O czasie, na czasie
W reklamówce turystycznej oferującej uroki Szwajcarii znalazłam taki akapit: „ Czas stał się luksusem codzienności. To, co sprawia że jest on rzeczywiście tak cenny to emocje i doświadczenia które go wypełniają.” No cóż Szwajcarzy są ekspertami w zakresie zegarków, które odmierzają czas jak i trwałych wartości choćby monetarnych.
Co wypełnia codzienny czas polskiego lekarza, jakie emocje i jakie doświadczenia? Praca, praca i jeszcze raz praca, dniem i nocą, często bez należnego odpoczynku. Dlaczego tak się dzieje? Zapewne nie z wolnej woli, ani dla przyjemności. To skrzecząca rzeczywistość powoduje, że nasza produkcja zdrowotna w jednym miejscu nie pozwala nam na zaspokojenie naszym rodzinom godnych warunków życia, przeciętnego Europejczyka z klasy średniej. Bo przecież będąc Polakami jesteśmy Europejczykami i to porównanie wcale nie jest wygórowane. Usiłujemy dorównywać krajom zachodniej Europy w rozmaitych dziedzinach produkcyjnych, kulturowych a jak twierdziła minister zdrowia Ewa Kopacz na niedawnej konferencji krajów Unii Europejskiej w Krynicy, możemy nawet być wzorem w niektórych dziedzinach, ot na przykład w reformach ochrony zdrowia. Bez komentarza.
Nam lekarzom ciągle brak tego czasu na tak prozaiczne rzeczy jak spacer z dziećmi, wspólne kino, po prostu bycie z rodzinami. Trudno znaleźć tez czas i fundusze na samokształcenie. W pogoni za groszem mija nam życie. Nie jest to skutkiem pazerności lekarzy ale wszyscy doskonale wiemy, że nasza praca jest nadal dramatycznie nisko wyceniana. Pewne podwyżki uzyskane metodą strajków w latach 2006/2007, co świadczyło o najwyższej desperacji naszego środowiska, wynagradzanego polową wartości średniej krajowej jeszcze 4 lata temu, nieco złagodziły ten stan, ale nadal w wielu miejscach pensje oscylują wokół wartości 1,5 średniej i daleko nam do wynagrodzeń np. sędziów czy kadry wojskowej. Dalej większość z nas spędza noce i dnie w pogoni za pieniądzem, gubiąc rozum. Dlaczego zatem, gdy OZZL zwraca się z postulatem prawnego ograniczenia czasu pracy lekarzy do zdroworozsądkowego, środowisko podnosi larum. Kilka lat temu wywalczyliśmy uznanie czasu pracy na dyżurze, zgodnie z unijnymi normami, za pracę. Pracodawcy masowo obchodzą ten przepis podpisując z nami kontrakty, które nie honorują go i stąd nie interesuje ich ile godzin w pracy spędza lekarz. Wśród postulatów OZZL, między innymi jest taki, aby zakazano zastępowania umów o pracę kontraktami albo objęto wszystkich lekarzy, niezależnie od formy zatrudnienia i miejsca zatrudnienia normami czasu pracy. Nie jest to zamach na wolność gospodarczą środowiska. OZZL jest bowiem od dawna zwolennikiem wolności gospodarczej i mechanizmów rynkowych, ale nie donoszących się wybiórczo do formy zatrudniania i odpowiedzialności. W polskiej służbie zdrowia mamy bowiem monopolistę państwowego płatnika i rozproszonych świadczeniodawców, którym monopolista dowolnie ustala warunki umów a oni mają „wolność” skorzystania z nich bądź nie. A jeżeli godzą się na zaniżone wartości kontraktów, to zaniżają wszystko w dół w tym pensje pracowników. A lekarze no cóż, zwłaszcza ci pamiętający minione czasy, jako normę traktują konieczność dorabiana. I tu mają wolność dorabiania z której niektórzy korzystają bez umiaru, i przeciw sobie. Utrudniają bowiem tym lekarzom, którzy chcą zarabiać godziwie w jednym miejscu pracy dochodzenie słusznych żądań. Takie postępowanie bardzo odpowiada rządzącym, niezależnie od tego z jakiej frakcji pochodzą. Wykorzystują skrupulatnie to nasze rozbicie i dalej nam tylko dokładają obowiązków i finansowej odpowiedzialności. Czyż nie są tym ostanie ustawy o ubezpieczeniach, komisjach orzekania o zdarzeniach medycznych, czy odpowiedzialności materialnej za refundowane recepty. Przystańmy choć na chwilę w tej pogoni za złotym cielcem i jeśli nie argumentów OZZL to posłuchajmy co myślą na temat czasu poeci. Polecam tekst pięknej poetyckiej ballady Ryszarda Rynkowskiego „ Czas ”. Przytoczę tylko fragmenty.
Czas, niewyspany, zdyszany, czas, przeklinany co rano ,blady
Czas chudy sknera bez duszy , ten twój czas, to jest wszystko co masz.
Twój przyjaciel na dobre i złe, i twój wróg co wydziela ci tlen
Na twym czole on znaczy swój ślad by być zawsze na czas.
Czas, w kąt wagonu wciśnięty, czas, wciąż spóźniony, zgoniony, święty
Czas, twe powietrze i woda, ten twój czas, to jest wszystko co masz.
Twój przyjaciel na dobre i złe, biciu serca odmierza wciąż kres
Uwięziony w klepsydrze Twój Pan, co na ustach ma piach.
Czas, czyjeś oczy nad ranem, czas najpiękniejszy kochanek, amen
Czas twe ostatnie pytanie, więc to już, tylko tyle dał Czas.
Czy umierający na piątym dyżurze nasz kolega miał czas aby zadać sobie to pytanie, nie wiemy. My zadajmy go sobie zanim nie jest jeszcze za późno i zdecydujmy się na wspólne działania dla dobra nas wszystkich.
Dr med. Janina Lankosz-Lauterbach Rzecznik Regionu Małopolskiego OZZL