Kolejkowanie sprawiedliwe.- dla OPM
Zwolennicy „bezpłatnej” opieki zdrowotnej twierdzą, że jedynym sprawiedliwym kryterium dostępu do leczenia jest potrzeba zdrowotna danego pacjenta. Inne uwarunkowania, a zwłaszcza uzależnienie opieki zdrowotnej od „zasobności portfela” są ich zdaniem niesprawiedliwe i niedopuszczalne.
Teoretycznie, powyższa teza wydaje się słuszna i warta poparcia. W praktyce jednak pojawiają się problemy, które – każdego odpowiedzialnego człowieka – muszą skłonić do zastanowienia.
Problemem numer jeden jest oczywiście ograniczona ilość świadczeń zdrowotnych, jakie mogą być udzielone potrzebującym w warunkach „bezpłatnej” służby zdrowia. Jeśli odrzuca się rynkowe mechanizmy ograniczenia popytu (ceny), trzeba wprowadzić administracyjną reglamentację świadczeń, czyli kolejki oczekujących. Czy możliwe jest skonstruowanie takiego sposobu „ustawiania chorych w kolejkach” aby zachować sprawiedliwość w ich dostępie do leczenia?
Radykalni zwolennicy bezpłatnej służby zdrowia powiedzą, że tak, zwłaszcza w dzisiejszych czasach powszechnej komputeryzacji. Można przecież utworzyć centralną listę oczekujących na poszczególne rodzaje świadczeń, ustalić precyzyjne kryteria zaawansowania każdej choroby i ustawić chorych w kolejce według porządku: od najbardziej do najmniej zaawansowanych w chorobie, a następnie przydzielać kolejno pacjentów z kolejki do tych szpitali, gdzie akurat jest miejsce.
I tutaj właśnie pojawiają się konkretne pytania, które muszą zmącić spokój zwolennikom sprawiedliwych kolejek.
Czy pierwszeństwo w dostępie do leczenia wg „potrzeby zdrowotnej” ma być bezwzględne, to znaczy, że osoba z bardziej zaawansowaną chorobą zawsze „wypchnie” z kolejki mniej chorą ? Jeżeli tak, to może się zdarzyć, że ktoś, kto miał chorobę wcześniej rozpoznaną (np. wadę serca) będzie ciągle spychany w kolejce aż ze stanu mało zaawansowanego osiągnie stan bardzo zaawansowany. Czy taki ma być cel służby zdrowia? A przecież i odwrotna sytuacja nie jest łatwa: czy chory z zaawansowanym stanem ma czekać w kolejce tylko dlatego, że rozpoznano mu chorobę zbyt późno i przed nim są osoby zdrowsze, ale dłużej czekające na leczenie? W jego stanie zdrowia – czekanie na zabieg może oznaczać śmierć. Ważne też powinno być – moim zdaniem – czy późne rozpoznanie choroby nastąpiło z winy pacjenta czy bez jego winy. A wiek chorego i perspektywy oczekiwanego przeżycia ? Czy leczyć najpierw tych, którzy po spodziewanym skutecznym leczeniu mają szansę na przeżycie 20 lat, czy tych, którzy przeżyją tylko 3 lata? Nieobojętne powinno też być pytanie o dotychczasowy stosunek chorego do jego zdrowia. Są osoby, które szkodzą sobie z pełną świadomością i ci, którzy robią wszystko aby żyć jak najzdrowiej. Kto powinien mieć pierwszeństwo do limitowanego leczenia: ten, kto całe życie dbał o zdrowie, ale miał pecha, że trafił na lekarza, który nie zdiagnozował w odpowiednim czasie choroby, czy ten, który prowadził bardzo niezdrowy tryb życia, ale miał przypadkowo wykrytą chorobę we wczesnym stadium ? Także ta przysłowiowa „zasobność portfela”, która jest przez zwolenników bezpłatnej służby zdrowia szczególnie krytykowana jako ewentualne kryterium dostępu do leczenia, nie jest rzeczą tak oczywistą, jak to chcą niektórzy przedstawić. Większa „zasobność portfela” przy wydatkach na leczenie może wynikać właśnie z tego, że komuś bardzo zależało na tym, aby w razie choroby mieć pewność otrzymania odpowiedniego leczenia. Inni, nie przywiązujący do tego dużej wagi, wydawali swoje pieniądze na inne cele. Czy teraz ci pierwsi mają mieć tak samo ograniczony dostęp do świadczeń zdrowotnych jak ci drudzy? Czy sprawiedliwym jest nagradzanie nieroztropnych i karanie zapobiegliwych ?
Podejrzewam, że w praktyce tych pytań i wątpliwości jest jeszcze więcej. Nie poruszyłem tutaj na przykład ważnego problemu wyboru szpitala przez chorych i wpływu tego czynnika na ich miejsce w kolejce. Nie uwzględniłem naturalnej słabości ludzkiej, która powoduje, że osoby znajome i wysoko postawione zawsze jakoś w kolejce można przesunąć. Nie wspomniałem też o zupełnej patologii, jaką jest korupcja.
W praktyce zatem, realizacja szczytnego celu aby dostęp do leczenia był uzależniony tylko od potrzeb zdrowotnych może się okazać zaskakująco niesprawiedliwa. Dlatego lepiej jest zbudować system nie idealistyczny, ale racjonalny, zbudowany na miarę człowieka, w którym rozsądnie zastosuje i zasadę „sprawiedliwości społecznej” i zasadę „zasobności portfela”.
Krzysztof Bukiel – przewodniczący ZK OZZL,
Stargard Szczeciński 21kwietnia 2008r.