Bydgoszcz dnia 02 sierpnia 2007r.
Pan
Prof. Zbigniew Religa
Minister Zdrowia
Szanowny Panie Ministrze,
Dowiedzieliśmy się z prasy, że oburzyły Pana nasze słowa, zawarte w petycji do Parlamentu Europejskiego, iż rządzący w Polsce nie prowadzą z lekarzami konstruktywnego dialogu. Co więcej, zarzucił Pan nam kłamstwo, bo przedstawiciele Władz RP wielokrotnie spotykali się z lekarzami i rozmawiali z nimi.
To prawda, że spotykaliśmy się ze sobą (lekarze i rządzący) wielokrotnie i rozmawialiśmy, ale rozmowy te nie można nazwać „konstruktywnym dialogiem”. Z dialogu konstruktywnego powinny bowiem wynikać jakieś pozytywne rozwiązania, prowadzące do usunięcia konfliktu. Dialog konstruktywny powinien się również cechować wzajemnym wychodzeniem naprzeciw drugiej stronie. Tymczasem to, z czym mieliśmy do czynienia w czasie tzw. negocjacji na szczeblu centralnym, można by nazwać dwoma, niezależnymi monologami, przy czym na wszystkie nasze (OZZL) propozycje kompromisu, rządzący reagowali ucieczką od tematu.
Przypominamy:
W czasie pierwszego spotkania z premierem Jarosławem Kaczyńskim, gdy przedstawiłem nasze oczekiwania dotyczące zmian systemowych w ochronie zdrowia – usłyszałem, że nic z tych propozycji (zwiększenie nakładów publicznych na ochronę zdrowia do 6% PKB, wprowadzenie współpłacenia przez pacjentów, upowszechnienie prywatyzacji i mechanizmów rynkowych w ochronie zdrowia) nie jest możliwe do realizacji. Jeśli zaś chodzi o postulowane i natychmiastowe podwyżki płac dla lekarzy to pan Premier oświadczył, że nie są one możliwe, bo nie ma pieniędzy.
W odpowiedzi na to stwierdzenie, OZZL zrezygnował z postulatu natychmiastowego wzrostu wynagrodzeń i zaproponował, aby na podwyżki dla lekarzy przeznaczyć te pieniądze, które SĄ w Narodowym Funduszu Zdrowia, w kwocie ok. 1 mld złotych – jako nieprzewidziane i nadzwyczajne przychody. Korzystając z tych środków, NFZ mógłby zwiększyć wycenę świadczeń kupowanych w szpitalach, a z uzyskanych dodatkowych kwot dyrektorzy szpitali mogliby sfinansować podwyżki płac.
Zamiast wyjścia naprzeciw naszej propozycji, rządzący pośpiesznie zdecydowali o przeznaczeniu tych przychodów nie na zwiększenie wyceny świadczeń ale na zwiększenie ich ilości. W ten sposób zakpili sobie z nas, stwierdzając, że możemy więcej zarabiać, jak będziemy więcej pracować.
Wobec powyższego, nie chcąc koncentrować sporu na temacie zastępczym ( są pieniądze w tym roku czy ich nie ma) OZZL zaproponował, że lekarze zrezygnują z podwyżek płac w roku bieżącym, jeżeli uzyskają pewność, iż płace lekarskie osiągną minimalną postulowaną wartość – stopniowo – do końca kadencji obecnego Parlamentu. Chcieliśmy w ten sposób podkreślić, że bardziej nam zależy na rozwiązaniach systemowych w ochronie zdrowia, niż na działaniach doraźnych, pośpiesznych i często psujących system (jak ustawa 203). Stwierdziliśmy, że pewność stopniowego wzrostu wynagrodzeń dałby nam ponadzakładowy układ zbiorowy pracy dla lekarzy ( i pozostałego personelu medycznego) lub odpowiednia ustawa, gdyby się okazało, że układ nie jest możliwy z powodów formalno prawnych. Jednocześnie z tą propozycją – płacową, zgłosiliśmy propozycję powołania zespołu ekspertów (okrągłego stołu), który przedstawiłby kompleksowy program zmian w systemie opieki zdrowotnej w Polsce, wobec widocznej już „klapy” reformy rządowej.
I to „wyjście naprzeciw” z naszej strony zostało zlekceważone i nie doczekało się pozytywnej odpowiedzi. Co prawda, pan premier werbalnie i wstępnie zaakceptował obie nasze propozycje, ale w praktyce – rządzący odrzucili je. Nie powstał żaden zespół ekspercki. Zlekceważono nawet podobną inicjatywę Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie podjęto również – na poważnie – tematu stopniowego osiągnięcia poziomu płac minimalnych dla lekarzy. Pan Minister zaproponował – co prawda – podjęcie prac nad układem zbiorowym pracy dla lekarzy (i innego personelu medycznego), zastrzegając jednak z góry, że nie jest możliwe określenie poziomu płac lekarskich w najbliższych latach (2008 – 2009).
Jedyny konkretny rezultat naszych rozmów dotyczył zatem tego, co nie było w ogóle przedmiotem sporu, czyli podwyżek płac dla lekarzy z roku 2006 i to, że nie będą one nam zabrane.
Trudno taki dialog nazwać „konstruktywnym”. Wiemy oczywiście, że za brak konstruktywnych elementów ze strony rządzących w „dialogu” z lekarzami odpowiada nie Minister Zdrowia, tylko Premier, nie zmienia to jednak naszej oceny postawy Rządu jako całości. Nasze wystąpienie do Parlamentu Europejskiego i użyte tam sformułowania o braku konstruktywnego dialogu rządzących ze strajkującymi lekarzami, uważamy zatem nadal za uzasadnione.
Przesyłamy wyrazy szacunku i pozdrowienia
W imieniu Zarządu Krajowego OZZL
Krzysztof Bukiel – przewodniczący Zarządu