11 maja 2010

 

Gazeta lekarska jak Trybuna Ludu, samorząd lekarski jak ……

 

 

Pod koniec „komuny”, w latach 80-tych ub. wieku, rządząca w Polsce PZPR, świadoma powszechnego niezadowolenia obywateli z sytuacji w kraju, ogłosiła akcję tzw. socjalistycznej odnowy. Jednym z jej elementów miało być dopuszczenie szerokiej, obywatelskiej dyskusji dotyczącej niedomogów życia codziennego i wszelkich nieprawidłowości w funkcjonowaniu państwa, administracji, gospodarki itp. Zachęcano obywateli, nie tylko partyjnych, do przedstawiania swoich stanowisk, poglądów, propozycji a nawet do konstruktywnej krytyki rozwiązań proponowanych przez partię i rząd. Narzędziem wymiany tych myśli miała być między innymi Trybuna Ludu – organ Komitetu Centralnego PZPR. Nie było żadnych zastrzeżeń co do tematów i treści poruszanych spraw. Z wyjątkiem jednego: nie można było podważać istnienia ustroju socjalistycznego w Polsce i przewodniej roli PZPR. Zapewne uznano to za zbyt prymitywny sposób rozwiązywania problemów, z jakimi codziennie borykali się obywatele PRL.

 

W ostatnim numerze (5/2010) Gazety Lekarskiej tradycyjny „wstępniak” zatytułowano: Rekonstrukcja. Nowe kierownictwo pisma, zdając sobie sprawę z tego, że(cyt:) „lekarze/dentyści nadal nie utożsamiają się ze swoją reprezentacją, a często nie widzą wręcz sensu jej istnienia” zapowiada rekonstrukcję Gazety Lekarskiej, aby stała się ona odtąd „narzędziem do wewnętrznej dyskusji, wyrażania opinii i przedstawiania analiz”. Przewodniczący kolegium redakcyjnego (autor „wstępniaka”) zapowiada, że gazeta będzie „wsłuchiwała się w polemikę, godziła różne racje”. Zastrzega sobie wszakże jeden warunek: podważanie istnienia samorządu lekarskiego na jej łamach (GL) uznamy za zbyt prymitywne w rozwiązywaniu problemów, z jakimi każdy z … lekarzy codziennie się boryka”.

 

Były redaktor naczelny GL tłumaczył na ostatnim Krajowym Zjeździe Lekarzy (delegatów izb lekarskich), że wolność słowa nie polega na tym, iż w każdej gazecie każdy może napisać to, co mu się podoba, ale na tym, że każdy może założyć swoją gazetą. I jest w tym stwierdzeniu racja. Nie ma ono jednak zastosowania do Gazety Lekarskiej. Gazetę tę nie założyli bowiem sobie (i ją finansują) zwolennicy samorządu lekarskiego, ale wszyscy lekarze, także ci, którzy mają wątpliwości co do celowości istnienia samorządu lub wręcz są jego przeciwnikami. Dlatego działacze samorządowi nie mają prawa odmawiać tym lekarzom i ich poglądom łamów tego pisma.

 

Patrząc na to wszystko aż chce się zawołać do niektórych działaczy izb lekarskich za Jarosławem Kaczyńskim: dzisiaj my stoimy tu, gdzie wtedy stała Solidarność, a wy tam, gdzie stało ZOMO.

 

Krzysztof Bukiel

 

ps

 

Powyższy tekst nie jest komentarzem OZZL, ale osobistym moim. Powinien ukazać się w Gazecie Lekarskiej, ale z powodu, który stał się tematem tego komentarza ukazać się nie może. Dlatego ukazuje się na stronie OZZL, gdzie jeszcze można przedstawiać różne poglądy na te same sprawy.