18 czerwca 2007

Stargard Szczeciński 18 czerwca 2007r.

Państwo strajkuje, a co z pacjentami ?
list otwarty do redaktora naczelnego tygodnika katolickiego „Niedziela”

Krzysztof Bukiel, przewodniczący ZK OZZL
Ul. Nowakowskiego 5B/1
73-110 Stargard Szczeciński

Ks. Dr Ireneusz Skubiś
Redaktor Naczelny
Tygodnika Katolickiego Niedziela
Ul. 3 Maja 12
42-200 Częstochowa
e-mail: redakcja@niedziela.pl

Czcigodny Księże Redaktorze,

Z wielkim smutkiem zapoznałem się z kolejnym krytycznym artykułem w „Niedzieli” dotyczącym strajkujących lekarzy, którego autorem był – tym razem – Ksiądz Redaktor. Również w ubiegłym roku Niedziela nas nie oszczędziła. Wówczas nazwano nas terrorystami (redaktor Krystian Brodacki). Jest to też kolejna krytyka, jaka spotyka nas ze strony przedstawicieli Kościoła. Najbardziej ostra przyszła od ks. Biskupa Stanisława Stefanka, ordynariusza łomżyńskiego, który w czasie uroczystości Bożego Ciała porównał nas również do terrorystów.

Jeśli mówię o smutku, to oczywiście nie dlatego, że Ksiądz z troską pochyla się nad losem pacjentów, którzy mogą ucierpieć w czasie strajku lekarzy, ale dlatego, że Ksiądz – podobnie jak wielu innych komentatorów naszego strajku, w tej liczbie i Ks. Biskup Stefanek – nie zadał sobie trudu, aby bliżej zapoznać się z motywami naszego strajku, z naszymi dotychczasowymi działaniami, z naszymi postulatami, ani z tym jak uzasadniamy potrzebę podjęcia tak dramatycznych kroków. To wszystko można znaleźć na naszej stronie internetowej: www.ozzl.org.pl 

Ksiądz Redaktor poszedł na łatwiznę, posłużył się pewnymi schematami. Według nich przedstawiciele rządu, pan premier, pan minister, to ludzie dobrzy, uczciwi, odpowiedzialni, a związkowcy – oszołomy, nieodpowiedzialni egoiści, nie widzący niczego poza swoim grupowym interesem. Do tego schematu należy też charakterystyczne stwierdzenie, które słyszymy od lat: „skądinąd wiadomo jednak, że medycy nieźle radzą sobie finansowo” .

A czy zastanowił się Ksiądz Redaktor, na czym polega to „radzenie sobie”, jakie są jego skutki dla lekarzy, dla ich rodzin i dla ich pacjentów ? I czy to jest dobrze, że lekarze „sobie radzą”, czy źle, również z moralnego punktu widzenia.

Po to, żeby lekarz „sobie radził” musi pracować nieraz 300-400 godzin miesięcznie. Pracuje przede wszystkim na dyżurach, spędzając na nich nawet kilkanaście dni w miesiącu. Czy może być wtedy dobrym ojcem, mężem, dobrą matką albo żoną. Kościół wielokrotnie i słusznie pochylał się nad losem emigrantów, którzy „dla chleba” emigrują, opuszczając rodzinę na miesiące i lata. Wszyscy wiemy, jak fatalne skutki wywołuje to dla trwałości małżeństw i rodzin. A czymże ta emigracja różni się od emigracji „wewnętrznej”, której doświadczają „radzący sobie” lekarze.

Wszyscy z uznaniem mówimy o tych lekarzach, którzy są znakomitymi specjalistami, z pewną pogardą natomiast o „konowałach”, niedouczonych i szkodzących pacjentom. A jak się zostaje znakomitym specjalistą ? Przecież nie tak od samego chcenia. Trzeba się szkolić, jeździć, podpatrywać, kupować podręczniki, czasopisma. To wszystko kosztuje i nikt się nie pyta, czy lekarz „sobie radzi”, czy tylko normalnie zarabia. Wszyscy potępiają lekarzy skorumpowanych, albo tych, którzy dali się „kupić” firmom farmaceutycznym, w zamian np. za szkolenie lub inną pomoc materialną. Słusznie, tak nie powinno być, ale – w takim razie – lepiej być nieradzącym sobie „konowałem” czy znakomitym specjalistą.

