14 sierpnia 2008

Do Zarządu Krajowego OZZL przyszedł list od lekarza: 

Witam
Chciałbym zapytać co można zrobić, kiedy w szpitalu oprócz pracy na etacie musimy dyżurować na kontraktach, ponieważ dyrektor nie godzi się na nadgodziny. Tyle było z końcem roku zamieszania i nic to nie dało dalej musimy pracować po dyżurach. Czy jedyna droga to podawać pracodawcę do sądu?
pozdrawiam
lekarz AB

Odpowiedź członka ZK OZZL

Szanowny Kolego AB
Po pierwsze, nic nie musimy. Jeśli coś takiego robimy o czym piszesz, to nie dlatego że musimy, a dlatego, że chcemy, niestety. Że na przykład chcemy poddać się woli dyrektora.
No bo skąd u Was nagle wzięły się kontrakty? To przecież nie dyrektor wypisal Wam w izbie lekarskiej zezwolenia na wykonywanie indywidualnej specjalistycznej praktyki lekarskiej, to nie dyrektor zarejestrował je w urzędzie miasta i gminy. Zrobiliście to z własnej i nie przymuszonej woli. I w każdej chwili możecie się wyrejestrować.
Na przykład ja tak zrobiłem. Ponieważ mój dyrektor proponował tak żenujące stawki kontraktowe, na które tylko idiota by się zgodził, poszedłem do urzędu miasta i wyrejestrowałem swoją praktykę. A kto mi zabroni?
No i zróbcie tak wszyscy. Nie ma praktyk, nie ma kontraktów. I wtedy pozostaje co? Pozostaje dyrektorowi tylko rozmowa z pracownikami, którzy są na etacie zarówno jeśli chodzi o pracę w dzień, jak i na dyżurach. I wtedy dyrektor musi liczyć dyżury jako nadgodziny, bo nie ma innego wyjścia. Jest schodzenie po dyżurach, jest płacenie za nadgodziny, jest wszystko.
Warunek: musi to zrobić grupa strategiczna, czyli co najmniej 3/4 lekarzy z danego oddziału lub szpitala. Będzie to samo, jeśli 3/4 wypowie kontrakt ze względu na zbyt poniżające warunki. W pojedynkę nic nie zdziałasz, Kolego, ale jeśli masz poparcie większości, to możecie dać radę dyrektorowi.
Czego Wam życzę.

R K , sekretarz generalny OZZL