Limitowanie leczenia przeciwnowotworowego jest barbarzyństwem !
Ostatnie posiedzenie Rady Krajowej PO, poza znaczącymi wyborami do najwyższych władz partii, co ludzi niepartyjnych niewiele interesuje, przyniosło też bardzo znamienne słowa (także deklaracje) przewodniczącego PO będącego przecież szefem rządu. Przypomnijmy je:
Do roku 2015 musimy zrobić kilka rzeczy. (…)Bo weźmy pod uwagę taką kwestię, jak kolejki w służbie zdrowia. (…) do ministra Arłukowicza mam tak naprawdę (…) jedno oczekiwanie, aby do wiosny przedstawił bardzo precyzyjne działania, które w sposób wyraźny doprowadzą do skrócenia czasu oczekiwania i zmniejszenia kolejek. (…)
żeby w Polsce matka, która idzie z chorym dzieckiem do przychodni nie była odprawiana z kwitkiem, bo nie ma już miejsca i nie można jej zarejestrować. Jeśli ktoś chory na raka ma się dowiadywać od onkologów, że będzie przyjęty wtedy, kiedy prawdopodobnie już nie będzie czego leczyć, (…) to takie historie muszą się w Polsce skończyć.
Ja wiem, że nie ma tutaj złotego klucza (…) I że będziemy musieli wspólnie z Polakami odpowiedzieć na to pytanie i jeśli tak to trzeba będzie równie twardo powiedzieć, w tym roku czy to jest wyższa składka, czego nie chcemy przecież, czy to są ubezpieczania dodatkowe, ciekawy, ale kontrowersyjny problem, czy to jest zasilanie dodatkowe z budżetu, czy to są dopłaty przy wizytach. Jest ograniczona pula tych możliwości (…)
Różnie możemy potraktować powyższe wystąpienie przewodniczącego PO i Prezesa Rady Ministrów RP. Na przykład możemy uznać, że są to czcze obiecanki. I nie wykluczone, że jest w tym dużo racji, a może sama racja. Tym niemniej nikt już nie odwoła tej publicznie ogłoszonej deklaracji, że:
– kolejki do leczenia można i trzeba zlikwidować (zupełnie inaczej wypowiadał się niedawno i wielokrotnie obecny wiceminister zdrowia Sławomir Neumann, twierdzący, że kolejki w publicznej służbie zdrowia to normalka i trzeba to zaakceptować ),
– szczególnie konieczne jest zlikwidowanie kolejek do leczenia onkologicznego (czyli – de facto – zlikwidowanie limitowania świadczeń z zakresu diagnozowania i leczenia chorób nowotworowych,
– jest ograniczona „pula” sposobów w jaki można zlikwidować kolejki do leczenia (limitowanie świadczeń): 1)zwiększenie nakładów publicznych na opiekę zdrowotną ( w formie wzrostu składki lub bezpośrednich dopłat z budżetu), 2) wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych (obojętnie co byśmy przez to rozumieli), 3) współpłacenie za niektóre świadczenia (dopłaty za leczenie z kieszeni pacjentów.
Jest też bardzo znamienne, że po kilku latach milczenia w sprawach dotyczących opieki zdrowotnej (również w czasie ostatniego expose) premier Donald Tusk tym razem o sprawach służby zdrowia powiedział na pierwszym miejscu, uznając tym samym, że jest to problem najpilniejszy do rozwiązania. To dowodzi, że ma sens ciągłe przypominanie o tym problemie na forum publicznym, a do polityków – nawet jak udają, że tego nie słyszą – docierają te sygnały. Być może odbierają je nawet podświadomie, ale jednak. Tak odczytuję fakt szczególnego odniesienia się premiera do kolejek do leczenie przeciwnowotworowego – w kilka tygodni od listu, jaki w tej sprawie wystosował OZZL do Prezesa Rady Ministrów, Ministra Zdrowia, Prezes NFZ, wszystkich klubów parlamentarnych, poszczególnych posłów, wielu organizacji pozarządowych.
Nie powinniśmy przejść obojętnie nad tymi słowami, jakie padły w czasie wystąpienia przewodniczącego PO i premiera RP. Zostały wypowiedziane świadomie i stanowią pewną deklarację, którą – oczywiście – można będzie nie wypełnić, ale nie można będzie odwołać lub uznać za niebyłą.
Krzysztof Bukiel – przewodniczący ZK OZZL