fragment wywiadu:
Nowe regulacje, wprowadzone w celu oszczędności NFZ, nakładają koszty na pacjenta, a ryzyko oraz obowiązek orientowania się w skomplikowanych procedurach – na lekarza. Lekarz, aby uniknąć ryzyka kary, ma możliwość wypisania leku na 100%, czyli tańszego dla władzy. Więc władza robi wszystko, by go do przepisywania leków refundowanych zniechęcić.
Władza nie może bez poniesienia strat politycznych otwarcie wprowadzić opłat za korzystanie z usług lekarzy, nie może podnieść składek, dlatego usiłuje za pomocą manipulacji przerzucić koszty na pacjentów i lekarzy. Kiedy nie da się wprowadzić otwarcie pewnych regulacji, to wprowadza się je tylnymi drzwiami. Ochrona zdrowia to sfera tak skomplikowana, że możliwe są w niej różne manewry. Dyskusja jest z kolei bardzo trudna i podatna na manipulację. Kiedy lekarze powiedzą pacjentom: „rząd chce naszymi rękami dorwać się do waszych portfeli”, to łatwo im odebrać wiarygodność, ogłaszając: „lekarzom było łatwiej przy poprzednich regulacjach, chcą mieć mniej pracy i wciągają w tę grę pacjentów”.
Administracja radzi sobie w tej grze świetnie, w końcu ma w niej ćwierć wieku doświadczenia. Sytuacja, w której lekarz opodatkowuje pacjenta w obawie przed kontrolą, a korzyści odnosi państwo w postaci zmniejszenia wydatków na refundację, to przykład naprawdę niebanalnego mechanizmu.
całość na stronie: http://www.mp.pl/kurier/93748
oraz http://www.mp.pl/kurier/93898