Wszyscy, a zwłaszcza chorzy, co oczywiste, chcieliby aby lekarz miał czas dla swojego pacjenta, aby go nie zbywał, wysłuchał, dokładnie zbadał, a jeszcze okazał ludzkie uczucie, a nie był tylko bezduszną maszyną do leczenia. Słusznie, ale jak lekarz ma być taki, gdy w pracy jest zmęczony po dyżurze, gdy myśli o kolejnej pracy, o tym, żeby się za bardzo nie napracować, bo trzeba oszczędzać siły na dyżur, na praktykę prywatną lub kolejny etat w drugiej przychodni.

Jak to wszystko załatwić żeby być specjalistą, nie konowałem, być człowiekiem, nie maszyną, być wypoczętym, nie zmęczonym, być dobrym ojcem i mężem, nie spędzać nadmiernie długiego czasu w pracy, ale jednocześnie nie brać łapówek i mieć pieniądze, które są potrzebne żeby być specjalistą, nie konowałem, być człowiekiem, nie maszyną, być wypoczętym, nie zmęczonym, być dobrym ojcem i mężem….. Życie doczesne jest skażone pewną ułomnością – wszystko na tym świecie kosztuje i trzeba na to zarobić. Niestety wielu ludzi myśli – w tej liczbie zdaje się być Ksiądz Redaktor – że ta zasada do lekarzy się nie odnosi. Nie trzeba im płacić, bo oni „sobie radzą”.

W tekście swoim apeluje Ksiądz Redaktor do naszych sumień „Czy lekarz może strajkować ?. Czy dla zdobycia większych dochodów może zaniedbywać swoje obowiązki ?” Jak się domyślam, właściwą odpowiedzią na te pytania powinno być słowo NIE. A ja się zapytam: Czy lekarz może być postawiony w takiej sytuacji, że musi dorabiać? Czy dla dorabiania może zaniedbywać swoje obowiązki? Odpowiedź też powinna być – NIE, bo przecież jeśli zaniedbuje swoje obowiązki, to nie ważne czy z tego powodu, że strajkuje, czy z tego, że dorabia. Dlaczego zatem z takim samym zaangażowaniem nie apeluje Ksiądz Redaktor do władz RP aby nie dopuszczały do tego, żeby lekarze musieli „sobie radzić” Wręcz przeciwnie traktuje Ksiądz nasze władze z wielką wyrozumiałością: „Ministrowie tłumaczą logicznie. Trudno wymagać od rządu żeby naprawił błyskawicznie zaniedbania 50 lat komunizmu” itp., itd. Dlaczego nie chce Ksiądz Redaktor zapoznać się z naszymi tłumaczeniami i z naszymi doświadczeniami z kontaktów z tym i poprzednimi rządami. Nie mam już siły aby o tym wszystkim tutaj pisać. Odsyłam Księdza do mojego listu do Księdza Arcybiskupa Michalika i Księdza Biskupa Stefanka, które przesyłam w załączeniu. Polecam również niektóre nasze strony internetowe:
http://www.ozzl.org.pl/index.php?option=com_pressroom&view=one&id=248&r=2007&Itemid=99999999&lang=pl  
http://www.ozzl.org.pl/index.php?option=com_pressroom&view=one&id=244&r=2007&Itemid=99999999&lang=pl  
http://www.ozzl.org.pl/index.php?option=com_pressroom&view=one&id=234&r=2007&Itemid=99999999&lang=pl  
http://www.ozzl.org.pl/index.php?option=com_pressroom&view=one&id=215&r=2007&Itemid=99999999&lang=pl  
http://www.ozzl.org.pl/index.php?option=com_pressroom&view=one&id=184&r=2007&Itemid=99999999&lang=pl  
http://www.ozzl.org.pl/index.php?option=com_pressroom&view=one&id=189&r=2007&Itemid=99999999&lang=pl  
http://www.ozzl.org.pl/index.php?option=com_pressroom&view=one&id=176&r=2007&Itemid=99999999&lang=pl  
http://www.ozzl.org.pl/index.php?option=com_pressroom&view=one&id=156&r=2007&Itemid=99999999&lang=pl  
http://www.ozzl.org.pl/index.php?option=com_pressroom&view=one&id=128&r=2007&Itemid=99999999&lang=pl  
http://www.ozzl.org.pl/index.php?option=com_pressroom&view=one&id=119&r=2007&Itemid=99999999&lang=pl  
http://www.lekarzpolski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=172&Itemid=241&lang=pl  
i wiele innych, w tym również te pod zakładką „reforma opieki zdrowotnej”.

