28 sierpnia 2007

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,4438531.html

Wakacje od doktora Misia
Adam Czerwiński
2007-08-28, ostatnia aktualizacja 2007-08-27 21:21

Lekarze szykują się do długich urlopów. A w szpitalach głowią się, kto nas będzie leczył

Oto koszmar dyrektorów szpitali. – Ostatnio przyszło do nas kilka sądowych nakazów, musimy szykować pieniądze – mówi wicedyrektor łódzkiego Szpitala Klinicznego nr 4 Zbigniew Jankowski.

To skutki wyroków za tzw. prawo Misia. W sprawie pediatry z Nowego Sącza dr. Czesława Misia Sąd Najwyższy zdecydował w grudniu, że lekarzowi należy się rekompensata za czas spędzony na dyżurach. Dr Miś dostał 169 godzin wolnych za 25 dyżurów między majem a wrześniem 2004 r., czyli po wejściu Polski do Unii. Miś powołał się na unijne przepisy wliczające dyżury do czasu pracy i nakazujące, by za pracę w godzinach nadliczbowych płacić i dawać czas wolny. W czerwcu Miś wygrał jeszcze odszkodowanie za zasądzone wolne dni. Jego śladem poszły tysiące lekarzy. Wiosną poskładali pozwy przeciw pracodawcom i są już pierwsze wyroki.

W Szpitalu Klinicznym nr 4 lekarze mają dostać odszkodowania. – Średnio po kilkanaście tysięcy złotych – informuje dr Mieczysław Miodek, szef zakładowego związku zawodowego lekarzy. – Sam też czekam na wyrok. Spodziewam się 17 tys. zł.

Sądowe orzeczenia przyszły też do Centrum Zdrowia Matki Polki. Na razie w sprawach o dni wolne za dyżury. Kilku anestezjologów wygrało po kilkaset dni urlopu. Gdyby wszyscy chcieli z tego skorzystać, szpital byłby sparaliżowany. – Dlatego zawieramy z lekarzami ugody – mówi Ewa Smulewicz, dyrektor ekonomiczny Matki Polki. – Proponujemy, by przez kilka lat pracowali trzy albo cztery dni w tygodniu.

Dr Miś komentuje: – Wreszcie widać, że cały system jest fikcją. A szpitale utrzymują się na powierzchni dzięki wyzyskowi lekarzy.

Jego zdaniem prawdziwa lawina wyroków dopiero się zacznie. – Koledzy z całej Polski informują mnie o swoich sprawach. W jednym ze szpitali wojewódzkich na południu Polski sprawę założył co trzeci ze 120 lekarzy. Powinni wygrać 75 tys. dni płatnego urlopu. To odpowiada 50 latom pracy jednego lekarza. Na osobę wychodzi średnio osiem miesięcy urlopu. I jeszcze odszkodowanie – po 6 tys. na lekarza.

Resort zdrowia na razie czeka. – Będziemy analizować wyroki – zapowiada wiceminister Bolesław Piecha. – Problem jest poważny, ale rozwiązania będą musieli znaleźć dyrektorzy. Żeby nie zabrakło lekarzy, trzeba będzie zmienić im formę zatrudnienia na kontrakty.

Rozmowa

Trzy lata wakacji

Adam Czerwiński: Wybiera się pan na "misiowy" urlop?

Dr Piotr Jarosik, kardiochirurg dziecięcy: – Jeszcze się zastanawiam. Wyroku spodziewam się w ciągu dwóch tygodni.

A o ile wolnych dni pan walczy.

– 600. Przez trzy lata miałem po 10 dyżurów miesięcznie i uzbierało się.

To będzie pan miał trzy lata wakacji.

– Ale ja lubię i chcę pracować.

To może weźmie pan wolne i pójdzie pracować gdzie indziej?

– Nie da rady. W Łodzi ze mną jest tylko trzech kardiochirurgów dziecięcych. I pracować możemy tylko w naszym szpitalu. A za granicę wyjeżdżać nie chcę.

To może ugodzi się pan z dyrekcją i przez sześć lat będzie pracował przez trzy dni w tygodniu?

– Tak się nie da. Koledzy też procesują się o "misiowe". Nie miałby kto operować dzieci.

To po co szedł pan do sądu?

– Chciałbym, żeby dyrekcja dała mi odszkodowanie.

Na ile kardiochirurg wycenia 600 dni swojego urlopu?

– Byłbym zadowolony z 20 tys. To dziesięć moich pensji.

Rozmawiał Adam Czerwiński

Źródło: Gazeta Wyborcza