24 lipca 2007

Bydgoszcz dnia 23 lipca 2007r.

Pan
Dr Janusz Kochanowski
Rzecznik Praw Obywatelskich

Szanowny Panie Doktorze,

W związku z informacją, że rozważa Pan złożenie doniesienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez strajkujących lekarzy, które miałoby polegać na utrudnieniu dostępu do leczenia osobom chorym, chcielibyśmy zwrócić Panu uwagę, że „przestępstwo” o jakie podejrzewa Pan lekarzy dokonywane jest w Polsce na skalę masową i od lat, w sposób jawny i dobrze udokumentowany. Dokonują go kolejne ekipy rządzące, z obecną włącznie, poprzez podejmowanie decyzji o dramatycznie niskich nakładach ze środków publicznych na opiekę zdrowotną, która jest gwarantowana obywatelom przez państwo – bezpłatnie. Te zaniżone nakłady skutkują koniecznością administracyjnego limitowania świadczeń zdrowotnych czyli ograniczania ich ilości znacznie poniżej potrzeb, wyrażanych przez pacjentów. To powoduje, że część pacjentów musi czekać na te świadczenia przez miesiące lub lata, a część w ogóle nie dowiaduje się o możliwości skorzystania z nich. Tak, czy inaczej kilkadziesiąt tysięcy ludzi (jak oceniają eksperci) w Polsce umiera z powodu zaniżonych nakładów na opiekę zdrowotną. Wskazywał na to np. prezes Polskiej Unii Onkologii Janusz Meder w Apelu onkologów polskich, skierowanych do Władz RP w lutym br. (http://www.puo.pl/news.php?id=40&backlink=%2F) . Wielokrotnie ten problem był również poruszany w czasie różnych spotkań, konferencji, dyskusji (np. organizowanych przez Fundację Batorego: http://www.batory.org.pl/korupcja/kolejki.htm) , także na forum sejmowej i senackiej komisji zdrowia (np.: http://www.senat.gov.pl/k5/kom/kpsz/2003/110psz.htm) .

Skutki niedoboru środków publicznych przeznaczonych na świadczenia zdrowotne są tym dramatyczniejsze, że – z woli rządzących – nie można uzupełnić ich, w sposób legalny, dopłatami do świadczeń z pieniędzy prywatnych. W przypadku wielu świadczeń, również tych ratujących życie (jak leczenie przeciwnowotworowe, kardiologiczne, neurologiczne) pozostaje zatem tylko alternatywa: albo leczenie bezpłatne, na które czeka się w kolejce (ryzykując zdrowiem i życiem), albo leczenie w 100% odpłatne, na które – faktycznie – mało kogo stać.

Dramatycznie niskie nakłady na opiekę zdrowotną powodują również ograniczenie dostępu do leczenia w sposób pośredni. Są one bowiem przyczyną niskich płac personelu medycznego, co z kolei skutkuje jego niedoborem. Dzisiaj wiele świadczeń zdrowotnych jest niedostępnych już nie tylko z powodu braku pieniędzy, ale także wskutek braku lekarzy. Dobrze pokazują to ostatnie dane publikowane przez OECD (http://www.oecd.org/document/10/0,3343,en_2649_201185_38976778_1_1_1_1,00.html) .
Wśród 30 krajów, należących do tej organizacji, Polska zajmuje 26 miejsce, jeśli chodzi o liczbę lekarzy na tysiąc mieszkańców (ostatnie wśród krajów europejskich OECD), 29 miejsce w łącznych (publicznych i prywatnych) nakładach na opiekę zdrowotną, 28 miejsce w wydatkach na głowę mieszkańca (ostatnie wśród krajów europejskich OECD). Podobne dane były zawarte w: Informacji dla Sejmu RP o sytuacji w ochronie zdrowia, sporządzonej w maju 2006r i podpisanej przez Premiera Kazimierza Marcinkiewicza (druk sejmowy 622). Trudno byłoby zatem twierdzić, że rządzący nie mieli, czy nie mają świadomości, jak bardzo zaniżone są nakłady na ochronę zdrowia w Polsce i jakie skutki to powoduje. Nawiasem mówiąc, wiemy, że i Pan zwracał uwagę na ten problem w swoich wystąpieniach do Władz RP.

Co ważniejsze, rządzący mieli możliwość aby tę sytuację zmienić i świadomie tego nie uczynili. Właśnie w bieżącym roku, parę tygodni temu zdecydowali o zmniejszeniu składki rentowej, co skutkuje koniecznością dopłat z budżetu państwa do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych prawie 20 mld złotych w skali roku. To jest akurat tyle, ile brakuje Polsce do osiągnięcia 6% PKB ze środków publicznych na ochronę zdrowia, czyli poziomu uznanego powszechnie za minimalny – jeśli chce się realizować zasadę solidaryzmu społecznego w dostępie do opieki zdrowotnej.

Jeśli zatem ograniczenie dostępu do świadczeń zdrowotnych uznaje Pan za przestępstwo, to prosimy, aby w swoim doniesieniu do prokuratury uwzględnił Pan również opisane wyżej działania władz publicznych. Ich waga jest niepomiernie większa niż działania pojedynczych lekarzy. Ograniczenie dostępu do leczenia spowodowane przez władze publiczne ma bowiem charakter masowy, jest dobrze udokumentowane, zostało spowodowane świadomie i jest dokonywane w warunkach „recydywy” (władze publiczne, pomimo wielu wezwań do zaprzestania tego procederu konsekwentnie stosują go od wielu lat).

Nasz list – oczywiście – nie służy temu, aby – w jakikolwiek sposób – lekceważyć, czy usprawiedliwić ewentualne nieprawidłowości, jakie pojawiłyby się w trakcie strajku lekarzy. Naszą intencją jest bowiem aby strajk – pomimo wszystkich trudności jakie powoduje dla pacjentów – nie spowodował jednak zagrożenia ich zdrowia i życia. Jesteśmy przekonani, że tak właśnie jest. Chcielibyśmy jednak aby Pan wiedział, że my mamy świadomość, jak bardzo patologiczny jest obecny system opieki zdrowotnej, którego trwałym i zaplanowanym elementem jest ograniczenie dostępu do leczenia. Wiemy również, że rządzący ani się tego nie wstydzą, ani nie widzą powodów do zmiany tej sytuacji. Nasz strajk ma m. innymi doprowadzić do zmiany tego chorego systemu. Dlatego nie damy się zapędzić do narożnika, zwłaszcza przez tych (mam na myśli – rządzących), którzy są winni takiej patologicznej sytuacji.

Nasz list służy również temu, aby – publicznie – zadać pytanie: Czy działania państwa naruszające prawo, np. prawo obywateli do ochrony zdrowia oraz do równego dostępu do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych jest czymś mniej złym niż podobne działania pojedynczych osób; a odpowiedzialność polityków i władz publicznych – czy jest mniejsza niż osób prywatnych za naruszenie takiego prawa ?

Zdajemy sobie sprawę, że wiele z przedstawionych tutaj problemów jest Panu już dobrze znanych. Dowodzi tego Pańska inicjatywa stworzenia programu zmian w ochronie zdrowia, który znamy i z którym – w wielu punktach – się zgadzamy. Tym bardziej liczymy, że przyjmie Pan nasz list ze zrozumieniem.

Przesyłamy wyrazy szacunku
W imieniu Zarządu Krajowego OZZL
Krzysztof Bukiel – przewodniczący Zarządu