13 kwietnia 2007

Życie jest realne, czyli o etycznych aspektach (nie)strajkowania przez lekarzy.

Tekst przygotowany na posiedzenie Komisji Etyki NIL w dniu 12 kwietnia 2007r.

Przy okazji ogłoszenia przez OZZL przygotowań do ogólnopolskiego strajku, pojawiły się głosy wyrażające wątpliwości: czy etyczne jest aby lekarze strajkowali. Elementem szczególnie obciążającym ma być zwłaszcza to, że lekarze strajkują „o kasę” i stawiają ją na szali wobec zdrowia i życia pacjenta.

Aby właściwie ocenić etyczny aspekt strajkowania przez lekarzy, tu i teraz, w Polsce roku 2007, należy przede wszystkim uświadomić sobie jedną sprawę. W życiu występują sytuacje realne, nie wyimaginowane, nie wymarzone i nie zadekretowane przez odpowiednie ustawy, zarządzenia lub kodeksy. Realne sytuacje są zrodzone przez realnie funkcjonujące prawa, które działają nawet wtedy, gdy są niepoprawne politycznie lub urzędowo odrzucone. Takim prawem jest np. prawo popytu i podaży, które daje o sobie znać nawet w najbardziej sterowanej i upaństwowionej gospodarce. Oczywiście w takim przypadku pojawia się ono w formie – w pewnym sensie – zwyrodniałej jako np. czarny rynek. Pojęciem wywodzącym się wprost z tego prawa jest rynkowa wycena pracy, która jest zaskakująco dobrze przez ludzi wyczuwana, nawet wtedy, gdy – oficjalnie – nie funkcjonuje. Tak jest z wyceną pracy lekarza w Polsce.

Te realnie funkcjonujące prawa powodują, iż nie jest możliwa taka sytuacja, którą wymarzyli sobie politycy w Polsce, że lekarz w publicznej służbie zdrowia jest wynagradzany gorzej niż murarz, działający na wolnym rynku, a mimo to pracuje wydajnie, jest ofiarny, uprzejmy dla pacjentów, z radością i entuzjazmem zajmuje się chorymi, wytrwale się dokształca, jest wypoczęty i gotowy do pracy na najwyższym poziomie, nie przejmując się zbytnio swoim materialnym niedostatkiem. Oczywiście tak też może być w odniesieniu do niektórych lekarzy. Jednak realna i powszechna sytuacja jest taka, że nisko wynagradzany lekarz chce poprawić swoją pozycję materialną, bo porównuje się do innych ludzi z podobnym wykształceniem, statusem społecznym, wykonujących podobnie odpowiedzialną pracę i uświadamia sobie, że rynkowa wycena jego pracy jest o wiele, wiele wyższa niż ta, dokonana przez polityków, którzy stworzyli publiczny system opieki zdrowotnej. To powoduje, że nisko wynagradzany lekarz szuka (nieraz podświadomie) różnych sposobów aby podnieść wycenę swojej pracy. Te sposoby to: dodatkowe zatrudnienie, oszczędzanie sił w pracy, skracanie o ile to możliwe pobytu w miejscu pracy, korzystanie z nieformalnych i formalnych dodatkowych gratyfikacji, trafiających się z różnych stron (od pacjentów, od firm, od -? ). To wszystko powoduje, że sytuacja służby zdrowia, a w niej sytuacja pacjenta tu i teraz w Polsce roku 2007 jest daleka od stanu idyllicznego. Dodatkowo pogarszają ją te same czynniki, które decydują o niskim poziomie wynagrodzeń lekarskich, czyli – przede wszystkim ogromny deficyt pieniędzy przeznaczonych na leczenie w stosunku do deklarowanego zakresu świadczeń, jakie za te pieniądze trzeba sfinansować. Mamy zatem: reglamentację świadczeń zdrowotnych, kolejki do leczenia, korupcję, szarą strefę, zdezorientowanych i zagubionych pacjentów, zniecierpliwionych i zmęczonych lekarzy, wzajemną nieufność, nieomal wrogość. Do tego zadłużone szpitale i brak perspektyw na wyjście z tego zaklętego kręgu niemocy.

Jeśli zatem chcemy ocenić pod względem etycznym decyzję o strajkowaniu przez lekarzy, musimy wiedzieć, że alternatywą dla strajkowania nie jest jakaś idealna służba zdrowia z jedynym felerem w postaci niewysokich plac lekarskich, ale jest nią sytuacja głębokiego kryzysu i chaosu, z licznymi patologiami, co więcej stale pogarszająca się, bo nic – poza strajkiem – nie jest w stanie skłonić rządzących do wprowadzenia radykalnych zmian, które by ten stan przerwały.

Jeśli zatem negatywnie oceniamy pod względem etycznym strajk lekarzy, bo powoduje on nagromadzenie dodatkowych utrudnień dla pacjentów, bo zwiększa chaos, poczucie zagrożenia, lęki itp., to musimy też wiedzieć, że niestrajkowanie – tu i teraz w Polsce roku 2007 – oznacza te same zagrożenia dla pacjenta, tyle tylko, że ukryte, nie uświadomione i rozciągnięte w czasie.

Jest jednak zasadnicza różnica. Strajkowanie daje pewną nadzieję na zmianę tej złej i nieetycznej sytuacji ochrony zdrowia w Polsce. Strajkowanie – poprzez swoją dynamikę, pewną gwałtowność, budzenie zainteresowania społeczeństwa, obawy polityków o zmniejszenie słupków poparcia społecznego – może skłonić rządzących do wprowadzenia zasadniczych zmian w organizacji i finansowaniu opieki zdrowotnej, które nie tylko poprawią płace lekarskie, ale uzdrowią sytuację służby zdrowia jako takiej, eliminując z niej również te patologie, które dzisiaj tak mocno wszyscy odczuwają.

W takim kontekście zasadne jest nie tyle pytanie czy etyczne jest strajkowanie lekarzy, ale czy etyczne jest niestrajkowanie. Czy usprawiedliwienie niestrajkowania etycznymi zastrzeżeniami nie jest jedynie kamuflażem, obroną przed działaniami, które mogą doprowadzić do radykalnego oczyszczenia „mętnej wody” w ochronie zdrowia, a może jest wygodnictwem albo obawą, że ewentualne retorsje ze strony rządzących zakłócą pewną stabilizację na tym czy innym stanowisku w tej czy innej organizacji.

Krzysztof Bukiel