawianiem kolejnych wykresów i tabel, ilustrujących na przemian sukcesy i porażki w walce z epidemią, nie potrafił ogarnąć całości systemu, a zarządzanie nim sprowadził do rozgrywania partii szachów, z bliżej niesprecyzowanym przeciwnikiem. Bliższe mu jest drobiazgowe rozliczanie świadczeniodawców z warunków kontraktu, który i tak jest dla NFZ umową otwartą, tzn. taką, której warunki można jednostronnie zmieniać, niż takie problemy, jak bezpieczeństwo pacjenta, wydolność systemu, kolejki do świadczeń, warunki pracy itp. Pochodną takiego sposobu myślenia jest nowa oferta, jaką złożyło ministerstwo zdrowia w tzw. Zespole Trójstronnym Rady Dialogu Społecznego. Głębia przemyśleń i wynikające z niej perspektywy systemu ochrony zdrowia są zaiste porażające! Pan minister zaproponował wzrost mnożnika kwoty bazowej z 1,27 do …1,31 dla lekarzy specjalistów! Spowoduje to realny wzrost lekarskich płac o … 19 zł, w stosunku do kwoty 6750 zł, wynegocjowanej w lutym 2018 roku. To prawdziwy szok! Lekarze nie uniosą ciężaru tej podwyżki! Poza tym, wtedy to było 1,6 średniej krajowej, a dzisiaj to aż 1,31! To prawne usankcjonowanie obniżki!

                       Wojna to wojna

Od roku świat prowadzi wojnę z wirusem. My też nie jesteśmy pod tym względem wyjątkiem. Od roku prowadzimy wojnę, dysponując niezbyt liczną armią, na dodatek nie zawsze dobrze wyposażoną, z brakami amunicji, paliwa a także wyżywienia. Zwykła logika nakazuje w takich sytuacjach podjąć działania, zmierzające do zminimalizowania braków i uzupełnienia kadr. Nasza logika, a właściwie logika naszego obozu rządzącego, nie jest zwykła. Jest niezwykła, wręcz nie z tego świata! W warunkach wojny na potrzeby armii przeznacza się tylko 7,5 mld zł ( z 205 mld- tj. ok. 3,5%), a żołnierzom i oficerom oferuje się medale i oklaski. To zakrawa na kpinę! Znowu chciałbym strawestować tekst znanej piosenki- jesteś zerem, białym żołnierzem, nosisz spodnie, więc walcz… i dalej: urodziłeś się by służyć nam!

Wygląda na to, że to motto nie tylko kolejnych szefów ministerstwa zdrowia, ale także kolejnych ekip parlamentarno- rządowych! Jeżeli się to szybko nie zmieni, to przyszłość ochrony zdrowia może rysować się wyłącznie w czarnych barwach, o ile w ogóle możemy mówić o jej przyszłości!

Zdzisław Szramik – wiceprzewodniczący ZK OZZL

9 marca 2021