13 maja 2008

Omówienie dyskusji z posiedzenia Zarządu Krajowego OZZL w dniu 09 maja 2008r.

Tematem, który wzbudził sporo emocji i wywołał gorącą dyskusję w czasie posiedzenia Zarządu Krajowego OZZL w dniu 09 maja 2008r była sprawa prywatyzacji szpitali. Temat ten został wywołany przez zapowiedź, że Rząd chce aby wszystkie szpitale, które dzisiaj mają formę SPZOZów, po oddłużeniu zostały – obowiązkowo – przekształcone w spółki prawa handlowego.

Sama ta zapowiedź jest nie do końca jasna, bo nie wiadomo (przynajmniej nie ma w tej sprawie jednoznacznego komunikatu od kompetentnej osoby w Rządzie):

1.      czy mają to być spółki ze 100% udziałem samorządu,

2.      czy samorząd będzie mógł swobodnie zbyć swoje udziały na rzecz dowolnych podmiotów, czy będą jakieś ograniczenia (i jakie) w możliwości sprzedaży udziałów szpitali – spółek przez samorządy.

Siłą rzeczy dyskusja nie dotyczyła konkretnej propozycji rządowej, ale koncepcji prywatyzacji jako takiej i związanych z tym szans i zagrożeń.

Nie ulega wątpliwości, że prywatne podmioty, w tym szpitale działają – z reguły – bardziej racjonalnie, są lepiej zarządzane i efektywniejsze. To wszystko są cechy korzystne i oczekiwane, które muszą spotkać się z poparciem każdego, kto chce aby pieniądze przeznaczone na lecznictwo nie były marnowane, a usługi medyczne udzielane na najlepszym poziomie. W tym sensie, OZZL popiera prywatyzację szpitali.

Są jednak zagrożenia związane z prywatyzacją szpitali, a właściwie nie tyle z samą prywatyzacją, co z niekompletnością zmian w ochronie zdrowia. OZZL zawsze, wielokrotnie podkreślał, że – aby naprawić system opieki zdrowotnej w Polsce – trzeba wprowadzić wiele elementów naraz, bo bez wprowadzenia jednych, inne mogą nie przynieść spodziewanych korzyści, a wręcz przeciwnie – mogą stanowić zagrożenie. Tak może być też w przypadku, gdy wprowadzi się tylko prywatyzację szpitali, a pozostałe elementy systemu pozostawi bez zmiany.

Przykładowo:  

1.

Można sobie wyobrazić taką sytuację, że prywatyzuje się szpitale (lub tylko przekształca w spółki prawa handlowego) i nie zmienia wysokości nakładów na ochronę zdrowia, pozostawiając niedoszacowanie kwoty refundacji jaką płaci NFZ za określone świadczenia. Wówczas spółka (zakładając, że będzie normalną spółką, a nie udawaną jak np. SUP) będzie unikała wykonywania świadczeń niedoszacowanych, co spowoduje, że pewne świadczenia zdrowotne nie będą udzielane. Jest to zagrożenie dla pacjentów.

Sytuacja ta powoduje również zagrożenie dla pracowników. Spółka bowiem, starając się zbilansować w warunkach oczywistego niedofinansowania świadczeń, będzie oszczędzała przede wszystkim na płacach pracowników, bo na inne elementy kosztów nie będzie miała zbyt dużego wpływu (ceny sprzętu, remontów itp. są rynkowe, ceny energii itp. – narzucone, kwoty refundacji za świadczenia – ustalone drogą administracyjną przez NFZ).  Jeśli nic się nie zmieni w sposobie funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej poza przemianą szpitali w spółki prawa handlowego, to szpitale – spółki nie będą musiały się zbytnio przejmować jakością udzielanych świadczeń i będą obniżać koszty także poprzez zmniejszenie ilości pracowników, również personelu medycznego, nawet jak spowoduje to zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów. Gdzie pacjenci pójdą, jak wszystkie szpitale – spółki będą zmuszone do takich drastycznych oszczędności?

Takiej (wybiórczej) prywatyzacji OZZL jest przeciwny.

2.

Można też wyobrazić sobie nieco inną sytuację niż opisano wyżej:

Prywatyzuje się szpitale i poprawia finansowanie świadczeń zdrowotnych tak, aby były one – w zasadzie opłacalne, pozostawiając jednak dotychczasowy sposób alokacji (rozdziału) środków za pośrednictwem tzw. konkursu ofert przeprowadzanego przez NFZ z limitowaniem świadczeń. W ten sposób powstaje sytuacja, że sprywatyzowane szpitale nie mają konkurencji. NFZ zawsze może powiedzieć nowemu podmiotowi aspirującemu do zawarcia kontraktu, że „potrzeby zdrowotne w tym zakresie są już zabezpieczone”. Tak dzisiaj NFZ wielokrotnie tłumaczy niepodpisywanie nowych kontraktów z nowymi podmiotami. Powstanie zatem sytuacja, że pieniądze publiczne z NFZ będą pewnym (niezawodnym) strumieniem płynąć do prywatnego właściciela szpitala bez ponoszenia przez tego właściciela ryzyka handlowego jakie istnieje zawsze w warunkach konkurencji. Tak działa wiele tzw. spółek komunalnych, które są lokalnymi monopolistami.

