? List otwarty do Premiera RP ?
Bydgoszcz dnia 25 stycznia 2007r.
Szanowny Pan
Jarosław Kaczyński
Prezes Rady Ministrów RP
Szanowny Panie Premierze,
Zwracamy się do Pana w formie listu otwartego, bo jest to ? jak dotąd ? jedyny, dostępny nam sposób komunikowania się z Panem, wobec pańskiej konsekwentnej odmowy spotkania się z nami. Nawet jeśli nie zapozna się Pan z treścią tego listu, to zapisane w nim słowa pozostaną i będzie można po nie sięgnąć w chwili niepokoju społecznego, który się zbliża. Wbrew wyrażanej przez Pana opinii, są bowiem powody do strajku lekarzy.
Ostatnia podwyżka płac, jakkolwiek nie bez znaczenia, nie zmieniła jednak istotnie statusu materialnego lekarzy, zatrudnionych w publicznej służbie zdrowia. Nadal ich pensje za jeden etat są 2-3 razy niższe niż np. sędziów, prokuratorów, oficerów wojska lub policji czy wyższych urzędników państwowych, także wynagradzanych ze środków publicznych. To zróżnicowanie nie ma merytorycznych powodów i jest pozostałością państwa komunistycznego, w którym ceniono i wysoko wynagradzano osoby zatrudnione w aparacie państwa, a lekceważono i celowo pauperyzowało tych, którzy służyli zwykłym obywatelom.
Jednak nie tylko niskie płace są powodem do strajku lekarzy. Są one jedynie objawem ? jednym z wielu ? choroby całego systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Istotą tej choroby jest wielka nierównowaga między ilością środków przeznaczanych na świadczenia zdrowotne a ilością świadczeń, które trzeba sfinansować. To jest praprzyczyna wszystkich, najważniejszych problemów polskiej służby zdrowia: zaniżania płac personelu medycznego, zadłużania się szpitali, kolejek do leczenia, korupcji i tzw. szarej strefy. Domagając się sprawiedliwych płac, domagamy się w istocie wprowadzenia racjonalnego systemu opieki zdrowotnej w Polsce.
Jednak to nasze konsekwentne wołanie o reformę jest celowo przemilczane przez rządzących, również przez Pana. Łatwo jest bowiem usprawiedliwić się wobec społeczeństwa z niskich płac dla lekarzy, trudniej z tego, że tysiące chorych umiera, czekając w kolejkach do leczenia, że wiele szpitali popada w ruinę, że pieniądze publiczne są marnowane w niejasnych układach, którym sprzyja obecny system.
Obecny rząd nie robi nic aby tę sytuację ? faktycznie – zmienić. Podejmowanych jest za to wiele działań pozornych, które jednak nie przyniosą poprawy. Nie da się bowiem rozwiązać problemów polskiego lecznictwa bez naruszenia dwóch najważniejszych obecnie zasad ustrojowych polskiej służby zdrowia: 1) tzw. bezpłatności świadczeń, i 2) niskich nakładów na opiekę zdrowotną ze środków publicznych.
Przeciwnicy współpłacenia przez pacjentów za świadczenia zdrowotne twierdzą, że równy dostęp do leczenia jest tylko wtedy, gdy leczenie jest bezpłatne. To byłoby prawdą, gdyby ilość środków publicznych przeznaczanych na opiekę zdrowotną była nieograniczona i każdy chory mógłby otrzymać dowolne leczenie, w dowolnym czasie. Tak jednak nie jest. Ograniczona ilość pieniędzy publicznych, przeznaczonych na świadczenia zdrowotne powoduje, że świadczenia te muszą być limitowane w sposób administracyjny, a część chorych musi być pozbawiona odpowiedniego leczenia. To rodzi patologie: niejawne układy, korupcję i tzw. szarą strefę. Nierówność dostępu do świadczeń zdrowotnych jest w takiej sytuacji dużo większa niż w systemie wydolnym, z pewnym udziałem środków prywatnych, tym bardziej, że są sposoby aby pomóc ludziom biednym w dopłatach do leczenia.
Limitowanie świadczeń wyklucza też sprawiedliwą konkurencję między zakładami opieki zdrowotnej i utrudnia ich prywatyzację, która zwiększyłaby efektywność służby zdrowia. Limitowanie stwarza natomiast dobre warunki do niejasnych powiązań, korupcji i marnotrawstwa środków publicznych. Dotychczasowa postawa Pańskiego rządu w sprawach ochrony zdrowia ? sprzyja tym patologiom.
Trudno też zgodzić się z drugim dogmatem, głoszonym przez rządzących, że nakłady na opiekę zdrowotną, ze środków publicznych muszą być w naszym kraju tak małe, licząc odsetkiem PKB (ok. 4%) najmniejsze w Unii Europejskiej, mniejsze nawet niż w krajach biedniejszych niż Polska. Twierdzenie, że dla zwiększenia tych nakładów konieczny jest wzrost opodatkowania obywateli nie jest prawdą. Konieczna jest jedynie zmiana priorytetów w wydawaniu publicznych pieniędzy. Jak mamy uwierzyć, że Polskę nie stać na większe wydatki na lecznictwo, gdy ? w tym samym czasie ? stale zwiększa się ilość urzędników, państwo dopłaca do wybranych przedsiębiorstw i całych branż przemysłu, przyznawane są kolejne przywileje zawodowe i grupowe, funkcjonują ? bez pożytecznego celu – niezliczone fundacje i agencje, a odprawy dla zwalnianych prezesów spółek państwowych osiągają wielkość miesięcznego budżetu dużego szpitala.
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, inaczej niż związki zawodowe z wielu innych branż, nie domaga się przywilejów dla swoich członków. Nie bronimy się przed prywatyzacją w ochronie zdrowia. Chcemy wprowadzenia mechanizmów rynkowych, które spowodują, że lepsze wynagrodzenie dla lekarza będzie powiązane z lepszymi świadczeniami dla chorego, a cała ochrona zdrowia będzie działać efektywnie. A mimo to, rządzący nie chcą z nami rozmawiać.
Po raz kolejny prosimy Pana o podjęcie rozmów z OZZL w sprawie naprawy systemu opieki zdrowotnej w naszym Kraju; rozmów konstruktywnych, nie pozorowanych, dotyczących istoty problemu, jakim jest głęboka nierównowaga między ilością pieniędzy przeznaczanych na świadczenia zdrowotne, a zakresem świadczeń, jakie za te pieniądze trzeba sfinansować.
Z wyrazami szacunku
W imieniu Zarządu Krajowego OZZL
Krzysztof Bukiel ? przewodniczący Zarządu