3 grudnia 2015

 

Felieton na stronie Menedżera Zdrowia: http://www.termedia.pl/Eksperci,12,26215,0,0.html

w pdf – tutaj 

 

oraz jego treść poniżej:

 

5 listopada 2015.

Eksperci dla MZ

Żyjemy w  czasach triumfu rozumu. Dlatego dzisiaj niemal każdy chce pokazać, że za jego decyzją stoją argumenty wynikające z dogłębnej, rozumowej analizy sytuacji. Dowodem na to ma być korzystanie z ekspertów, którzy znają się na danej dziedzinie i podpowiadają co jest dobrym rozwiązaniem, a co złym. Nie inaczej jest  przy reformowaniu ochrony zdrowia.

Gdy na początku lat 90-tych ub. wieku szykowano w Polsce reformę, zmieniającą państwową, budżetowo zaopatrzeniową służbę zdrowia na system ubezpieczeniowo rynkowy, wsparto się – oczywiście – na opinii licznych ekspertów. Na konkretnych przykładach (Niemiec, Holandii i innych krajów) udowadniali oni, że proponowany model jest lepszy niż model „siemaszkowski”. W tym samym czasie, goszczący w Polsce eksperci z Japonii (pamiętam ich wystąpienie w Wiadomościach TVP) przekonywali, że system budżetowy jest lepszy: tańszy i skuteczniejszy niż ubezpieczeniowy i przestrzegali Polskę przed porzuceniem dotychczasowego modelu.  Jeszcze inni eksperci (związani z Unią Wolności) wskazywali wówczas, że najlepsza jest samorządowa służba zdrowia, funkcjonująca np. w Szwecji. Wprowadzono ją nawet pilotażowo i na krótko w wybranych wielkich miastach. Partie wolnorynkowe przedstawiały zawsze opracowania ekspertów, wskazujące, że najlepsza jest służba zdrowia oparta o dobrowolne ubezpieczenia zdrowotne i wolny rynek świadczeń medycznych.   

Podobnie jest z rozwiązaniami bardziej szczegółowymi: W tym samym czasie, gdy nasi reformatorzy uczyli się u holenderskich ekspertów, że w POZ powinien pracować lekarz rodzinny zamiast zespołu specjalistów, a szpitale powinny być odrębne od opieki ambulatoryjnej, eksperci z WHO ogłosili, że najlepszym modelem  publicznej służby zdrowia jest model obowiązujący w Związku Radzieckim z poliklinikami (przychodniami) obejmującymi internistów, pediatrów, ginekologów i innych specjalistów oraz zespolonymi z nimi szpitalami. Po wielu latach koncepcja ta powróciła do naszego kraju, popularyzowana przez ekspertów pod bardziej nowoczesną nazwą „opieki koordynowanej”. 

Żeby dopełnić obrazu udziału ekspertów w reformowaniu ochrony zdrowia, trzeba dodać jeszcze jedno zjawisko: Znam eksperta, który parę lat temu przekonywał publicznie, że najlepiej służba zdrowia funkcjonuje w tych krajach, gdzie udział państwa jest najmniejszy i w tym kierunku powinna pójść Polska. Dzisiaj przekonuje on, że dla naprawy polskiej służby zdrowia konieczne jest większe zaangażowania państwa. Parę lat temu twierdził, że wydzielona składka  zdrowotna to największa zaleta reformy z 1999 roku, dzisiaj uważa, że trzeba powrócić do finansowania budżetowego.

Czy wobec powyższych przykładów jest w ogóle sens konsultować z ekspertami takie czy inne rozwiązania w systemie ochrony zdrowia?  Moim zdaniem – tak, ale trzeba umieć z tych ekspertyz korzystać. Błędem jest oczekiwanie od ekspertów odpowiedzi na pytanie który system opieki zdrowotnej jest najlepszy. Ekspert nie jest od tego. Ekspert ma jedynie pokazać jakie konkretne skutki przyniesie określone rozwiązanie, a politycy muszą zdecydować jakie skutki (jakie cele) chcą osiągnąć, które z nich są ważniejsze (priorytetowe), a które mniej ważne. Dla niektórych najważniejsze będzie aby system opieki zdrowotnej był wydolny („bezkolejkowy”), dla innych aby był najtańszy, a jeszcze dla innych aby bezwzględnie szanował wolności obywatelskie. Jeśli spytać eksperta, jaki model opieki zdrowotnej wprowadzić, to będzie się on kierował swoimi priorytetami, które nie mają charakteru obiektywnej wiedzy, ale wynikają z jego osobistych przekonań albo oczekiwań partii, która go zatrudniła. 

Krzysztof Bukiel 5 listopada 2015.