Takiej prywatyzacji OZZL jest też przeciwny.

OZZL zawsze podkreślał, że prywatyzacja szpitali i innych ZOZ (a wcześniej przekształcenie ich w spółki handlowe) powinna być jednym z elementów całościowej reformy opieki zdrowotnej. Innymi elementami, wprowadzonymi jednocześnie powinno być:

– zrównoważenie nakładów na ochronę zdrowia z wydatkami, co musi się wiązać z wprowadzeniem współpłacenia za niektóre świadczenia (koszyk świadczeń gwarantowanych) oraz zwiększeniem nakładów publicznych – najlepiej do 6% PKB,

– rynkowa alokacja środków przeznaczonych na świadczenia zdrowotne, co oznacza rezygnację z konkursu ofert, nielimitowanie świadczeń zdrowotnych i wprowadzenie zasady, że każdy świadczeniodawca, który spełnia określone warunki ma prawo leczyć „na ubezpieczalnię” czyli udzielać świadczeń refundowanych osobom ubezpieczonym (pieniądze idą za pacjentem),  

– demonopolizacja płatnika w ramach PUZ, aby lepiej wykorzystać środki przeznaczone na lecznictwo, wprowadzić skuteczną kontrolę zasadności udzielanych świadczeń itp.

Bez jednoczesnego wprowadzenia wszystkich w/w elementów prywatyzacja zakładów ochrony zdrowia lub powszechne ich przekształcenie w spółki prawa handlowego może być niebezpieczne.

Krzysztof Bukiel – na podstawie dyskusji w czasie posiedzenia ZK OZZL w dniu 09 maja 2008

PS

Sprawozdanie nie obejmuje wszystkich wątków dyskusji.  

 

SUPLEMENT:

W tygodniku POlityka ukazał się artykuł, który w sposób modelowy ukazuje dlaczego reforma opieki zdrowotnej musi być CAŁOŚCIOWA.

—– Original Message —–

Sent: Wednesday, May 14, 2008 10:13 AM
Subject: Śledztwo POLITYKI – Jak przyjaciele Lecha Kaczyńskiego zarobili 261 milionów w rok handlując długami szpitali

Prawnicy ze znanej sopockiej Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Głuchowski Jedliński Rodziewicz Zwara i Partnerzy – prywatnie przyjaciele prezydenta Lecha Kaczyńskiego, byli anonimowo właścicielami największej w Polsce firmy handlującej długami służby zdrowia – Greenhouse Capital Management SA. Skupiła ona długi blisko 500 z 740 szpitali działających w kraju.  W rok zarobili 261 mln złotych. 

Biznes nie mógł się nie kręcić: jeden z prawników, dziś patron aplikacji córki Lecha Kaczyńskiego – Marty, pełnił funkcję doradcy minister zdrowia Franciszki Cegielskiej do spraw oddłużenia szpitali. Dyrektorów zadłużonych placówek kierownictwo resortu przekonywało, by sami wskazali swoich wierzycieli firmie GCM SA. Do współpracy z tą firmą nakłaniał osobiście dyrektorów szef gabinetu politycznego Cegielskiej – Piotr Krachulec – później zatrudniony jako doradca w Greenhouse.

Drugi z sopockich prawników – obecnie popierany przez Lecha Kaczyńskiego przewodniczący rady nadzorczej państwowego banku PKO BP – był członkiem władz Banku Komunalnego w Gdyni, który finansował zakup szpitalnych długów.

Informacje o kondycji finansowej szpitali Greenhouse otrzymywał od firmy związanej z osobami, które pełniły dyrektorskie funkcje w resorcie zdrowia i które uczestniczyły w opracowaniu regionalnych programów restrukturyzacji szpitali – dzięki czemu miały dostęp do wszelkich informacji na temat sytuacji placówek.  

W lutym 2007, Akademicki Szpital Kliniczny we Wrocławiu – chore na raka dzieci wystąpiły przed telewizyjnymi kamerami z rozpaczliwym apelem o ratunek dla placówki. Pomoc dla zadłużonego wówczas szpitala obiecał ówczesny minister zdrowia Zbigniew Religa. Zaapelował do wierzycieli o wstrzymanie o miesiąc egzekucji komorniczej. Nie zgodziło się tylko trzech, w tym Greenhouse Capital Management. 

 

Więcej w artykule „Ogrodnicy szpitalnych długów” w najnowszym numerze tygodnika „Polityka” oraz na www.polityka.pl

Edyta Mietkowska
Koordynator ds. Public Relations
———————————————–
Tygodnik Polityka
"Polityka" Spółdzielnia Pracy
ul.Słupecka 6
02-309 Warszawa