Konsekwencje sprawy Misia.
29 grudnia ub. roku Sąd Okręgowy w Krakowie wydał wyrok w sprawie z pozwu lekarza domagającego się od swojego szpitala udzielenia czasu wolnego w zamian za dyżury medyczne, pełnione w tym szpitalu. Lekarzem tym był Czesław Miś z Nowego Sącza, który oparł się w swoim pozwie na dyrektywie Unii Europejskiej o czasie pracy. Sprawa stała się głośna z powodu konsekwencji, jakie ów wyrok spowodował. Warto je tutaj jeszcze raz przypomnieć.
Prawo unijne przed krajowym.
Najważniejszą konsekwencją jest uznanie, że od chwili wstąpienia Polski do Unii Europejskiej (01 maja 2004r), w Polsce nie mają zastosowania przepisy dotyczące czasu pracy lekarzy zawarte w Ustawie o zakładach opieki zdrowotnej, ale stosuje się bezpośrednio przepisy zawarte w dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady Nr 2003/88/WE z dnia 4 listopada 2003 r oraz związane z tą dyrektywą orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Lekarz też człowiek.
Z powyższego wynika, że od 01 maja 2004 roku norma czasu pracy lekarzy w Polsce wynosi tyle, ile przewiduje kodeks pracy dla wszystkich innych pracowników, czyli 40 godzin tygodniowo (48 godzin- z nadgodzinami). Podobnie też, jak w przypadku innych pracowników, każda praca lekarza wykonywana po godzinach normalnego czasu pracy stanowi pracę w godzinach nadliczbowych i tak powinna być wynagradzana. Odnosi się to również do dyżurów pełnionych przez lekarzy, bo przepis, iż dyżur medyczny nie jest czasem pracy, zawarty w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej musi ustąpić dyrektywie unijnej i orzecznictwu Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Uznają one dyżur lekarza, wykonywany w miejscu wskazanym przez pracodawcę za pracę. Niezależnie od tego, obowiązuje także, zawarte w kodeksie pracy, ograniczenie ilości godzin nadliczbowych, a zatem i „dyżurowych”, do 150 w roku.
Śladami Misia.
W związku z powyższym lekarze, którzy pełnili dyżury medyczne w czasie od 01 maja 2004 roku mogą występować z roszczeniem wobec swojego pracodawcy o wypłatę wynagrodzenia stanowiącego różnicę między kwotą wynagrodzenia za godziny nadliczbowe (za pełnione dyżury), a kwotą wynagrodzenia za dyżury, uzyskanego faktycznie (wynikającego z ustawy o zakładach opieki zdrowotnej).
Lekarze ci mogą również występować z roszczeniem o udzielenie czasu wolnego za czas przepracowany ponad normy przewidziane we wspomnianej dyrektywie UE. Trudno jednak ocenić, jak – w takiej sytuacji – sąd odniesie się do roszczenia o zapłatę jak za godziny nadliczbowe. Mecenas Lesław Świstuń, prawnik Regionu Małopolskiego OZZL i pełnomocnik dr Misia, twierdzi, że jest szansa, iż Sąd przyzna jednocześnie i pieniądze za nadgodziny, i czas wolny za przekroczone normy czasu pracy. Nie jest to jednak sprawdzone w praktyce ( dr Miś domagał się tylko udzielenia czasu wolnego !).
Na stronie internetowej OZZL jest umieszczony wzorcowy pozew w tej sprawie. Jego autorem jest wspomniany wyżej mecenas Lesław Świstuń. Każdy zainteresowany lekarz może skorzystać swobodnie z tego wzoru. Związek zaleca jednak korzystanie z pomocy adwokata lub radcy prawnego, który dysponuje odpowiednią wiedzą do prowadzenia sprawy. Korzystniej jest, aby większa grupa lekarzy upoważniła jednego prawnika, który poprowadzi sprawę w imieniu ich wszystkich.
