Bydgoszcz dnia 09 listopada 2009r.
– LIST OTWARTY-
Pan
Dr Janusz Kochanowski
Rzecznik Praw Obywatelskich
Szanowny Panie Doktorze,
Dowiedzieliśmy się z prasy, że wyraził Pan zaniepokojenie „skargami w sprawie braku dostępnych na polskim rynku szczepień ochronnych przeciwko grypie A/H1N1” i zamierza się Pan spotkać z minister zdrowia w tej sprawie. Pamiętamy również, jak dwa lata temu, gdy trwały strajki, organizowane przez OZZL wyrażał Pan zaniepokojenie ograniczaniem dostępu do leczenia przez strajkujących lekarzy.
Tymczasem od kilku miesięcy trwa znacznie bardziej drastyczny „strajk” polskiej służby zdrowia niż ten, organizowany przez OZZL i powoduje on o niebo większe zagrożenie dla zdrowia obywateli niż niedobór szczepionki o niepewnym działaniu przeciwko stosunkowo łagodnej chorobie. Szpitale ograniczają swoje funkcjonowanie w ten sposób, że wykonywane są głównie lub wyłącznie świadczenia ze wskazań nagłych, a ludzie oczekujący na leczenie „planowe” odsyłani są z kwitkiem. Tym razem jednak, inaczej niż było to w przypadku strajku OZZL – lekarze nie będą odrabiać zaległości, bo nie wolno im tego robić. Zapewne wielu z oczekujących nie doczeka się już leczenia, a z pewnością większość będzie narażona na dodatkowe cierpienia, może pogorszenie stanu zdrowia.
Nie jest nam znana dokładnie liczba placówek biorących udział w tej akcji, ale zwiększa się ona stale i są to zakłady z wszystkich regionów kraju. Przez proste porównanie ilości wykonanych świadczeń szpitalnych w roku 2007 (gdy trwał strajk OZZL) oraz w roku obecnym, można się przekonać, że skutki obecnych działań są znacząco dotkliwsze dla chorych. Organizatorem obecnego „strajku” jest NFZ, który przestał płacić za świadczenia zdrowotne po wyczerpaniu przez szpitale przyznanego im limitu. NFZ ma poparcie rządzących w swoich działaniach, a minister zdrowia poucza w polskim radio, że winę za ten „strajk” ponoszą dyrektorzy szpitali, bo powinni lepiej „gospodarować limitami”.
Okazuje się zatem, że misją polskich szpitali jest nie tyle leczenie chorych, co „gospodarowanie limitami” czyli ograniczanie dostępu pacjentów do świadczeń zdrowotnych. Jeden z lekarzy, profesorów medycyny, określił to w ten sposób: „Z lekarzy, którzy zajmują się leczeniem, staliśmy się selekcjonerami, jak na rampie obozu koncentracyjnego”
A Pan Panie Doktorze, obserwuje to i nie grzmi? Nie tego spodziewaliśmy się po rzeczniku naszych praw.
Z wyrazami szacunku
Zarząd Krajowy OZZL
Krzysztof Bukiel – przewodniczący Zarządu