24 lutego 2010

 

W dniu wczorajszym 23 lutego, został wydany pierwszy wyrok w sprawie dwóch lekarek – specjalistek domagających się odszkodowania od szpitala za dyskryminację płacową (bo ich płaca zasadnicza jest niższa niż płaca zasadnicza rezydentów). Sąd Rejonowy –Sąd Pracy w Białymstoku oddalił powództwo, uznając że dyskryminacja taka nie zachodzi, bo specjalista, ma możliwość dorabiania w postaci dyżurów i otrzymuje premie – przez co całe jego wynagrodzenie jest wyższe niż wynagrodzenie rezydenta. Dodatkowo sąd uznał, że nie jest zadaniem sądu ustalanie wynagrodzeń w poszczególnych zakładach pracy.

 

Takiego rozstrzygnięcia można się było spodziewać. Nie dlatego jednak, że sąd ma rację, ale dlatego, że sprawa tylko pozornie dotyczy konkretnej lekarki i konkretnego szpitala. W istocie dotyczy całego systemu finansowania i organizacji polskiej służby zdrowia, a przez to ma znaczenie ściśle polityczne. Sąd rejonowy po prostu przestraszył się konsekwencji takiego wyroku, który uwzględniałby tylko merytoryczne przesłanki. Okazałoby się wówczas, że NFZ wycenia świadczenia zdrowotne tak nisko, iż za te pieniądze nie można lekarzy specjalistów opłacić wyżej niż Ministerstwo Zdrowia wyceniło pracę rezydentów. Jasne stałoby się wówczas również i to, że Ministerstwo Zdrowia padło ofiarę własnej propagandy: Tak głośno i długo przekonywało, że płace lekarskie są niebotycznie wysokie, iż nie przypuszczało nawet, że mogą się one okazać niższe niż płace rezydentów. Naturalną konsekwencją pozytywnego (dla lekarzy specjalistów) wyroku w tej sprawie  musiałoby być podniesienie płac zasadniczych specjalistów wszędzie tam, gdzie nie dorównują one płacom rezydentów. Tego nie udałoby się przeprowadzić bez poważnych, politycznych decyzji dotyczących publicznych nakładów na ochronę zdrowia. 

 

Dlatego Sąd Rejonowy w Białymstoku  wolał się nie wychylać i znalazł wygodne wyjście: porównał rzeczy nieporównywalne i stwierdził, że są równe. Gdybym zastosował logikę sądu powiniem też zażądać odszkodowania od mojego pracodawcy. MOja płaca zasadnicza jest co prawda większa niż płaca zasadnicza rezydenta, ale ponieważ pracuję tylko na 1/5 etatu – moje całkowite wynagrodzenie jest 4 razy niższe niż wynagrodzenie rezydenta. Ciekawe co na to powiedziałby sąd rejonowy w Białymstoku. 

 

Jeszcze trudniejszy problem będzie miał sąd już 5 marca b.r.. Ma się tam odbyć kolejna rozprawa w analogicznej sprawie. Tym razem jednak lekarka – specjalistka nie dyżuruje, a jej całkowite wynagrodzenie jest mniejsze niż wynagrodzenie zasadnicze rezydenta.  Co najgorsze (dla sądu) i ona i rezydent pracują ( w miesiącu) tyle samo. Jakie tym razem wytłumaczenie znajdzie sąd ?

K.B.

 

Patrz też:

http://www.rynekzdrowia.pl/Prawo/Bialystok-rezydent-ma-tylko-pensje-lekarz-takze-premie-i-dyzury,15894,2.html