artykuł ukazał sie w Ogólnopolskim Przeglądzie Medycznym w nr 9/2016 http://opm.elamed.pl/archiwum[wydanie,32552,9,2016,32556]
oraz jego tekst poniżej:
Potworniak to nowotwór zawierający tkanki wywodzące się ze wszystkich listków zarodkowych. Jego forma dojrzała stanowi mieszaninę bezładnie przemieszanych rozmaitych tkanek, które niekiedy są podobne do prawidłowych, dobrze rozwiniętych struktur, jak: tarczyca, włosy, zęby, kości, jelita. Oczywiście żadna z tych struktur nie pełni swojej funkcji w sposób właściwy i jest jedynie fragmentem większej i – co ważne – patologicznej całości.
System publicznej opieki zdrowotnej w Polsce jest intensywnie zmieniany od roku 1999. Każdy kolejny rząd ma ambicje wnieść do tego systemu jakiś swój własny i niepowtarzalny wkład. Żadnego jednak nie stać na radykalne zerwanie z dotychczasowym systemem, jak to się stało przy okazji wprowadzenia kas chorych. Tamta reforma była pierwszym po roku 1945 i zarazem ostatnim – jak dotąd – spójnym dziełem, który– chociaż miał wiele wad – zachowywał jakąś logikę. Kolejne ekipy już tylko „doklejały” drobne fragmenty różnych systemów. Obecny rząd, jak wynika z różnych zapowiedzi – pójdzie śladem swoich poprzedników, z tą – być może- różnicą, że liczba doklejonych elementów będzie jeszcze większa. W ten sposób obraz systemowego „potworniaka” będzie już kompletny.
Co się na niego złoży? Z jednej strony będzie budżetowe finansowanie jak w typowym systemie zaopatrzeniowym – bez wyodrębnionej składki „na zdrowie”. Z drugiej jednak – zostanie zachowana specjalna, odrębna instytucja, podlegająca bezpośrednio MZ, która będzie „kontraktować” świadczenia ze szpitalami podobnie jak „ubezpieczalnia” w systemie ubezpieczeniowym. Przed rokiem 1999 nie było takiej instytucji, a zadania wykonywały wydziały zdrowia przy urzędach wojewódzkich. Także finansowanie szpitali będzie różnorodne, jakby z kilku systemów. Część środków (ok. 80% dotychczasowego kontraktu) szpitale mają otrzymywać w formie „ryczałtowej” czyli w postaci budżetu – bez konkursu ofert i bez konkurencji z innymi szpitalami. Ale – inaczej niż w normalnym budżetowaniu – szpital nie będzie zwolniony ze sprawozdawania jakie świadczenia i w jakiej ilości wykonał. Zostanie też zachowane limitowanie jak dotychczas, z tą różnicą, że określać się będzie nie limit maksymalny jak obecnie, ale minimalny. Bez jego wykonania szpital nie otrzyma przyznanego „ryczałtu”, ale za jego przekroczenie dodatkowych pieniędzy nie będzie. Poza wspomnianym „ryczałtem” będzie też dodatkowa kwota (ok 20% dotychczasowego kontraktu), o którą będzie można konkurować z innymi szpitalami startując w „konkursie ofert” jak obecnie. To jednak nie koniec. Do opisanej wyżej mozaiki systemu zaopatrzeniowego i ubezpieczeniowego dojdzie jeszcze element samorządowej służby zdrowia. Kontrakty ze szpitalami oraz innymi podmiotami leczniczymi np. AOS będą bowiem mogły zawierać samorządy terytorialne, kupując ze swoich środków dodatkowe świadczenia zdrowotne – te, których nie sfinansowała instytucja centralnego płatnika. Nie wiadomo czy będzie to kontraktowanie „za usługę” czy „ryczałtowe”, czyli budżetowe dla wszystkich mieszkańców określonego terytorium. Jak by tego wszystkiego było mało, sytuację komplikuje dodatkowo nowy sposób finansowania AOS, który też – prawdopodobnie – nie będą jednolity. Z jednej strony zapowiada się, że pieniędzmi na AOS będą dysponować lekarze POZ (lekarz rodzinny z budżetem), z drugiej proponuje się aby AOS była funkcjonalnie powiązana ze szpitalem – wówczas pieniądze na usługi AOS będą „ukryte” w środkach, jakie szpital otrzyma za wykonanie „kompleksowego świadczenia” składającego się z leczenia szpitalnego i poszpitalnego w AOS.
Ten „eklektyczny” system publicznej opieki zdrowotnej, jaki powstaje w Polsce od prawie 20 lat pod wpływem kolejnych „reform”, byłby może do zaakceptowania, gdyby łączył w sobie i wzmacniał wzajemnie zalety poszczególnych elementów, a eliminował lub osłabiał wady. Dziwnym jednak trafem dzieje się dokładnie odwrotnie – wzmacniane są wady poszczególnych systemów a eliminowane zalety. System staje się coraz bardziej skomplikowany, kosztowny, zbiurokratyzowany i coraz mniej przyjazdy dla pacjenta i pracowników medycznych. Czy nie czas już usunąć tego „potworniaka” ?
Krzysztof Bukiel – 08 sierpnia 2016r.