Na koniec odniosę się tylko do tytułu publikacji „Lekarze strajkują a co z pacjentami” i tym samym nawiąże do tytułu mojego listu. Strajk lekarzy oburza wielu ludzi, bo lekarze ograniczają udzielanie niektórych świadczeń zdrowotnych. Trzeba dodać, że nie ograniczają tych, których nieudzielenie mogłoby zagrozić zdrowiu i życiu pacjentów (na szczęście Ksiądz Redaktor to zauważył w swoim tekście). A ja zadam kolejne pytanie: skoro słuszne jest oburzenie, że ogranicza się dostęp do pomocy medycznej w czasie strajku lekarzy, czy nie słuszniejsze powinno być oburzenie, że ogranicza się – i to dużo bardziej – dostęp do pomocy medycznej w czasie niestrajkowania lekarzy. Ogranicza ten dostęp – świadomie i celowo – państwo, Rzeczpospolita Polska, a właściwie politycy, łącznie z obecnie rządzącymi, którzy przeznaczają na ochronę zdrowia najmniej w UE pieniędzy publicznych (4% PKB), nie szczędząc przy tym tych pieniędzy na najróżniejsze dziwne cele, na które normalny człowiek nigdy by pieniędzy swoich nie przeznaczył. Wśród tych wydatków nie brakuje wydatków na samych polityków. OZZL opisał to marnotrawstwo środków publicznych w „Czarnej Księdze Niegospodarności Środkami Publicznymi”, która też jest dostępna na naszej stronie www – http://www.ozzl.org.pl/index.php?option=com_pressroom&view=one&id=156&r=2007&Itemid=99999999&lang=pl  Jest to zresztą już druga taka publikacja, pierwsza powstała 10 lat temu i niewiele różniła się od obecnej. A nawet teraz, gdy już tyle mówiono o potrzebie ratowania polskiej służby zdrowia politycy, którzy kłamali, że „nie ma pieniędzy na ochronę zdrowia” przeznaczyli prawie 20 mld w rozliczeniu rocznym na obniżenie tzw. klina podatkowego. To, co prawda, zwiększy wynagrodzenia Polaków o 50-100 złotych miesięcznie, ale jednocześnie spowoduje, że kilkadziesiąt tysięcy Polaków rocznie umrze, nie doczekawszy się odpowiedniej pomocy medycznej z powodu braku środków. Te 20 mld można by przeznaczyć na lecznictwo, ale politycy nie czuli odpowiedniego nacisku społecznego, bo społeczeństwo – i niektórzy dziennikarze – zamiast domagać się poprawy finansowania lecznictwa zajmowało się krytykowaniem strajkujących lekarzy. Obecny strajk lekarzy właśnie temu ma – między innymi – służyć, aby Państwo przestało strajkować w ochronie zdrowia i zaczęło się wywiązywać z obowiązku, które samo na siebie nałożyło – zapewniania wszystkim obywatelom bezpłatnej opieki medycznej w potrzebnym zakresie.

My nie boimy się prawdy. Nie boimy się odpowiadać na najtrudniejsze pytania. Możemy spotkać się z każdym naszym krytykiem, również z przedstawicielem Rządu. Prosimy Księdza Redaktora, jeśli prawda jest również Księdzu droga, o zorganizowanie w redakcji Niedzieli dyskusji z udziałem przedstawicieli Rządu i naszego związku, w czasie której moglibyśmy skonfrontować nasze stanowiska, opinie, poglądy na temat organizacji systemu opieki zdrowotnej w naszym Kraju. Dobrą zasadą jest, aby przed osądzeniem kogoś posłuchać również jego racji. Czyż nie o to upominał się Ksiądz Redaktor w przypadku oskarżeń wobec Ks. Biskupa Stanisława Wielgusa? Czy lekarze są wykluczeni z tej zasady? Może taka redakcyjna dyskusja umożliwiłaby czytelnikom Niedzieli na lepszą ocenę strajku lekarzy.

Proszę aby list ten, na zasadzie polemiki, został opublikowany w najbliższym numerze Niedzieli. List publikuję też na naszej stronie internetowej.

Przesyłam wyrazy szacunku.
Szczęść Boże.
Krzysztof Bukiel – przewodniczący ZK OZZL