Przed wystąpieniem do sądu można wykorzystać polubowny sposób rozwiązania sprawy poprzez zwrócenie się do dyrekcji zakładu o wypłatę odpowiedniej różnicy wynagrodzenia za dyżury. Pozwoli to na uniknięcie przez szpitale kosztów procesowych i wypłaty dodatkowych odsetek.
Luka prawna.
Ważną konsekwencją „ustrojową” omawianego wyroku jest fakt, że od 01 maja 2004 roku lekarze nie mogą być zobowiązani do dyżurowania powyżej 8 godzin w tygodniu i 150 godzin w roku (limity pracy w godzinach nadliczbowych). Z prawnego punktu widzenia nie można też skorzystać z tzw. klauzuli „opt out”, bo nie przewiduje jej (jak dotąd) polskie prawo. Stosowanie klauzuli opt out jest dopuszczalne we wspomnianej dyrektywie 2003/88/WE, ale tylko wtedy, gdy jest ona (klauzula) przewidziana prawem krajowym. Jej wprowadzenie jest dopiero planowane w nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Jeśli by lekarze chcieli wyegzekwować należne im uprawnienia już teraz, dyżury lekarskie stałyby się niemożliwe, albo dyrekcje szpitali musiałby istotnie zmniejszyć wymiar „etatu” lekarza np. do 15 godzin tygodniowo (resztę czasu – do 40 godzin/tydzień można by przeznaczyć na dyżury). W praktyce, lekarze mogą wykorzystać tę sytuację (brak obowiązku dyżurowania) do skłonienia dyrekcji do ustępstw, np. w sprawie wynagrodzenia za podstawowy czas pracy lub za dyżur.
Nowa broń: opt out.
Ważnym wnioskiem na przyszłość (po prawnym wprowadzeniu klauzuli opt out) jest, aby lekarze nie zgadzali się pochopnie na dyżurowanie. Poza tym, ich zgoda powinna być obwarowana ograniczeniami co do ilości dyżurów i co do czasu, na który jest udzielana. Konieczność uzyskania przez pracodawcę tej zgody znacznie zwiększa „siłę negocjacyjną” lekarzy w ewentualnych rokowaniach dotyczących wynagrodzeń lekarskich zarówno za podstawowy wymiar pracy, jak i za dyżury. Można wykorzystać to w zbiorowych negocjacjach nowych warunków pracy, obejmujących cały szpital lub wiele szpitali naraz.
Ustawa do poprawki.
Wyrok w omawianej sprawie przesądził też o konieczności weryfikacji rządowej propozycji nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej w zakresie wynagradzania za „dyżury”. Rząd proponował utrzymanie dotychczasowych stawek, które były niższe niż stawki za pracę w godzinach nadliczbowych. Sąd potwierdził jednak, że cały dyżur jest czasem pracy, co oznacza też, że wynagrodzenie za dyżur pełniony w czasie przekraczającym normatywny czas pracy powinno być takie, jak za godziny nadliczbowe.
A może porozmawiać?
Złożoność sytuacji prawnej i faktycznej, jaka zaistniała po omawianym wyroku to jest:
· możliwość natychmiastowej odmowy dyżurowania przez lekarzy,
· brak możliwości zastosowania klauzuli opt out,
· konieczność wypłaty przez szpitale zaległych wynagrodzeń jak za godziny nadliczbowe,
· możliwość paraliżu pracy szpitali, w przypadku powszechnego skorzystania przez lekarzy z czasu wolnego za dyżury,
powoduje, że pilne staje się podjęcie rozmów między lekarzami ( OZZL, samorząd lekarski) a Rządem RP w sprawie znalezienia trwałego rozwiązania, satysfakcjonującego obie strony. Brak takich rozwiązań może spowodować wiele trudnych sytuacji już w najbliższym czasie.
Krzysztof Bukiel, Stargard Szczeciński 08 stycznia 2007r.
opublikowano w Vox Medici, miesięczniku OIL w Szczecinie nr 1/2007